Rok 1984 widziany przez muszkę i szczerbinkę
-
Czego standardowy gracz oczekuje sięgając po gry typu FPS? „Miodności rozwałki”, dobrej sztucznej inteligencji, ciekawego projektu map, odpowiedniego „feelingu” broni, stabilnych serwerów do gry po sieci. Standard. Czego ja oczekuję? Fabuły.
Tak, tak, wiem… Jestem jednym z tych wariatów, co wręcz nie cierpią grać po sieci, i chcąc chwycić za bron, wolą jednak jakąś otoczkę fabularną, a nie zwykłą siekaninę rodem z pierwszego Dooma. Nie, Romero, fabuła w strzelankach ma sens!Częściej ta fabuła występuje w grach akcji albo nawet i aRPG, gdzie dostajemy giwerę, ale też jakiś rozwój postaci i przynajmniej ograniczony sandbox. Takich „czystych” strzelanin z dobrą fabułą jest niewiele. Ale pochylmy się nad tematem szerzej, omówmy wszystkie giwery, które zaśpiewały pieśń swego ludu, nawet jeśli musieliśmy przy tym inwestować w perki.
Ach, tak… Staram się unikać spoilerów ale sami wiecie, jak to jest. Czasem się nie da. Pamiętajcie o tym.
Kolejność przypadkowa.
Seria S.T.A.L.K.E.R. (
)
„Słynna trylogia” w moim wydaniu. No, miejmy to z głowy. Jest tu i na wpół otwarty świat, żonglerka wyposażeniem i możliwość jego ulepszania w częściach dwa i trzy. W roli „perków” można od biedy postawić na artefakty. Chociaż fabuła jest raczej sztampowa, to nie jest tylko pretekstem do biegania i strzelania, faktycznie ma coś znaczyć. Ale ważniejszy jest klimat. Może to zakrawać o profanację, to dla niezaznajomionych ze światem, odniesieniem może być Metro 2033 – wschodniosłowiańskie postapo ma w sobie „to coś”.Seria Mass Effect (
)
Jedna seria nie może zostać pozbawiona drugiej, c’nie? W „Trylogii Sheparda” obserwujemy dość ciekawe odchodzenie od jednych standardów do drugich. Część pierwsza to raczej typowe RPG, space opera, gdzie od broni w zasadzie ważniejsze były umiejętności rozwijane w toku gry. Druga część stała już w takim rozkroku. Nie bardzo wiedziała, w którą stronę ma iść, i o ile fabuła miała pomysł na siebie, to mechanika już nie. Trójka poszła już zupełnie w aRPG, i w sumie nieźle to wyszło, taka space opera chyba lepiej pasuje do świata przedstawionego. Andromeda miała być z jednej strony powrotem do korzeni, a z drugiej rozwinięciem mechanik z trójki. Chciała być wszystkim, została niczym, jak to zwykle bywa, gdy chcesz łapać zbyt wiele srok za ogon. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła gra, ale mimo wszystko kiepski Mass Effect. Więc jak chcecie jednocześnie postrzelać i podumać nad fabułą, to chyba ograniczcie się do przygód Floty Przymierza.Battlefield Bad Company 2 i Battlefield 3
Parszywa Kompania do zbyt poważnych nie należy, stąd też i nazwa, fabuła jest przegięta ale celowo. Może przemawia przeze mnie nostalgia, jednak moim zdaniem, jest to jedna z lepszych części, i z wytęsknieniem czekam na BF BC 3 (zresztą tak jak na Fallout New Vegas 2…). Można się uśmiechnąć nieraz, a strzelanie także jest przyjemne, zdecydowanie warto sięgnąć, nawet dzisiaj. A DLC Vietnam, mimo iż tylko multiplayer, to jest chyba nawet lepsze, niż podstawka. Do tego serwery wciąż działają!
