Karczma Złotojad
-
Hans Grish
- Proszę poczekać - Powiedział patrząc na stwora, po czym wziął hełm z stolika i go założył na głowę. Po czym, poszedł pod drzwi i je otworzył by odebrać jego jedzenie.
_ Wielce dziękuję mości panie za strawę. -
Valentin
-Zależy ile to wino kosztuje kochana. Chociaż, za wino od ciebie nie ma ceny za wysokiej…
Mrugnął do niej szlachcic, nieznacznie poprawiając pozycję i podpierając policzek wolną ręką, dalej trzymając tą z sakiewką opartą o ladę i usiłując nie brzęczeć złotem. Kobiety zawsze lubią takie puste komplementy, nawet jeśli obie strony wiedzą, że zainteresowania nie ma żadnego. Przynajmniej tak zawsze było w domu, w Ayerbe.
-
Jurko Sawicz
-- Nie. Nie ma mowy o tym, że będę bezczynnie siedział i obserwował to, jak walczysz sam z trollem. Pomogę na tyle, ile mogę, żebyśmy go skutecznie załatwili. - odpowiedział swojemu towarzyszowi. - Może i nie rzucę się na trolla z mieczem, ale zawsze mogę w niego strzelać przy pomocy łuku lub kul ognia.
-
Darra
-- Mam 100 złotników… Tyle powinno wystarczyć na piwo i coś do jedzenia. A macie coś konkretnego na myśli? – zapytała.//
️ za wzmiankę o Hadarocie.//
-
Klaus Il Spazzio
Klaus spędził chwilę w zamyśleniu nad tym co powiedzieć, nim odparł.
— Jak uważasz, ale pamiętaj. Czasem największą pomocą, jakiej możesz udzielić, jest wycofanie się. — Mówiąc to, w głębi duszy żałował, że dawniej sam nie posłuchał tej porady. -
Jurko Sawicz
Kiwnął głową w odpowiedzi na słowa Klausa i ponownie wziął łyk soku, który zamówił.
-
Klaus Il Spazzio
I Klaus także poświęcił swoją uwagę piwu, chcąc je wysączyć i wybrać się do wspomnianych na ogłoszeniu koszar.
-
Darra
- Coś konkretnego? - zapytał minotaur bardziej sam siebie i zamyślił się na chwilę, po czym udzielił wyczerpującej odpowiedzi dla centaurzycy. - Możesz kupić pieczonego kurczaka z ziemniakami i wodę. - oznajmił, co wyglądało na skromny posiłek bez żadnych udziwnień w postaci drogich alkoholi. Reszta towarzystwa, czyli dwójka satyrów, mu przytaknęła.Klaus & Jurko
Dwójka bohaterów raczyła się w miarę tanim piwem i słodkim sokiem z mandragory, dopóki do ich stolika nie podszedł młody mężczyzna krótkimi, związanymi rudymi włosami oraz zielonymi oczami. Był ubrany w futra i skóry zwierząt, a przez plecy miał przewieszony garłacz.
- Przypadkiem słyszałem rozmowę waszej dwójki. Może moglibyśmy się dogadać. Tak się składa, że ten troll zrobił coś mojej rodzinie… - powiedział, wyrzucił prosto z mostu, o co mu od razu chodzi. Bez zbędnych ceregieli.Hans
Krasnolud był na tyle niski, że nie dostrzegł zniszczeń przez wzgląd na sylwetkę Ojca Grisha.
- Życzę smacznego. - powiedział z nikłym uśmiechem, a następnie wręczył jadło, odwrócił się na pięcie i opuścił mrocznego rycerza, który stanął przed zagadką. Tak wiele pytań odnośnie mimika z czeluści, a tak mało odpowiedzi. Co on tutaj robił? Kto go zostawił? Czego chronił? Dlaczego aktywowała go modlitwa? -
Hans Grish
Hans odebrawszy jedzenie od Krasnoluda zamknął drzwi za sobą po czym, podszedł do stolika zostawiając na nim tacę. Następnie ukląkł i podniósł list który wypadł z Mimika. Być może zawartość listu, lub nawet jego pieczęć będzie miała jakieś wskazówki? Wpierw dokładnie obejrzał pieczęć listu, po czym spróbował go otworzyć i przeczytać. -
Jurko
Gdy do stolika podszedł mężczyzna z garłaczem, Jurko przestał pić sok z mandragory, odkładając kufel z napojem na stół i spoglądając na mężczyznę. Nie towarzyszył mu typowy dla niego uśmiech, szczególnie po wzmiance o tym, że troll ma na pieńku z rozmówcą za zbrodnię lub zbrodnie przeciwko jego rodzinie - byłoby to nieadekwatne i sygnalizowałoby jedynie brak empatii.
