Begin
-
Oblizała usta.
— I co z tym zrobisz? -
- Zaspokoję swoje żądze. - Objął ją i pocałował namiętnie.
-
Objęła go za szyję i odwzajemniła pocałunek. Smakowała z jakiegoś powodu szampanem.
-
- Piłaś zanim tu przyszliśmy? -
-
— A co ty, alkomat? Jeden kieliszek.
-
- To jak wrócimy możemy wypić resztę. - I wrócił do pocałunku.
-
Z ochotą wróciła do pocałunku. W pewnym momencie potknęła się.
//dajesz średni na reakcję
-
Boże błogosław mój podbój
-
//Ty kurwo
-
//Ja, Bóg czy Eveline?
Dziewczyna, potykając się, pociągnęła Dokję za sobą. Wylądowali na piasku, on na niej. Na szczęście nic im się nie stało.
-
//Bóg//
- Może skorzystamy z sytuacji i powstałej w ten sposób atmosfery? - Zaproponował robiąc jej malinkę na szyi. -
Zakrzyknęła radośnie na wieść, że udało jej się zgadnąć nazwę miasta.
- A co z tym drugim miastem, Sybil??? -
Ksiu
— Nie mam nic przeciwko — wymruczała z przeciągłym westchnieniem.//chcesz to jeszcze pociągnąć, czy wolisz już przewinąć?
Wiewiur
— Wzięło się od jego założycielki. To miasto fabryczne, a Sybil je kontroluje. Odpowiada za produkcję mnóstwa rzeczy przydatnych w Krainie. -
//W sensie? Przewinąć do rana?
-
//ano
-
No to po upojnej nocy, Dokja położył się spać w tym samym łóżku co Eveline.
-
//a punkcik w co?
-
// Morfologia.
-
Ale to brzmiało super. Chętnie by nawet to miejsce zwiedziła…
- Jak często statki płyną do Sybil? -
Ksiu zaliczył
Być może Dokja nie spodziewał się, na ile chętna może być przecież nie tak dawno poznana hotelarka. Nie przeszkodziło mu to jednak w podołaniu temu zadaniu. Usnął zmęczony, ale raczej dumny z siebie. Gdy się obudził, Eveline leżała wtulona w niego, niemrawo mrucząc przez sen. Nie było wcześnie.Wiewiur
— Chyba dość regularnie. Tak co dwa trzy dni? Ładunki z Kotrii są częściej, bo tam robią świeże jedzenie. A co, chcesz się tam wybrać?