Nawiedzony Zamek rodu Von Berlgior
-
- Dosyć! - krzyknął rozgrzany do granic szału i cisnął młotem o ziemię. Kobieta uciekła, ale na domiar złego wciąż był tutaj idiota z maczugą, którego nie udało się złapać w łapska. Wszystko przez tego konia. Czy na tym kontynencie nie można być w spokoju olbrzymem? Żyjesz sobie, nikomu jeszcze nie wadzisz, a znikąd pojawiają się magiczne stwory na twoim bagnie, znaczy zamku. Krodol zdjął z pleców załadowaną arkbalistę i wycelował w mężczyznę dokładnie, nawet wstrzymał oddech, a ręka ani mu drgnęła przez chwilę, jakby w innym stanie świadomości znalazł się. Zwolnił spust i poleciał pocisk gruby jak skurwysyn.
-
//Belka, twoja kolej.//
-
Strzelał z łuku do olbrzyma celując w krocze i krążąc wokół niego tak aby nie dać się trafić.
- Poddaj się olbrzymie! Nafaszeruję cię strzałami i zdechniesz!
Krzyknął strzelając dalej -
Hekarz:
Ciężko było nie drgnąć, gdy człowiek ostrzeliwał cię z łuku. Z racji gabarytów każda trafiła, ale te wbijające się w ramiona czy klatkę piersiową nie były bardziej szkodliwe, niż ukąszenia owadów dla mniejszych ras. Ale miarka się przebrała, gdy jedna ze strzał trafiła cię w krocze, a dokładniej w jedno z jąder, co spowodowało ból tak wielki, jakiego nie poczułeś od czasu bijatyki z tamtym najętym przez Krasnoludy Olbrzymem. Pechowo, to właśnie wtedy nacisnąłeś spust, a że cel był przy tym dość ruchliwy, spudłowałeś.
Belka:
//Normalne czynności zapisuj bez kursywy, ta w domyśle służy tu do zapisywania myśli.//
Pocisk Olbrzyma szczęśliwie spudłował, bo gdyby trafił, nawet nie pomyślałbyś, że umierasz, a już byłbyś martwy. Niestety, większość twoich strzał nie robiła mu kompletnie nic, dopiero ostatnia, wystrzelona tuż przed tym, gdy bestia nacisnęła spust, trafiła do celu. Dyskusyjne, czy to dobrze, może i dzięki temu spudłował, ale tak wielki ból tylko jeszcze bardziej wkurzy Olbrzyma i utwierdzi go w przekonaniu, że powinien cię zmiażdżyć, względnie rozerwać na kawałki. -
Rozpędził konia i wyciągnął miecz z czarnej stali.
- To twój koniec!
Zaszarżował z magicznym mieczem na olbrzyma aby wbić mu ostrze w nogę. -
Krod boleśnie odczuł jedną ze strzał. Tego było za wiele. Już wie czego brakuje jego bandzie, dobrych wojowników na koniach albo czymś innym byle szybkim.
Płynąca adrenalina pozwoliła zignorować ból do tego stopnia, że olbrzym ponownie chwycił młot. Widząc szarżującego człeka, samemu również podjął szarżę, aby zakończyć ja potężnym atakiem z wyskoku prosto na jeźdźca. Nawet jeśli nie trafi swym orężem, to fala uderzeniowa, nie jakaś powstała za sprawą magii, a zrodzona z czystej siły kilku ton uderzających młotem o ziemię - powinna zmieść jeźdźca oraz poturbować go -
Belka:
Miecz niemalże zatopił swoją głodną krwi bestii klingę w ciele Olbrzyma, gdy nagle wraz ze swym koniem wyleciałeś w powietrze, zmieciony przez cios młota twojego oponenta, przez jego niewiarygodną siłę. Szczęśliwie, wypadłeś przy okazji z siodła, więc przy upadku nie zostałeś przygnieciony przez konia, co, jak słyszałeś z opowieści swego plemienia, wielu dzielnych wodzów i wojowników albo zabiło, albo uniemożliwiło dalszą walkę i wystawiło na ciosy wrogów. Upadek dość mocno cię poturbował, ale nie na tyle, żeby uniemożliwić ci walkę lub ucieczkę, gorzej z koniem, bo o ile ten również nie odniósł poważnych obrażeń, to gdy tylko się podniósł, zaczął uciekać.
