Begin
-
- O, a to ciekawe. Pewnie nie każdy myśli o rozmawianiu z kotem - zamyśliła się na głos. W ogóle jaka pora dnia?
-
Było popołudnie. Sho wyciągnął się lekko i walnął do góry brzuchem.
— W sumie jesteś nawet spoko. -
- Ty też, czego się na początku nie spodziewałam… Ej, właśnie! Jak bardzo kotem, a jak bardzo… człowiekiem się czujesz? - Zapytała go i pomiziała po brzuszku.
-
Znów zaczął mruczeć.
— A jakbyś to odróżniała, co? -
- Nie wiem w sumie… Zwyczajnie zauważyłam że masz problemy z pamięcią i oprócz gadania zachowujesz się bardzo kocio…
-
— Skoro i tak mnie już nikt nie bierze na poważnie, to po co się tym przejmować? — rzucił smutno.
-
Trochę smutno jej się zrobiło. Ale w sumie nie miała żadnego pomysłu jak mogłaby mu z tym pomóc, więc przemilczała jego wypowiedź, dalej głaszcząc go po brzuchu.
-
— Pójdziemy się czegoś napić?
-
- Czemu nie, prowadź.
-
Dotarli do karczmy. Sho jakoś poradził sobie z podniesieniem swoił łapek i oparciem ich o kontuar.
— To na co masz ochotę? — zapytał Angelikę. -
Rozejrzała się za jakimś menu albo czymkolwiek, by rozeznać się w serwowanych tu napojach procentowych.
-
Piwa, wina, kilka drinków. A na końcu dopisek “o inne zapytaj barmankę”.
-
Pewnie wyjdzie na próżną damulkę, ale co poradzi na fakt, że była tak chowana.
- Powiem Ci, że nie wiem. Rzadko kiedy piję, a jak już to nie byle co… Może jakiś drink? -
— Co powiesz na Tequila Sunrise? Wydaje mi się, że będzie ci pasować.
-
- Zaryzykuję. - Odparła i czekała na działanie Sho//jeśli dobrze pamiętam imię, w szybkiej odpowiedzi boję się przewijać do góry.//. Ciekawiło ją, czy ludzie faktycznie go ignorują lub nie rozumieją.
-
//dobrze
Sho pokiwał łebkiem i zwrócił się do barmanki. Zamówił sobie piwo ze słomką, a Angelice drinka. Dziewczyna po krótkiej chwili im to podała.
-
W sumie zdziwiła się tym, że ktoś go obsłużył, patrząc na to, że o ile dobrze pamięta to się na to żalił.
- Ej, no mnie może pamięć myli, ale to nie było tak, że zdziwiłeś się że w ogóle z Tobą rozmawiałam? -
— Ale to jest co innego. Chodzi mi… chodzi mi o bezinteresowność. A poza tym to przecież ty pierwsza do mnie zagadałaś, a to jest zasadnicza różnica.
-
- Ah, w sensie że mieszkańcy Krainy Czarów nie cieszą się z gadającego kota tak bardzo jak ja? - Odparła śmiejąc się. - Zagadałam bo wyglądałeś tak bardzo magicznie! W sensie, nigdy nie widziałam tak czerwonego futra, to pomyślałam że może ma to związek z magią…
-
Odwrócił lekko wzrok, jakby zawstydzony.
— T-to… to rzeczywiście nie jest zbyt koci kolor.
Upił łyk piwa i obejrzał jakby krytycznie swoją łapę.
— W sumie to ja po prostu mam w tym kolorze włosy. W mojej… normalnej postaci.