Chiron
-
Nie miał już nic do wypicia, ale bez słowa podał tubylcowi kubek, aby i z niego mógł wyczytać przyszłość. Czy cokolwiek innego.
-
“Hm, układ tachionów jest dość odmienny od tego twojego towarzysza,” Centaur zamyślił się, wpatrując się w dno. Po chwili jego wyraz twarzy przeszedł ze zdziwienia w strach, wręcz przerażenie. “Na dwanaście konstelacji… omeny pokazują, że nie tylko nie znajdziesz czego szukasz, ale twoja podróż doprowadzi wielu innych do ruiny. Tylko z wielkim trudem będziesz mógł zachować życie, a nawet wtedy stracisz kogoś z kim utworzyłeś więź. Takiej ponurej przepowiedni nie dałem jeszcze nikomu stąd i tylko jednemu przybyszowi.”
-
- Wiesz, do tej pory znany jestem jednak bardziej ze swojego szczęścia, więc chyba trochę przesadziłeś. - odparł z uśmiechem, zwłaszcza, że nie uwierzyłby w żadną przepowiednię, jaka by tu padła, nawet jeśli miałby wedle niej dostać fortunę czy zostać władcą jakiejś planety.
-
“To poważna sprawa,” Wróżbita spojrzał się na Zavira z ponurą miną. “Zaawansowane metody odczytywania losu nie mylą się ciężko. Normalnie bym tego nie oferował i w zasadzie nie wiem czy powinienem, ale… czy musicie wyruszać z powrotem na swoją podróż? Czy nie lepiej zerwać z losem zostając w bezpiecznym miejscu, jednostki astronomiczne od wszelkich potencjalnych zagrożeń?”
-
- Gdybym się na to zgodził, tamci dwaj zatłukliby mnie we śnie, więc bez obrazy, ale ruszymy dalej… Ale i tak dzięki za troskę, teraz na pewno będziemy na siebie bardziej uważać.
-
“Twój wybór, przybyszu,” Odparł wróżbita, kręcąc lekko głową. “Umywam ręce z twojego losu, a także ze wszystkich których ze sobą pociągniesz.”
“Mogę wziąć tą odpowiedzialność na siebie, bo faktycznie nie mam zamiaru tu zostawać,” Powiedział Thraug, wstając z siedzenia. “Idziemy?”
-
- Jeśli o mnie chodzi, to jak najbardziej. - odparł i spojrzał na trzeciego członka załogi, aby upewnić się, czy i on ma zamiar się już zbierać.
-
Młody wydawał się rozkojarzony, wręcz nieobecny duchem. Dopiero po chwili zauważył spojrzenie Zavira. “O, racja. Chodźmy. Im krócej tu zostajemy tym lepiej.”
-
Pokręcił tylko głową z lekkim uśmiechem i poprowadził grupę na pokład statku, gdzie zajął się wszelkimi procedurami przedstartowymi, wyłączeniem droidów-ochroniarzy i całą resztą, aby “Gwiazda” była gotowa do drogi jak najszybciej.
-
Gwiazda nie była tknięta przez nikogo pod nieobecność drużyny. Procedury startowe zajmowały trochę czasu jak zwykle, ale wszystko było jak naprawdę sprawne.
“Ten tego…” Młody podszedł do Zavira gdy Thraug sprawdzał sprawność systemu zasilania. “Będziemy naprawdę na siebie uważać w Cesarstwie?”
-
- Powinniśmy uważać na siebie wszędzie, tak dla zasady. Nigdy nie wiesz, kto chce odstrzelić ci łeb, kiedy i dlaczego. - odparł, wzruszając ramionami. - Nie wierzę w takie rzeczy, więc dalej robimy swoje, a pilnujemy się tak, jak do tej pory.
Skoro tak było, to od razu zabrał się za poderwanie frachtowca z płyty lądowiska i odlot na orbitę, załatwiając jakieś procedury z kontrolą lotów, o ile w ogóle jakieś tu były. -
Miejscowi najwyraźniej mieli jeszcze mniej problemów z pozwalaniem na wylot niż na przylot, gdyż tylko wysłali automatyczną wiadomość pożegnawczą przypominającą o standardowych zasadach bezpieczeństwa. Odbicie z portu dawno nie poszło Gwieździe tak gładko.
“Nie mam zamiaru się z tym sprzeczać,” Odpowiedział Młody z wahaniem. “Po prostu… dostałem identyczną wróżbę gdy byłem tu ostatnim razem.” Nie mówiąc nic więcej, chłopak wycofał się do swojej kajuty.
-
- Ostatnim razem? - powtórzył, patrząc na Thrauga i lekko unosząc brew. - Nasz młody kompan ma chyba więcej do ukrycia, niż się nam wydawało.
-
“Może niż tobie się wydawało,” Prychnął Thraug. “Ma przeszłość jak każdy, i najwyraźniej użył jej części żeby trochę się powłóczyć. Nie wiem czemu nie chce o tym rozmawiać, ale nie chce rozmawiać w zasadzie o niczym dotyczącym siebie. Chyba po prostu taki jest z natury.”
-
Wzruszył ramionami i skinął głową, kończąc temat. A później wprowadził statek znowu na trasę, skoro przerwę mieli za sobą, pora wznowić podróż i trochę zarobić.