Begin

[Wiewiur]

- A jakie na przykład?! - Zapytała podekscytowana.

[Abbey]

— Moje łzy leczą raka, a pocałunki poprawiają humor.
Możliwe, że kłamał. Nie wiedziała na pewno.

[Wiewiur]

Nieco ją ta odpowiedź zawiodła. Nie znaczy to że nie jest pod wrażeniem, spodziewała się jednak czegoś bardziej widowiskowego.
- A coś bardziej widowiskowego? - Zapytała z nadzieją w głosie.

[Abbey]

Zmarszczył mordkę.
— Nie wiem czego ty oczekujesz.

[Wiewiur]

- Nooo, jakieś kule ognia, teleportacje, telekinezy czy inne podobne i widowiskowe rzeczy.

[Abbey]

— Jakbym umiał widowiskowe rzeczy, to chyba miałbym jakieś towarzystwo.

[Wiewiur]

- A ja to co?

[Abbey]

— Cóż, przed chwilą brzmiałaś, jakbyś zamierzała sobie pójść.

[Wiewiur]

- No wiesz co! Widowiskowe czary byłyby tylko fajnym dodatkiem, a nie atrakcją główną - odparła i wzięła łyk drinka.

[Abbey]

On siorbnął swojego piwa. Chyba się uśmiechnął.
— Przepraszam, chyba źle cię oceniłem.

[Wiewiur]

- Nic się nie stało, nie dziwi mnie jakoś szczególnie taka ocena. - Wypiła drinka. - Dobrze znasz tę krainę?

[Abbey]

— Całkiem dobrze. A czemu?

[Wiewiur]

- Bo chciałam trochę tego miejsca pozwiedzać, a bez przewodnika byłoby nudno. Na pierwszy ogień idzie Sybir! - Zakrzyknęła radośnie, dodając po chwili myślenia - Czy jakoś tak…

[Abbey]

Sho roześmiał się.
— Masz pewnie na myśli Sybil. Nie martw się, wiele osób przekręca tę nazwę. Tamto… tamto miejsce znam jak własną kieszeń.

[Wiewiur]

-Pochodzisz stamtąd? - Zapytała szczerze zaciekawiona.

[Abbey]

Pokiwał niechętnie głową.

[Wiewiur]

Widać była że ta wieść ją ucieszyła.
- Opowiadaj jak tam jest! - Powiedziała, podekstycowana.

[Abbey]

— Cóż, jest jak w powieści science fiction. To taka wielka fabryka, pełna maszyn.

[Wiewiur]

- Czyli to czego oczekiwałam! Za kilka dni tam wyruszę. A gdzieś tu w okolicy jest coś ciekawego?

[Abbey]

— Wątpię. Nic tu się nie dzieje.