Wiele osób narzekało na kampanię odsłony z wielką trójką w tytule. Nie bardzo rozumiem, dlaczego. Nie jest ona jakaś odkrywcza i niesamowicie świetna, ale hej, to fikcyjny konflikt, który ma być najpierw widowiskowy, a potem poważny. To nie jest drugi „Szeregowiec Ryan”. Jak dla mnie, fabuła całkiem w porządku, nawet sama uknuta intryga nie jest zła. Po prostu trochę za bardzo widać, że w pewnym momencie obcięto fundusze i trzeba było posklejać ją na ślinę i taśmę klejącą. Ale warto.Call of Duty 1, 2, World at War, Black Ops
Odpuściłem sobie serię w pewnym momencie, bo szkoda mi było na nią czasu. To tylko strzelanie, kilka linijek dialogu miało być jedynie pretekstem do kolejnego oglądania skryptowanych scen. Powróciłem do Black Ops i muszę tutaj pochwalić, naprawdę mnie wciągnęło. O ile motyw amnezji jest oklepany niesamowicie, to już kwestia, że główny bohater nie może ufać swoim zmysłom, a przez to i my nie do końca możemy wierzyć w to, co się dzieje na ekranie, jest pomysłem genialnym. Ale że CoD zaczął odlatywać w kosmos, i to dosłownie, to znowu musiałem serię porzucić. Mimo to, do kampanii z BO wracałem jeszcze ze dwa razy.Metro 2033 i Last Light
Szczerze powiedziawszy, to średnio gry mi się podobały. Może dlatego, że zasiadłem do nich świeżo po ukończeniu oryginalnej trylogii Głuchowskiego i wielu z książek wydanych w ramach Uniwersum. No po prostu mi się to nie kleiło, pół wątków żywcem wyciągniętych z książki, drugie pół kompletnie zmyślonych lub przeinaczonych, dorzucono też kilka absurdów. Jak chociażby bezpośrednie starcia z Czarnymi, którzy przecież nie byli wrogami WOGN’u, tylko szukali kontaktu w zbyt natarczywy sposób. A tutaj rozstrzeliwujemy ich jak tarcze na strzelnicy. Druga część to już w ogóle odjechała od książkowego pierwowzoru. Cóż, może po prostu jestem upierdliwy, bo jak ktoś szuka FPS’a z fabułą lepszą niż „idź do X i zabij Y wrogów”, to ma tutaj całkiem dobrych przedstawicieli tego rodzaju.Deus Ex Bunt Ludzkości
Nie jest to FPS, tylko RPG, ale że można sobie sporo postrzelać, o ile wybiera się taką drogę, to i można podciągnąć tytuł pod naszą listę. Mnie jakoś tak średnio przypadła do gustu, cyberpunk nie jest moim ulubionym nurtem twórczości, ale rozwiązanie wielu mechanik wypada dobrze nawet dzisiaj. Trochę można ubolewać and tym, że zakończenie wybierasz w ostatnich trzech minutach gry i ma się poczucie, że w toku całej rozgrywki nie zrobiło się przez to nic ważnego, ale że fabuła stoi na dobrym poziomie, to warto powrócić do tytułu.Fallout 3, New Vegas, 4
W tym momencie seria Fallout przeszła do 3D i widoku FPP/TPP. O ile rozwój postaci wciąż jest bardzo ważny, to wiele konfliktów jednak rozwiązujemy z giwerą w łapie. „Trójka” chyba nie bardzo miała na siebie pomysł, wyszło to niesamowicie słabo. Część mogę uznać za typowego średniaka, pomimo iż fabuła chce się silić na poważniejsze tony.
New Vegas to już zupełnie inna liga, w końcu stworzyło ją studio, które w swych szeregach miało twórców z oryginalnego Black Isle. Cztery wydane DLC za to zrobiono wręcz paskudnie, i lepiej je sobie odpuścić, ale podstawowa wersja, pomimo lekkiego zaniedbania wątku Legionu, do dzisiaj może zrobić wrażenie.
