Porte Isla

[Abbey]

— Nie, po prostu wiemy, że są trzy opcje. Średnio mnie obchodzi rachunek prawdopodobieństwa.

[bulorwas]

- A, to śmieszne.

[Abbey]

— Prawie tak jak ty~~

[bulorwas]

- Te, piratka, nie pozwalaj sobie.

[Abbey]

— A co mi zrobisz? Zakomplementujesz na śmierć?

[bulorwas]

- Kizukę na ciebie naślę, ot co. -

[Abbey]

— Ale się boję. Kizuka prędzej odda cię syrenom niż coś mi zrobi.

[bulorwas]

- Ona nie powinna pomagać Jokerom przypadkiem? -

[Abbey]

— No to dawaj. Wzywaj ją.

[bulorwas]

- Kizuka? - Powiedział niemrawo w eter.

[Abbey]

//a weź rzuć 2d6

[bulorwas]

rzut

[Abbey]

Nic się nie stało. Absolutnie nic. Piratka pochyliła się i poczochrała Dokję po włosach.

[bulorwas]

- Czyli dobrze myślałem, człowiek może liczyć tylko na własną siłę, nie ważne czy to ta czy inna strona lustra…

[Abbey]

— Kizuka nie jest twoją laską, skarbie.

[bulorwas]

- I co ja mam ci niby na to odpowiedzieć? Długo będziesz się jeszcze znęcać nad śmiertelnie rannym? -

[Abbey]

Odsunęła się i wstała.
— Myślałam, że chcesz atencji. Jeszcze kilka godzin temu pchałeś mi się do łóżka.

[bulorwas]

- Jaj se już nie można porobić? Meh.

[Abbey]

— Niech ci będzie. Wołaj jak czegoś będziesz chciał.
Ruszyła do drzwi.

[bulorwas]

Położył się spać. - Głupia baba… - Powiedział sam do siebie pod nosem.