Nizina Devon
-
Po niedługim czasie obydwaj wyszli. I słusznie, bo robiło się późno. Wsiedli na wóz i chwilę później byli w drodze.
— Dużo spodziewasz się takich niezwykłych spotkań, skoro pierwsze się już wydarzyło? -
- Kto wie, może kilka się przytrafi. Ojciec poznał tu dość sporo osób.
-
— Z tego co zrozumiałem, to głównie lasek, co?
Evan na moment zwolnił i zapalił lampę na koźle. I słusznie, bo niedługo po tym minęli się z innym wozem. -
- Ech, wszystko na tym wskazuje… - odwrócił wzrok. Jak tylko wróci do domu będzie musiał się rozmówić z ojcem.
-
//no ciekawe, co też byś mu powiedział
— Nie przejmuj się. Każdy tutaj prędzej czy później coś nabroi. Ostatnio spotkałem dziewczynę, której stary chciał rozpierdolić świat. Jak ona wszystkich przepraszała…
-
- No to miejmy nadzieję że ja nie będę musiał nikogo przepraszać…
-
— No ale ci właśnie mówię, że nie trzeba.
Sięgnął po jakąś książkę ze sterty i otworzył ją.
— “Ojcowie nie powinni być winni błędów swoich synów, ani synowie błędów swoich ojców.”
Rzucił książkę z powrotem w stertę. -
- Zawsze masz jakieś cytaty pod ręką, czy to był przypadek?
-
Eva po prostu kiwnęła głową. Ok, rozumiała. I wydawało jej się, że aż za dobrze. Może mężczyzna także nie miał do czego wracać, wolał zacząć od nowa. Ciekawe czy ona byłaby w stanie tu zostać, jak on.
Nie miała rodziny, przyjaciele to była jedynie płynna masa która raz była, raz znikała za horyzontem.
Westchnęła, zagryzając język. -
gula
— Cudotwórcą nie jestem, ale dużo czytałem. A to akurat jest dość znany cytat.vapen
Powoli sceneria zaczynała się zmieniać. Trawa jaśniała, aż w końcu w oddali Eve spostrzegła pola, żółte od pszenicy i czerwone od maków. -
- To skoro znasz go na pamięć to po co ci była książka? Dla efektu?
-
— Żeby nie było, że mówię z głowy. Książka na swój autorytet, a jako bibliotekarz staram się go respektować.
-
- To zrozumiałe. - stwierdził. Chwilę jechali w ciszy aż zapytał - Daleko jeszcze? Będę miał chwilę by się zdrzemnąć?
-
— Jak chcesz to drzemaj. Przyniosę ci koc, gdy dojedziemy.
-
- Dzięki, ale nie trzeba. Tylko mnie obudź proszę jak dojedziemy. - przeszedł z frontu na pakę wozu i spróbował się jakoś wygodnie ułożyć do drzemki.
-
Rzeczywiście, na moment mu się przysnęło, choć książki nie były do tego celu idealne. Ale co tam! Gdy się układał, przypomniał sobie przecież, że bohater jednej książki zdołał figlować na stercie książek.
Zmiana tematu -
Dobra, teraz poczuła się zaciekawiona.
- Dobra, wiesz jak mnie kupić i sprawić, bym znowu zaczęła niecierpliwić się podróżą…Sho przeciągnął się i zaśmiał cicho.
— Bardzo mnie to cieszy. Nic tak nie uprzyjemnia podróży jak czerpanie z niej przyjemności. W twoim świecie zdarzało ci się podróżować? -
- Niezbyt. A na pewno nie do tych ciekawszych miejsc, tylko do okolicznych miasteczek, więc same nudy…
-
— To całkiem możliwe, że Rebel cię troszkę zaskoczy. A co widywałaś w tych okolicznych miasteczkach?
-
- W zasadzie to samo co u mnie, bo i tak jeździłam do nich tylko w jednym celu. - Odparła i szybko przeszła do kontry w postaci, niezbyt wyszukanego pytania - a co w ogóle jest w tym Rebel?
-
— W zasadzie to mafia. Kasyna, bary, produkcja alkoholi.
-
Mimo iż wcześniej ekscytowała się tym światem, to jednak wciąż cały czas czuje mimowolny strach przed tego typu zagęszczeniem produkcji w okolicy. Ciężko patrzeć na tego typu rzeczy dobrze, kiedy całe życie słyszało się o złych kasynach, czy inne historie wiążące mafie z produkcja alkoholi i barów. Właśnie, już sama Mafia nie brzmi zbyt zachęcająco. Oczywiście dało się poznać tę niepewność na jej twarzy. Mruknęła tylko coś w odpowiedzi.
-
Sho przeciągnął się, przysunął bliżej, po czym oparł głowę o jej ramię, jakby chcąc ją uspokoić.
-
A więc nie tracąc czasu, udała się w drogę do Rebel.
Opuściła miasteczko i szła polną drogą wzdłuż morskiego brzegu. Było cicho, spokojnie, pogodnie. W oddali widziała nadjeżdżający w jej stronę wóz.
-
Nie wiedziała jak długa trasa jeszcze czekała przed nią, ale nie mógł być to wielki dystans, skoro tak starodawne środki transportu przejeżdżały go w ciągu dnia, nie? Adahy była wprawiona w długich marszach, więc liczyła, że jeszcze dzisiaj dotrze przynajmniej do Rebel.