„Czwórka* znowu powstała bez udziału mistrzów, za czym znowu wyszło słabiej, ale chyba wyniesiono pewną lekcję z poprzedniej wpadki. Oczywiście system S.P.E.C.I.A.L. w zasadzie poszedł do kosza, jednak fabuła jest już jak najbardziej w porządku. Można nawet się nad nią trochę pochylić, o czym wspominałem w zestawieniu postaci, którymi sterujemy, a są czarnymi charakterami.Seria Saints Row
Chyba jedna z lepszych parodii dostępna na rynku. Jeden absurd goni drugi, od zadań pobocznych, gdzie trzeba się rzucać pod samochody z podkręconym ragdollem, by wyłudzić odszkodowanie, aż po główną walkę na pięści z cesarzem kosmitów. Mechanika strzelania jako tako działała dopiero w części trzeciej, a czwartej już faktycznie zrobiono ją dobrze. I chociaż na pierwszy rzut oka nie ma tu ni krzty powagi, to czy aby na pewno? Śmiać się można w zasadzie cały czas, oczywiście nie brakuje tu „klasyki gatunku”, czyli żartów fekalnych i o seksie, ale są też bardziej subtelne. Do tego sprytne nawiązania, eastereggi, przełamywanie konwencji i zabawa nią. Jednak spójrzmy na samą fabułę z lekkiej perspektywy – otóż w drugiej części będzie to poszukiwanie odkupienia, pomoc kumplom, których traktujemy jak rodzina, dla której zrobimy wszystko (taki bardziej jajcarski Dominic Toretto), w trójce mamy przedstawienie tego, że „pójście w komerchę” potrafi zniszczyć nawet uliczny gang, ale gdy zagrożone zostaje miasto przez najemników-okupantów, to rzucamy im wyzwanie. I to już nie tyle, by ratować skórę, co miasto jako takie i odkupić swe „drobne” grzeszki. W czwartej części z kolei, poniekąd z naszej winy, Ziemia zostaje unicestwiona jako planeta. W pogoni za zemstą i odkupieniem siedmiu miliarda dusz, ruszamy zabić cesarza kosmitów. Trochę dużo tu tego odkupienia, c’nie? Czyżby twórcy chcieli po cichu przemycić przesłanie, że gangster to też człowiek, i może powrócić na grono prawych obywateli, jeśli tylko się postara odpokutować? Jak dla mnie, Saints Row niesie ze sobą poważniejsze przesłanie, niż się wydaje, trzeba po prostu zdjąć na chwilę całą tą otoczkę zabawnej gry. Warto poznać całą serię.GTA V
Podobnie jak wyżej, jest to przede wszystkim sandbox z możliwością strzelania, a nie „czysty” FPS. Ale najważniejsza jest tu fabuła. A jest tu ona naprawdę dobra. Dawno już się nie spotkałem z taką mocną historią w grach. Jest ona dojrzała, brudna i ciężka. Obowiązkowa pozycja dla każdego, kto jeszcze czyta w tym momencie cały ten spis.Far Cry 1-3
Ciekawie wyglądał przebieg serii w tych trzech pierwszych częściach. Już oszczędźmy sobie pomstowania na fatalny dubbing w jedynce, skupmy się na reszcie. Strzelanie takie sobie, historia też miałka, i poza tym najważniejszym zwrotem akcji w połowie rozgrywki, w sumie nie oferuje nic więcej. Za to dwójka już wyszła lepiej. Sama Afryka, która to co chwila jest wstrząsana wojnami domowymi, jest ciekawym miejscem akcji. Do tego dochodzi ta ciągła „przeszkadzajka” w postaci malarii i zawieranie znajomości z NPC, które w podbramkowej sytuacji wyciągną nas ze środka pola bitwy. Historia też jest naprawdę dobra a zakończenie nietuzinkowe i jednak mało spodziewane. Do tego ten ogień, który szybko z przyjaciela stawał się wrogiem, jak podpaliłeś niewłaściwe łany trawy. Trójka znowu wyrzuca nas na tropikalne wyspy, gdzie właściwie najciekawsza fabuła rozgrywa się na przestrzeni wyspy rządzonej przez piratów Vaasa, bo ta najemników jest już taka sobie. Ale mimo wszystko – warto wypróbować. A potem koniecznie sięgnąć po Blood Dragon.Call of Juarez 1-4
Paradoksalnie, jeden z najlepszych westernów stworzyli Polacy. Jedynkę dzisiaj odradzam w sumie każdemu, kto swoją grową karierę zaczynał w latach 2010-2012, bo powrót do tej mechaniki będzie morderczy. A historia też nie jest tego warta. Już lepiej obejrzeć jakiś letspaly, żeby orientować się w historii drugiej części.
