Begin
- 
- Czyli do Talii można się dostać nawet będąc Jokerem? Można posiadać dwie sygnatury? 
- 
— Hm? O czym ty mówisz? 
- 
- No, jak się przeniósł to jest Jokerem, nie? 
- 
— Wtedy chyba jeszcze nie było Jokerów. 
- 
- A. Smutna historia. Ale powiem ci, umiesz opowiadać, z każdym zdaniem robiło się coraz ciekawiej. Masz talent, Eveline. 
- 
Zarumieniła się lekko i machnęła ręką. 
 — A tam, gadanie.
- 
- Zbywając mój komplement, uznajesz mnie za kłamcę, czyli mnie obrażasz. Mam się poczuć obrażony? - Uśmiechnął się i spojrzał w jej oczy, proponując ramię by mogła się chwycić pod rękę. 
- 
Skrzyżowała ręce na piersi. 
 — Chytrus z ciebie, Dokja. Koreance też byś tak powiedział?
- 
- Gdyby była tobą, to pewnie tak. 
- 
Prychnęła. 
 — Próbujesz mnie poderwać, czy wzbudzić pocuzcie winy?
- 
- A co byś wolała? 
- 
— Wolałabym, żebyś przestał na moment gadać. 
 Przystanęła i spojrzała mu w oczy.
- 
Zamknął więc usta i odwzajemnił spojrzenie, głęboko w oczy. 
- 
— Grzeczny chłopiec. 
 Pocałowała go w policzek i pomału ruszyła z powrotem do hotelu.
- 
Ruszył razem z nią. 
- 
Eveline w hotelu wypłukała kubki. 
 — Było całkiem miło.
- 
- I krótko. Liczyłem na dłuższy spacer. - Uśmiechnął się krzywo. - Macie tu telewizor? 
- 
— Mogłeś mówić. Nie mamy. 
- 
- A jakieś książki? - 
- 
— Masz za sobą całą półkę. Ja będę u siebie. Zaraz przyjdzie mój zastępca. 
 

