Elfi Las
-
Za jego radą ostrożnie ruszył mu na pomoc.
-
Było to nieco dalej niż zakładał na początku. Ale w końcu wypatrzył Vince’a. Stał on po pas w bagnie. Po drugiej stronie dla odmiany stał sobie koń.
-
- Pomóc? - zapytał, ale spodziewając się odpowiedzi podał mężczyźnie kij
-
//to rzuć sobie średni na morfologię
-
//To rzucę
-
Vince złapał kij, ale LJowi brakowało siły, żeby go wyciągnąć.
— Spróbujemy za chwilę raz jeszcze, co? A swoją drogą, skąd wiedziałeś, że potrzebuję pomocy? -
- Słyszałem jak ktoś zaklnął na cały las i dodałem dwa do dwóch. - stwierdził z uśmiechem, po czym spróbował się ustawić tak by łatwiej mu było wciągnąć woźnicę
-
//łatwy na reakcję
-
//Się robi
-
— Ale ja nie wrzeszczałem. Przynajmniej nie dopóki mnie nie wołałeś.
LJowi udało się uskoczyć, nim ziemia pod nim zaczęła się zapadać. Niestety nie sięgał już do Vince’a. -
- Cholera. - skomentował - Jestem pewien że to ty krzyczałeś. Ale to teraz nie ważne. - rozejrzał się za jakąś lianą czy dłuższym kijem
-
Usłyszał nagle, że koń się płoszy, jednak w nieco inny sposób niż gdy został zaatakowany.
-
- Hej, spokojnie. - podszedł do konia, próbując go uspokoić. Dalej szukał też czegoś czym mógłby pomóc Vince’owi.
-
//średni na kognicję
-
//Coś dużo rzutów ostatnio
-
//natchnęło mnie, że skoro jest system to trzeba go używać :v
— LJ! Szlag by to.
Cóż. Nasz drogi Junior przypomniał sobie, że nie zmienił butów. A właśnie wdepł w bagno. Koń zarżał nerwowo, zadudnił kopytami, ale nagle ucichł. -
- Oczywiście. - prychnął. Spróbował się wyrwać, pomagając sobie nieco bardziej stabilną glebą.
-
— Sądziłem, że elfy wyraziły się jasno na temat darcia ryja w lesie.
LJ usłyszał nagle obcy głos. Nie był zbyt głęboko, więc powoli mu szło. -
Dalej próbując się wyrwać, rozejrzał się za tajemniczym rozmówcą.
-
Nagle poczuł, jak coś zaciska mu się wokół pasa. Mógł się trochę zdziwić, gdy spostrzegł przed sobą osobliwą istotę. Leszy. Wyciągał kościaną rękę w jego stronę. Patrzyły na niego puste oczodoły bawolej czaszki naznaczonej ciemnymi wzorami.