Ach, ”dwójka”. Niby tylko trzy lata różnicy, a przeskok jakościowy niesamowity. Poza typową opowieścią awanturniczą, mamy tu jeszcze wojnę secesyjną, w której bierzemy czynny udział. No i jest to prequel, przez co wiele wątków z jedynki się wyjaśnia. Polecam.
The Cartel to… Cóż… Jest to poprawny FPS ale beznadziejny CoJ. Czasy współczesne to już nie to samo. I nawet kilka ciekawych rozwiązań mechanicznych nie ratuje gry, szczególnie że historia tak średnio porywa.
Gunslinger to najlepsza część. Poza pewną zabawą konwencją, gdzie narrator opowiada zgromadzonym w barze pewną historię, ci się co raz wtrącają, zauważając, że to wszystko bujdy na resorach, a my albo słuchamy pokrętnego sprostowania, albo rozgrywamy etap ponownie. Tylko już w odmiennych okolicznościach. Historia naprawdę dobra, nawet pomimo tego, że już pod koniec można się domyślić finału. Do tego strzelanie jest wprost świetne, a dodatkowe umiejętności, jak oddech śmierci, tylko podkręcają całe to widowisko, niczym kolejny film z Johnem Waynem czy jakiegoś dawnego przodka Indiany Jonesa.TimeShift
Trochę zapomniany tytuł od legendarnej Sierry. Niesłusznie, to kawał dobrej gry, nawet pomimo tylu lat na swoim karku. Lubiliście bullettime w serii Max Payne? No to tutaj macie zabawę czasem w jego spowalnianie, zatrzymywanie i cofanie. Czy to działa? Ano działa, tak w walce, jak i zagadkach środowiskowych. Historia może być z lekka pretekstem do całej tej siekaniny ale nie jest zła. Warto się zapoznać.Destiny 2
Wiem, wiem. To jest najpierw multi shooter, a dopiero potem singiel, ale historia wcale nie jest pretensjonalna! Powiem więcej, ci co ją sobie odpuszczą, to się mogą srogo zdziwić. To nie jest kolejna gierka z fedexami, jak legendarny już Metin 2, a faktycznie historia o czymś. Mamy tu celowe przeładowanie patosem ze strony Zavali, jajcarskie podejście Cayde’a i jakieś filozoficzne rozważania Ikory. Sama podstawowa wersja gry, z trybem fabularnym Czerwona Kampania, jest za darmo na Steam, więc na co czekacie? Poświęćcie kilka godzin na singiel, skoro nie płacicie za to, a potem wróćcie do naparzanki multi i sami zdecydujcie, czy miałem rację.
Tylko… Może lepiej nie sprawdzajcie DLC Porzuceni, jeśli polubicie Cayde-6…Brothers in Arms Hell’s Highway
Lubiliście odsłony CoD, MoH i wielu innych strzelanin w klimacie IIWŚ przeładowanych podniosłymi historiami, patosem i patriotycznymi hasełkami? No to tutaj działa to w drugą stronę. Cała opowieść skupia się wokół bezsensu i beznadziejności tej wojny, jest nawet moment w stylu horroru. Do tego sam system dowodzenia podwładnymi i mechanika osłon oraz flankowania wyróżnia się do dzisiaj. No i kto z lubością nie przywalił z bazooki w stanowisko kaema, tylko po to, żeby przebiec mu na flankę, ten nie wie, co to „miodność” rozgrywki. Tytuł powoli zbliża się do pełnoletności a strzelanie i historia są tak samo dobre, jak w momencie premiery.Ghost Recon Advance Warfighter 2
Był potencjał na ciekawą historię współczesnego pola walki, jednak niestety zepchniętą ją na boczny tor. Strzelanie wciąż przynosi satysfakcję ale cała ta opowieść i intryga to tylko pretekst do kolejnego opróżniania magazynków. Warto sięgnąć dla mechaniki, jednak fabularnie takie sobie.Rainbow Six Vegas 2