-- Co konkretnie zrobił? - zapytał. Raczej planował wykonać to zlecenie tylko z Klausem, ale być może dojdzie tu do jakiegoś porozumienia, o czym wspomniał mężczyzna.
-
Darra
- Czyli kurczak i ziemniaki, i woda? – przytaknęła. Podniosła swoje końskie cielsko i podeszła do szynkwasu. -
Klaus Il Spazzio
— I czego od nas oczekujesz? — Klaus spytał nieufnie, łypiąc na przybysza jedynym sprawnym okiem.
Nie przepadał za byciem traktowanym jak chłopiec na posyłki. Był w końcu arystokratą, członkiem dynastii… Nawet jeżeli formalnie nie liczyło się to tutaj i teraz. Jednak nie będzie pozwalał na bycie traktowanym jak pospolity najemnik.
-
(piechur, zapomniałeś o mnie
-
//to się wyklepie//
-
// A jak się nie wyklepie, to weźmiemy z mojego odpisu i przełożymy do twojej postaci //
-
//takiego odpisu już nie dostanę.//
-
// Czemu się kurwa rwiecie na to, co nie wasze? //
-
//Crusaderze nie denerwuj się//
-
Valentin
Karczmarka nieco stała się nie nieśmiała na zasłyszany komplement.
- Smocze Wino kosztuje czterdzieści srebrników. - odpowiedziała nieco machając przy tym wzrokiem i starając się uniknąć kontaktu z Valentinem.Hans
Na kartce widniało pismo dziwnie sporządzone, a głosiło następująco:
“Wiadomy przeżył katastrofę w Midgardzie. Wiadomy był w Wanaheimie gdzie odwiedził Arcyksięstwo Wampirów. Wiadomy opuścił Wanaheim i udał się do Złotej Doliny. Wiadomy odwiedził stary tartak w Lesie Klonowym. Wiadomy wynajął pokój z numerem dziewięć w karczmie Złotojad. Wiadomy mnie obserwuje. Muszę być uważny. Zabezpieczyć notatki… Coś za mną chodzi. Wiadomy? Nieznane…”Darra
Karczmarka była zajęta obsługiwaniem niezwykle przystojnego szlachcica, jednak chwilę dla Ciebie znalazł karczmarz krasnolud.
- Czego potrzeba, złociutka? I wybacz mi ciekawość, ale nie daje mi to spokoju odkąd weszłaś do karczmy. - oznajmił nieco zmieszany, po czym głośno przełknął ślinę. Cokolwiek chciał powiedzieć musiało mu leżeć gdzieś na ciele, ale nie tak bardzo, żeby bał się to wypowiedzieć.
- Proste pytanie… Czy centaury jedzą koninę? - zapytał ze śmiertelnie poważnym tonem głosu i równie niewzruszonym wyrazem twarzy.Jurko & Klaus
Nieznajomy dosiadł się do wolnego miejsca przy stole i zaczął bezpośrednio.
- Miecz rodowy. Ten troll napadł na karawanę, która przewoziła mój miecz rodowy dawno zaginiony i niedawno przeze mnie odnaleziony. - oznajmił, po czym uchylił wina z rogu zwierzęcego, który trzymał w dłoni, a na którego wcześniej uwagi nie zwrócili obaj mężczyźni.
- Sprawa jest prosta. Wy chcecie zabić trolla, ja chcę odzyskać miecz rodowy. Czy mnie ze sobą weźmiecie, czy chcecie być wynajęci i mieć dodatkowe złoto to mnie to wisi. - powiedział zwięźle przedstawiając sytuację, po czym ponownie napił się wina i zaskoczył dwójkę poszukiwaczy przygód. - Nie jesteście pierwszymi chętnymi, z którymi rozmawiam. Ten troll nieco ubił śmiałków z tego co się orientuję, skoro żaden nie wrócił z moim mieczem, a karawany dalej są napadane… -
Hans Grish
Hans zmarszczył brwi, po czym schował list w swojej torbie. Brzmiało to coś jak jakiś raport czy coś…jakiegoś szpiega? Ktokolwiek ten list pisał musiał podążać za tym całym Wiadomym, ten Wiadomy nawet miał pokój wynajęty w tej Karczmie…Hans będzie się musiał o to zapytać karczmarki. W międzyczasie podniósł medalion z kwadratową czaszką i przyjrzał mu się dokładnie. Obracając przedmiot w swoich palcach. Może jak przyjrzy się temu z bliska to może rozpozna symbol?