Żerowisko
- 
— Przerośnięte i grube stare pizdy widziałem, ale owadów jeszcze nie. Groźne są, co nie? 
- 
- Większość. - przyznał. - Zaczniemy od Wielkich Mrówek, te najłatwiej zabić, chociaż powinieneś uważać, bo przeważnie chodzą stadami i wtedy są jeszcze groźniejsze. Poza zwykłymi robotnicami są też dużo większe Mrówki-Żołnierze, te już w pojedynkę są zajebiście groźnie. Tak jak Wielkie Skorpiony, Modliszki i Ćmy. 
- 
— I jak wielkie te skurwiele ą? Do kostek, do pasa czy może jeszcze do głowy dorastają? 
- 
- Robotnice mniej więcej do pasa lub trochę więcej, żołnierze są o wiele większe i groźniejsze. Najważniejsze zasady podczas walki z nimi to utrzymywanie dystansu i bycie w ruchu, to utrudnia im walkę. Dobrze też atakować słabe punkty w ich pancerzu, takie jak stawy czy podbrzusze. Zranienie ich w czułki sprawia, że dostają konkretnego pierdolca, co czasem może pomóc albo uratować życie, ale czasem może też sprawić, że wleziesz w taką kabałę, że z niej nie wyjdziesz. 
- 
– No to chuj w dupę. – mruknął. – Łapiecie je do klatek czy inaczej się z nimi bawicie? 
- 
- Coś ty, to samobójstwo. - mruknął najemnik. - Najpierw trzeba znaleźć gniazdo. Jak robotnice pójdą szukać jedzenia i materiałów na budowę, część żołnierzy wychodzi razem z nimi. Gniazdo nie jest wtedy dobrze chronione, ale wciąż pełno tam cholernych mrów, dlatego wchodzi się szybko, nim zaalarmowani żołnierze wrócą. Jeśli wszystko idzie dobrze, ma się jajka, z których później wyklują się dorosłe robotnice i żołnierze, do walki na arenie. 
- 
–Czyli łupiemy dom, gdy mamy pewność, że rodzinka poszła na zakupy? Nie wydaję się to takie trudne. 
- 
- Chyba że któraś rozsieje feromony, wtedy pozostałe wrócą do gniazda w ekspresowym tempie, a przeważnie mają one tylko jedno wejście, które jest też wyjściem. Co oznacza, że jeśli nie zrobi się tego odpowiednio szybko, to jest się pokarmem dla kolejnego pokolenia larw. 
- 
– Czyli ktoś zadzwoni na gliny. Nie wydaję się to takie trudne. Ryzyko jest, ale chyba wolę się złapać za kradzież jajek niż napierdalać się z drabem. 
- 
- Możemy zacząć od czegoś innego, jeśli chcesz. 
- 
– Możesz jeszcze powiedzieć, na co tutaj wysyłacie żółtodziobów. 
- 
Podrapał się po głowie. 
 - Knury Mordercy. Zmutowany prosiak, coś jak krzyżówka świni i pająka. Mają zmienione kończyny i parę nowych, dobrze się wspinają, często czają się w zasadzce i skaczą z góry na ofiarę. Ale te trudniej znaleźć, prędzej one znajdują ciebie, więc to załatwimy przy okazji i lepiej weźmy się za Mrówy.
- 
– Knury co? Ja pierdole, to już te mrówki wydają się lepsze. Kiedy chcecie zaczynać? 
- 
- Nie przyjechaliśmy tu na wczasy, im szybciej nauczymy cię, co i jak, tym szybciej będziemy mogli się stąd zwijać. Zaraz któryś pójdzie szukać gniazda, ty pomóż rozbić obóz, nawet jak będziesz sobie zajebiście radzić, to zabawimy tu minimum tydzień. 
- 
— Tydzień? To w chuj długo, a szczególnie w takim miejscu. 
- 
- Rób postępy jak pojebany to może ogarniemy temat szybciej. 
- 
— Postaram się, ziomek. — odparł mu. — Dobra, rozbijamy ten obóz jak najszybciej. 
- 
I rzeczywiście, nie trwało to długo. Wraz z pozostałymi rozstawiliście namioty, przygotowaliście miejsce na ognisko, wypakowaliście broń, amunicję, pułapki, narzędzie i zapasy z samochodów. Jeden z towarzyszących ci ludzi zajął się wycinaniem okolicznych krzewów za pomocą maczety. 
 - Są trujące. - wyjaśnił ci Meksykanin, wskazując na rośliny. - Zjedzenie ich, napicie się naparu albo nawet wody, w której by się je namoczyło cię zabije. Ale zabija nawet dym, który powstaje, gdy się je spali, więc zawsze dla bezpieczeństwa je wycinamy.
- 
— I jeszcze nikomu nie przyszło do głowy wyrżnięcia Gniazda Tułaczy poprzez spalenie tych korzeni? 
- 
- Mało kto wie o Żerowisku. Jeszcze mniej wie o tych roślinach. A nawet gdyby ktoś z nas, którzy wiedzą o tym wszystkim, chciał w ten sposób zniszczyć Gniazdo, to po co? Robimy interesy ze wszystkimi, nikomu nie wadzimy. Jesteśmy niezbędni, nieważne czy karawanom kupców, łowcom niewolników, najemnikom, Z-Com czy lokalnym bandytom. Bez nas nie mieliby nic w promieniu kilkuset kilometrów co najmniej. 
 