Niestety, jak wyżej. Gra dobra mechanicznie ale fabularnie leży i kwiczy. Do Vegas 2 można wrócić nawet dzisiaj, po czternastu latach, i nie zawieźć się. Nawet pomimo przestarzałych rozwiązań. Ale nie oczekujcie z tego historii godnej Bonda.Enemy Front
Kolejny zmarnowany potencjał. Nie zrozumcie mnie źle, Powstanie Warszawskie jest wątkiem ciekawym, ale ani historia, ani mechanika, nie wyróżniają się na tle konkurencji. Dla kogoś zainteresowanego tym przedziałem czasowym na pewno pozycja must have ale jeśli szukacie następcy Spec Ops: The Line, to was zasmucę. Ewidentnie zabrakło funduszy, by zrobisz wszystko z większym rozmachem. Polecam ale czujcie się ostrzeżeni, że możecie się z lekka zawieść.Splinter Cell Blacklist
W sumie cała seria Splinter Cell ma ciekawe historie do opowiedzenia. Blacklist chyba najbardziej przypadł mi do gustu fabularnie, mechanicznie także był w porządku. Mamy tutaj historię szpiegowską, intrygę, tajemnicę i tajne organizacje. Taki trochę Jason Bourne, sięgnijcie po grę, spodoba się wam.Sniper Ghost Warrior 1-2
Mogło być ciekawie, jakieś intrygi polityczne, likwidacja niewygodnych osób będąc poza zasięgiem jakiegokolwiek patrolu. Ale co z tego, skoro nacisk jest położony na strzelanie z kilometra, a fabuła to tylko pretekst do biegania od jednych krzaków do drugich? Z tych wszystkich Rajdów na Berlin i innych strzelców wyborowych, tutaj najlepiej wyszła mechanika. Historia chyba jednak nigdy nie była mocną stroną tego studia.Sniper Elite V2
Kolejna gra snajperska, w której to chyba fabuła powinna być koniem pociągowym. Jednak znowu jest tylko pretekstem. Niby jakąś tu mamy, a mogłoby jej nie być wcale. Mechanicznie nie mam jej co zarzucić, fabularnie – jak najbardziej. I pomyśleć, że misja wykradzenia planów tytułowej broni powinna porywać tłumy. A nie porwała.Infernal
Ciekawszy tytuł. Oto mamy czasy współczesne, gdzie siły aniołów i demonów prowadzą własne korporacje, a my momentalnie z agenta Boga stajemy się sługusem Lucyfera. Cała intryga, jak do tego dochodzi, jest ciekawa. Podobnież ponownie rozpoczęta otwarta wojna oraz to, dlaczego Bóg nie reaguje. Niestety, mechanicznie zawodzi. Może i strzelanie nie jest najgorsze, zdolności parapsychiczne również dają radę. Ale zagadki środowiskowe są straszliwie upierdliwe. Do tego część skryptów nieprzemyślana, na sam koniec chyba już brakło czasu na testy, bo etap z bieganiem pośród meteorytów zaliczyłem za którymś razem jedynie dzięki fartowi. A już ostatnia misja to już w ogóle, automatyczny zapis wypuszczał mi postać w miejscu, gdzie wrogowie ściągali mnie praktycznie na strzał, i to chyba nawet przestrzeliwując tekstury, a ja nie miałem ich jak dopaść. Pół godziny na przejście kilku metrów to już przesada. Inną kwestią jest to, że przez całą grę mamy tylko dwie postacie kobiecie, i dziwnym trafem żadna nie nosi stanika pod obcisłym kombinezonem. Wyjątkowo tania sztuczka marketingowa. Warto zagrać ale należy uzbroić się w cierpliwość i czasem zagryźć zęby.Hellgate London
