Begin
-
Sho podreptał za nią. Hannah powitała ją z radością.
— Jak ci minął dzień? -
- Zaskakująco ciekawie. Najpierw w porcie spotkałam jakiegoś mężczyznę, który ponoć miał jakieś spotkanie z Sybil. A potem w lesie znalazłam kota - wskazała na Sho, po czym dodała - Moooożeeeeee z nami zostać??? Umie nawet mówić! I wabi się Sho - Dodała na zachętę.
-
Popatrzyła na niego nieco niepewnie, ale w końcu pokiwała głową.
— To całkiem sporo. Jesteś głodna? -
Pokiwała jej głową.
-
Sho znalazł sobie miejsce na jakimś krześle i siedział cicho. Hannah ruszyła do kuchni.
— Zrobiłam naleśniki. -
Ucieszyła się jak dziecko i ruszyła do stołu.
-
Miała do wyboru kilka dżemów, mus czekoladowy i jogurt z owocami leśnymi do posmarowania naleśniczków. Hannah stwierdziła, że już jadła.
-
Nie pozostało jej nic innego jak rozpoczęcie posiłku. Zjadła sobie po jednym naleśniku, każdy z czymś innym.
-
— Przypomnisz może, dokąd wybierasz się niedługo?
-
- A właśnie, miałam Ci mówić! W oczekiwaniu na statek do Sybil, Sho mnie zabierze do jakiegoś miasta. W sumie nawet nie wiem jakiego, ale mówił że będzie ciekawie!
-
— Ciekawe. Bardzo ciekawe. Jesteś pewna, że kot będzie właściwym przewodnikiem?
-
- Tak, powiedział że zna Krainę bardzo dobrze.
-
— Ach tak.
Popatrzyła na kota.
— Cóż mogę powiedzieć, powodzenia. -
- Dzięki! - Po czym po chwili konsternacji dodała - gdzie masz pokój gościnny?
-
Wskazała na drzwi.
-
A więc tam też się udała.
-
A Sho podreptał za nią. Powoli nawet robiła się senna.
-
W takim razie położyła się na łóżku i spróbowała zasnąć.
-
Zasnęła. W swym śnie zaś była w basenie pełnym banknotów. Pływała sobie w nim.
-
No i pływała.