Begin
-
- Nie rozumiesz. Miałby szansę ze smokiem albo posiada jakąś tajemną wiedzę? -
-
— Sam nie rozumiesz. Mamy w dupie całą magię, więc gówno nas to obchodzi. Nie jestem twoim interfejsem, żeby ci mówić kto ma cenne informacje. Nie mam pojęcia.
-
- Dobra, dobra. Nie ma potrzeby być takim niemiłym. To miejsce tak reaguje na ludzi czy ki czort?
-
To wszystko zaczęło brzmieć coraz bardziej kusząco…
- A co ze mną? Nie zestarzeję się? -
bulba
— Nie. Po prostu ty mnie zdenerwowałeś. Tyle.Wiewiur
— Z tego co słyszałam, to nie. Ale musiałabyś zapytać kogoś, kto rzeczywiście tyle tu baluje, żeby to miało znaczenie. -
- Wiesz może czy ktoś z Talii poza Susłem aktualnie rezyduje w mieście? Powiesz mi i mnie więcej na oczy nie zobaczysz.
-
— Z tego co mi wiadomo, to tylko ty.
-
Wykonał parodię salutu i wyszedł z knajpy. Obszedł miasto, szwendając się i szukając czegoś ciekawego.
-
Usłyszał wrzaski dochodzące z jakiegoś domu.
-
Podszedł do niego i przez okno spróbował znaleźć ich źródło
-
Spostrzegł jedynie dziecko leżące nieruchomo na podłodze.
-
Klatka piersiowa się unosiła, widział jakieś rany?
-
- Dobra, a co z tym powrotem?
-
Buba
Ledwo, ale się unosiła. Ran nie widział, dzieciak był jedynie dość blady.Wiewur
— Oj, tu może być trudniej. Ktoś kiedyś sobie wymyślił, że żeby ludzie trochę zobaczyli tego świata, muszą zebrać Talię kart. Gdy ją zbiorą, będą mogli wyjść albo dostać coś fajnego. -
Zapukał do wejścia do tego domu. Dość głośno i stanowczo.
-
- Co jest trudnego w zbieraniu Talii kart?
-
BULBA
Nikt nie wyszedł mu na spotkanie. Drzwi były niedomknięte i przy którymś uderzeniu po prostu się otworzyły.Wiewiur
— Okej, może przesadziłam. Zbieranie Talii nie jest takie złe. Po prostu trochę potrwa, a wielu takim jak ty się niesamowicie śpieszy. -
- Jak się tych kart szuka?
-
— Ogółem to są po prostu wyznaczone przez kogoś osoby, które mają karty. Oczywiście nie wszystkie. Taka osoba wydaje jedną konkretną kartę, ze swoją podobizną. Ty po prostu musisz te osoby znaleźć.
-
Wszedł do środka rozglądając się ostrożnie. Jeśli nic nie znalazł podejrzanego, ruszył do dziecka by sprawdzić jego stan.