Begin
-
- To jak wrócimy możemy wypić resztę. - I wrócił do pocałunku.
-
Z ochotą wróciła do pocałunku. W pewnym momencie potknęła się.
//dajesz średni na reakcję
-
Boże błogosław mój podbój
-
//Ty kurwo
-
//Ja, Bóg czy Eveline?
Dziewczyna, potykając się, pociągnęła Dokję za sobą. Wylądowali na piasku, on na niej. Na szczęście nic im się nie stało.
-
//Bóg//
- Może skorzystamy z sytuacji i powstałej w ten sposób atmosfery? - Zaproponował robiąc jej malinkę na szyi. -
Zakrzyknęła radośnie na wieść, że udało jej się zgadnąć nazwę miasta.
- A co z tym drugim miastem, Sybil??? -
Ksiu
— Nie mam nic przeciwko — wymruczała z przeciągłym westchnieniem.//chcesz to jeszcze pociągnąć, czy wolisz już przewinąć?
Wiewiur
— Wzięło się od jego założycielki. To miasto fabryczne, a Sybil je kontroluje. Odpowiada za produkcję mnóstwa rzeczy przydatnych w Krainie. -
//W sensie? Przewinąć do rana?
-
//ano
-
No to po upojnej nocy, Dokja położył się spać w tym samym łóżku co Eveline.
-
//a punkcik w co?
-
// Morfologia.
-
Ale to brzmiało super. Chętnie by nawet to miejsce zwiedziła…
- Jak często statki płyną do Sybil? -
Ksiu zaliczył
Być może Dokja nie spodziewał się, na ile chętna może być przecież nie tak dawno poznana hotelarka. Nie przeszkodziło mu to jednak w podołaniu temu zadaniu. Usnął zmęczony, ale raczej dumny z siebie. Gdy się obudził, Eveline leżała wtulona w niego, niemrawo mrucząc przez sen. Nie było wcześnie.Wiewiur
— Chyba dość regularnie. Tak co dwa trzy dni? Ładunki z Kotrii są częściej, bo tam robią świeże jedzenie. A co, chcesz się tam wybrać? -
Tym razem noc była spokojna. Może po prostu zawsze powinienem mieć kogoś przy sobie albo to wina zaspokojonych popędów? Poleżał chwilę, po czym delikatnie i ostrożnie wywinął się z jej objęcia, tak by jej nie obudzić. Ubrał się cicho i skradając się, zszedł do kuchni by zrobić śniadanie.
-
W kuchni nikt mu nie przeszkadzał. Co też miał zamiar upichcić?
-
Chciała spróbować koreańskiej kuchni, to da jej tego zasmakować. Wziął bekon, ryż, olej sezamowy (jak nie ma, to rzepakowy jeszcze jako tako się sprawdzi), chili, kapustę pekińską, rzepę, ogórka, sos sojowy, jajka, zalewę ze szprot/sos rybny, zieloną cebulkę i sezam. Chili, kapustę, rzepę i ogórek najpierw pokroił na małe fragmenty, a potem na parze lekko podgrzał by zmiękły, następnie starł je na pastę, co jakiś czas odsypując suszonej papryki i pieprzu. Następnie na patelni bez oleju, przypiekł sezam. Następnie na tej samej patelni, zdejmując uprzednio sezam, upiekł boczek, by był chrupiący i dobry w smaku. Ryż ugotował, a następnie zmieszał po odsączeniu wody z olejem sezamowym, uprażonym sezamem i szczyptą soli morskiej. Następnie pozbył się większości tłuszczu z patelni podnosząc bekon i odstawił go na ręcznik papierowy, by i on stracił go sporo. Na patelnie wyłożył ryż, przygotowaną pastę razem z wodą, która od niej odeszła, olejem sezamowym, sosem sojowym, zalewą ze szprot i posiekaną młodą cebulką. Przez jakiś czas piekł to na średnim ogniu cały czas mieszając i w połowie dodając boczek, by wszystkie składniki się zmieszały. Przestał gdy ryż zrobił się lekko chrupiący. Następnie wyłożył to na dwie miski, a na resztce oleju i płynu pozostałych na patelni upiekł dwa jajka, tak by były lekko przyrumienione, a żółtko dalej było w miarę płynne. Położył upieczone jajka na górze ryżu, po czym obsypał je jeszcze dla dekoracji świeżą cebulką i sezamem. Ustawił pałeczki obok dwóch porcji, a jeśli ich nie było, to na szybko wystrugał je za pomocą swojego noża w ogrodzie i zdezynfekował jakimś alkoholem, po czym umył. położył obie porcje na tacce razem z miseczką z sosem sojowym i ruszył na górę, by podać swej tymczasowej lubej śniadanie do łóżka
-
Gdy wchodził, Eveline leżała wciąż zwinięta w kulkę, ale w końcu otworzyła oczy. Popatrzyła na niego z lekkim zdziwieniem.
— No, trochę mnie, Dokja, zaskoczyłeś.
Usiadła na łóżku. -
Kiwnęła jej głową.
- Przecież to miasto fabryka! Ty byś takiego nie chciała sprawdzić? - Zapytała szczerze zdumiona.