Begin
- 
Nie wierzy w to, że nagle znalazła się w zupełnie innym miejscu. Puka do następnych. 
- 
Otworzyła jej kobieta o krótkich, czarnych włosach. 
 — O co chodzi?
- 
- Co to za miejsce? - Zapytała wyraźnie skołowana i lekko roztrzęsiona. 
- 
- Miłej pracy. - Pożegnał się i poszedł tam, gdzie znajdzie informacje o jego następnym miejscu podróży to jest do baru w porcie czy stacji kontroli portu. 
- 
Wiewiur 
 Kobieta popatrzyła na nią.
 — Nowa jesteś, co? Wejdź może na chwilę, bo wyglądasz jakbyś potrzebowała na tę nowinę usiąść.Budda 
 W barze było całkiem sporo osób o różnym wyglądzie, dyskutujących o wielu rzeczach.
 — Co polać? — zapytała go barmanka.
- 
- Rum. I powiedzieć kto tu ma najbliżssy kontakt z piratami 
- 
Kiwnęła głową i weszła do środka, szukając jakiegoś siedzenia. 
- 
Bulba 
 — Ale wolisz kogoś, kto takiemu piratowi wpierdoli czy będzie się z nim pierdolił? Bliski kontakt jest, ale różnica znaczna.Wiewiur 
 Kobieta posunęła jej krzesło.
 — Wnioskuję, że nie jesteś tu zbyt długo, co?
- 
- Kogoś kto sporo o nich wie, byłby w stanie mnie zabrać na ich wysepkę i da sposób na to by nie zabili mnie w trakcie mojego pobytu tam. 
- 
Kiwnęła głową. 
 - Jeszcze chwilę temu byłam na balu, poszłam do ogrodu i… wychodzę tutaj.
- 
Buba 
 Jeden facet machnął ręką.
 — Ja płynę, ale nie biorę ze sobą takich dzieciaków jak ty. Musiałbym coś z tego mieć.Wiewiur 
 Kobieta gwizdnęła.
 — Fiu fiu, nie spodziewałam się księżniczki. To ten, jakby to zacząć. Ogólnie wierzysz w czary czy bardziej w naukę?
- 
- Scyzoryk cię zainteresuje? Wojskowy, wybitna robota, holenderska. - 
- 
— A co to jest Holandia? Nędzny cień dawnej siebie. Co mi po niej? Ty skąd jesteś? 
- 
- Korea Południowa. 
- 
— Ciekawe. Od kiedy jest rozdupczona? 
- 
- Od `53, od wojny koreańskiej. 
- 
— Dobre sobie. Gówniaty kraj, że się rozdupczył sam z siebie. 
- 
- Ej, kurwo! Nie pozwalaj sobie. Może mała walka co? Jak ty padniesz to wyliżesz mi buty i zabierzesz na wyspę, a jak ja, to coś sobie wybierzesz. Tchórzysz kurewko czy jednak masz jakieś jaja? - 
- 
Marynarz, który się wcześniej odezwał, wstał i uśmiechnął się zawadiacko. 
 — Widzę, że Eveline ma wyszukany gust. Jeśli odpuścisz teraz, zapomnimy o tych słowach i sobie odpłyniemy. A jak nie, to skopię ci ten azjatycki zad, że sam się nie poznasz. Ja w przeciwieństwie do mojej córeczki nie będę się z tobą cackał.
- 
Dokję na chwilę zamurowało. Po chwili jednak do jego żył napłynęła zimna krew i uspokoił się. - Miło poznać teścia w przyjemnych warunkach. Widać, że jest pan bardzo miłym człowiekiem i jednocześnie sercem tutejszej inteligencji. - Z wyrazu tonu i głosu nie dało się wyrazić iż jest to sarkazm, jednak słowa i kontekst wskazywały to ewidentnie. Dokja był wkurwiony i sfrustrowany sytuacją. 
 