Podobnie jak wyżej, znajdujemy się w szeregach czegoś na wzór odnowionego Zakonu Templariuszy, by walczyć przeciwko siłom demonicznym. A to wszystko na zrujnowanej Ziemi, kilkanaście lat po ostatecznej apokalipsie, gdzie ludzkość to już w zasadzie wymierający gatunek. Jest to wszystko ciekawe, nie powiem, że nie. Ale rozwiązania mechaniczne są okropne. Są one typowe dla jakiegoś MMORPG, jak WoW czy Metin 2, ale kompletnie nie nadają się do strzelanki TPP. Do tego gra jest nierówna, przez trzy etapy w zasadzie przebiegniemy bez walki, a w czwartym będziemy dwie godziny tylko umierać, z mozołem przebijając się przez siły wroga. Tytuł jest trudny ale niesprawiedliwy, to nie poziom FromSoftware, gdzie trudność wynika z powolnej nauki, tutaj po prostu źle przemyślano rozłożenie nacisków. I to nawet przy ciekawym systemie respawnów wszystko jest zwyczajnie upierdliwe. Można sobie sprawdzić ale liczcie się z tym, że w pewnym momencie możecie się poddać dla oszczędzenia sobie nerwów.Frontlines Fuel of War
Zdawałoby się, że mało kto pamięta o tej grze. Fabuła opowiadana z perspektywy korespondenta wojennego przydzielonego do Bezdomnych Psów wciąga. Mimo pewnego doświadczenia twórców, to nie udało im się uniknąć typowych błędów i głupotek. Bo chociaż strzelanie jest super nawet dzisiaj, czuć ciężar broni i jej rozrzut, system respawnów przypomina multi z BF3 z wyborem klasy, i rozbudowanie map w pionie i poziome jest w porządku, to… W ostatnich etapach mamy walczyć przeciwko cywilnym siłom musowo wcielonym w szeregi wroga, a ci strzelają identycznie jak siły specjalne, tylko przy innych teksturach. Do tego dwie ostatnie misje to jakiś chory popis sztucznej inteligencji, bo zdejmują nas w zasadzie z drugiego końca mapy. Co chwilę wpadamy w krzyżowy ogień. Już miałem tym wszystkim rzucić w kąt ale jak spojrzałem na YT, to stwierdziłem, że zostało tak mało do napisów końcowych, że zacisnę zęby. No i pomimo tego, że działamy w ramach oddziału, to nie możemy mu wydawać poleceń, przez co nie da się wymusić ognia zaporowego, żeby z wyjść z patowej sytuacji. Koniec końców dałbym 7/10, obniżając o półtora punktu przez beznadziejnie trudne i niesprawiedliwe zakończenie kampanii.Singularity
W kwestiach teorii o najlepszym zakończeniu, to już pisałem na ten temat wcześniej. Jeśli ta rozkmina związana z podróżami w czasie was nie przekonała, to już sam nie wiem, co napisać, żebyście spróbowali gry. Los w waszych rękach.Seria BioShock
W kwestii tej gry także prowadziłem dywagacje co do tego, które zakończenie jest tym najlepszym. A to świadczy o tym, jak dobre są gry z tej serii. Chociaż stylistyka może się wydawać mało przekonująca, to warto zagrać. A szczególnie w DLC do części trzeciej, tam to już w ogóle twórcy odjechali.Turning Point Fall of Liberty
Tytuł wydawał się obiecujący, wszak to historia alternatywna, gdzie III Rzesza dokonuje inwazji na USA. Mechanika jest całkiem w porządku. Ale fabularnie jest tu więcej dziur niż w sieci rybackiej. Już samo to, że nasz protagonista to budowlaniec, a praktycznie w pojedynkę wyrzuca okupanta ze Stanów. Historia jest miałka i nijaka, nie klei się i znowu jest jedynie pretekstem do dalszego strzelania w niemilców. Nie polecam, opowieść kiepska, a sama mechanika nie jest na tyle dobra, by się za to zabrać.Darkest of Days