Hekarz:
//To niewielki, ale jednak, przypadek GM’owania samego siebie, więc sprostuję, że wciąż czuje ból, bo adrenalina nie uśmierzyła go na tyle.//
Wciąż ciężko było ci walczyć ze strzałą sterczącą w jądrze, ale mimo to osiągnąłeś swój cel, wybijając człowieczka i jego konia w powietrze. Jeden i drugi co prawda przeżyli i chyba nie odnieśli większych obrażeń, ale dotarło do ciebie, że teraz walka może być łatwiejsza, bo koń wojownika uciekł, a przynajmniej próbował. -
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Krodol starał się wciąż ignorować ból. Poprzedni atak udał się, a olbrzym postawił krok bliżej wygranej. Człek stracił właśnie przewagę mobilności, a teraz to Krod jest od niego szybszy, przynajmniej teoretycznie z racji na większe kroki.
Chwyciwszy swój młot wydał głośny ryk i podbiegł do ludzkiego chłystka, aby zmiażdżyć go ostatecznie. Ponownie zaatakował z wyskoku, co poprzedził szarżą, lecz tym razem krótszą. -
//Nie mamy tu żadnego Herkulesa, wywal to dla dobra świata przedstawionego.//
-
Rzucił torbę ze złotem w olbrzyma, żeby nie spowalniała ucieczki i zawołał swoją tajną broń. Dwa ogary
- Bolo, Lolo!
Zagwizdał głośno. Wyciągnął miecz i zaczął uciekać w las. Psy spowolnią wielkoluda -
Hekarz:
Może i byłeś szybszy, ale człowiek był zwinniejszy, a przy tym mniejszy. Uniknął ciosu i uciekł, nie wiedzieć czemu pozostawiając za sobą torbę złota.
Belka:
Udało ci się, choć ogary nie wykonały rozkazu, uciekając wraz z tobą, ale może to i lepiej, bo i one przeżyły. Zakładając, że Olbrzym nie będzie cię ścigać, jesteś raczej bezpieczny. -
Wypiął dupę do olbrzyma. Wspiął się na drzewo i zaatakował jego głowę skoro był zajęty torbą ze złotem.
- Bolo, Lolo! Atak
Krzyknął do ogarów -
//Jeśli ogary nie zaatakowały wtedy, to nie masz powodów przypuszczać, że zaatakują teraz. Hekarz nigdzie nie napisał, że zainteresował się złotem, więc naginasz rzeczywistość, czyli po prostu GM’ujesz samego siebie. Nigdzie też nie napisałem, że masz w pobliżu jakiekolwiek drzewo, na które możesz się wspiąć, a nawet gdyby nie jest nigdzie powiedziane, że z wysokości jego konarów możesz dosięgnąć głowy Olbrzyma.//
-
//w opisie tematu jest, że zamek jest otoczony przez las//
Skoczył z konara drzewa prosto na głowę olbrzyma i wbił mu miecz z czarnej stali w oczodół. -
//dobra. Uznajmy, że wygrałem bo zadałem duże straty olbrzymowi. //
-
//Tak, tak jest napisane, ale nie uznaję tego, bo GM’ujesz samego siebie. Gdybyś najpierw rozejrzał się za jakimś drzewem, żeby się na nie wspiąć, to okej, ale tego nie zrobiłeś. Niczego nie uznam, nic nie wygrałeś, a ty masz przestać sam się GM’ować.//