Donia
-
- Nie ma za co, naprawdę. - poklepał zebrę po szyi - Jednak jeśli chcesz się odwdzięczyć, możesz mi zdradzić gdzie w okolicy znajdę jakieś osoby z Kartami. Na wskutek zbiegu okoliczności, zostałem ich kolekcjonerem.
-
— A tak mi się jakoś zdawało. Akurat ci się trafiło, sam należę do talii. — Zaśmiał się i podał mu swoją kartę.
-
- Och! Dziękuje bardzo! - ochoczo wziął kartę i schował ją do portfela - Jest tu jeszcze ktoś kto mógłby mnie w ten sposób poratować?
-
— Chyba tylko mój szef.
Dagger zaplótł dłonie na karku.
— Jak wyjdziesz ze stajni, będzie więcej namiotów. Jest taki, co się reklamuje wróżbami. Tam go znajdziesz. Powodzonka! -
- Dzięki wielkie. - skomentował. Nie spodziewał się tutaj cyrku, ale z drugiej strony wielu rzeczy ostatnio się nie spodziewał. Zgodnie z radą artysty udał się w poszukiwaniu namiotów.
-
Rzeczywiście trochę icj było. Teraz miało to sens skąd tu zebra trzymana w stajni.
//a rzuć sobie na kognicję -
Przechadzał się między namiotami, podziwiając obozowisko i wyglądając za namiotem wróżbity.
-
I wypatrzył w końcu właściwy namiot. Lampy oświetlające go powoli dogasały, ale LJ jednak poradził sobie z zadaniem.
-
Ciekawe czy zdążył przed zamknięciem, czy będzie pierwszym klientem? Niezależnie od odpowiedzi, udał się w stronę namiotu i wszedł do środka.
-
W środku pachniało cynamonem i czymś jeszcze, czego LJ nie potrafił nazwać. Paliło się kilka świec, na stole leżała rozsypana talia do tarota. Na krześle za stołem siedział mężczyzna. Chyba drzemał, choć ponownie LJ bie był całkiem przekonany. Przez młodym Norrysem stało wolne krzesło.
-
Wolnym krokiem, tak żeby nie obudzić wróżbity, podszedł do krzesła i usiadł na nim. Chwilę odczekał, a jeśli w tym czasie mężczyzna się nie obudził, to głośno odchrząknął.
-
Wróżbita otworzył jedno oko, zamknął je, otworzył drugie, potem w końcu otworzyła obydwa i przeciągnął się.
— To już chyba jakaś tradycja, co? Im bardziej się komuś w Krainie podobało, tym większa szansa, że ktoś z jego rodziny też trafi. Dzień dobry, LJ. — Ziewnął i zaczął zbierać karty. -
- Dzień dobry. Jeszcze nie spotkałem wróżbity któremu faktycznie udało się odgadnąć imię osoby która do niego przyszła. Jestem pod wrażeniem.
-
— Jesteś także pod namiotem. W Krainie, z tego co mi wiadomo, wróżby, klątwy i życzenia o wiele częściej się spełniają.
-
- A dla mnie masz jakąś wróżbę?
-
— Pytanie brzmi, co właściwie chcesz usłyszeć. I jak bardzo ma biec w przyszłość.
-
- Powiedzmy, że chcę się dowiedzieć co może mnie spotkač w tej Krainie. Czego wyglądać, na co uważać, takie tam.
-
— Niech się zastanowię. Wróżba na przestrogi.
Wróżbita, którego imienia LJ nie znał przetasował talię i rozłożył wachlarz, wyciągając go w stronę Norrysa.
— Weź jedną. -
Bez większego zastanowienia wyciągnął czwartą od lewej.
-
Trzymał w ręku kartę opisaną jako Powściągliwość. Wróżbita złapał go za rękę i pokierował go na stół.
— Odwrócona Powściągliwość, hm? Musisz strzec się niewyżytej kobiety. Jeśli się jej nie oprzesz, będziesz tego żałował. Weź kolejną.