Jedno z moich lepszych odkryć, kolejna perełka, która przeszła raczej bez echa. Zaczyna się dość niepozornie, jako kawalerzysta Stanów Zjednoczonych bierzemy udział w kolejnej bitwie z Indianami. Otrzymujemy śmiertelne trafienie i kiedyś już mamy umrzeć, to pojawia się wokół nas jakiś bąbel przypominający ogromną bańkę z wody, jasne światło i…. Nie, nie śmierć. Przyszłość. I to dosłownie. Zostajemy przeniesieni w czasie, gdzie istnieje agencja zajmująca się pilnowaniem poprawności historycznej. Bo tak się dziwnie złożyło, że ktoś jeszcze ma taką technologię i zaczyna mieszać w zgodności historycznej. Mało? To mamy tu jeszcze ograniczony rozwój postaci, możliwość wybierania kolejności zadań, przyjemne strzelanie, bardzo dobrą historię i świetnie uknutą intrygę. Jeszcze? Okej – gra wyszła w okresie, kiedy jeszcze powszechnie tłuczono IIWŚ, a my nie dość, że działamy tylko w okresie Wojny Secesyjnej, to jeszcze na froncie IWŚ. To już nie jest bieganie z MP40 i prucie seriami na prawo i lewo, tutaj każdy strzał ma znaczenie. Jak dla mnie, to dzisiaj spokojnie 8,5/10. Polecam każdemu, bez wyjątku.Medal of Honor Airborne, Pacific Assault i Warfighter
Odpuściłem serię dość wcześnie, bo fabularnie było słabo. Powróciłem przy dość głośnym Warfighter ale… Dalej cieniutko. Czuć to strzelanie, jednak nas interesuje fabuła. Śmiało można sobie odpuścić i poszukać jakichś innych tytułów.Wolfenstein: The New Order
Ten tytuł musiał się tu znaleźć. I nie bez powodu, bo fabuła i mechanika doskonale się ze sobą splatają. Kto grał, ten będzie podobnego zdania. Kto nie zagrał, ten powinien. III Rzesza, historia alternatywna, potwierdzenie teorii o bazie nazistów na księżycu… Czego tu nie ma? Chyba tylko Waffen SS na tyranozaurach.Stare serie City Interactive
Pamiętacie, co wcześniej wydawało CI Games? Bo ja tak słabo, aczkolwiek przebijało mi się w pamięci jakieś Rajd na Berlin czy inne Terrorist Takedown. Postanowiłem sobie niedawno poprzypominać te gry sprzed pewnego przełomu, którym był Sniper: Ghost Warrior. Wynik? Jeśli dla kogoś były to gry dzieciństwa, to nie niszczcie sobie wspomnień tak, jak ja to zrobiłem. To nie jest Gothic 2 NK, który jednak godnie się zestarzał. Wszystkie te gry, Najemnicy, Rajd na Berlin, Terrorist Takedown, Code of Honor, Mortyr, SAS, The Royal Marines Commando i inne tak paskudnie się zestarzały, że w ogóle nie są grywalne. Wysiadają już na poziomie mechaniki, a fabuła w zasadzie nie istnieje.
Trzymajcie się z daleka, zostaliście ostrzeżeni.Spec Ops: The Line
Najlepsze oczywiście zostawiłem na koniec. Jeśli ktoś chociaż odrobinę się interesował strzelankami, które by miały faktycznie coś do opowiedzenia, to już na pewno ukończył ten tytuł ze trzy razy. Dość powiedzieć, że jest inspirowana książką „Jądro ciemności”. Tak, film „Czas apokalipsy” też się tym inspirował. A kto raz zobaczył scenę z białym fosforem, ten zapamięta ją chyba do końca życia. Zostaliśmy wręcz genialnie zmanipulowani przez twórców, by dokonać zbrodni wojennej. Gra może zakrawać o miano arcydzieła. Już nawet nie wspominając o tej teorii związanej z wyciemnianiem i rozjaśnianiem ekranu przy przejściach scen, które mają symbolizować coraz większe odklejanie się umysłu bohatera od otaczającej go prawdy.Z tymi tytułami miałem do czynienia, a istnieje jeszcze kilka, które z przyczyn technicznych nie były dla mnie do ogrania (jak chociażby Black), czy też przez brak czasu. Póki co, podrzucę jeszcze na dolę krótką listę, która może zainteresować tych, którzy zdążyli poznać to, co opisałem wyżej.
- Black
- Chrome (podobno tak się mocno zestarzała i nie warto psuć sobie nerwów);
- seria Borderlands;
- seria Half-Life;
- serie „topowe”: Call of Duty, Medal of Honor, Battlefield;
- seria Red Dead;
- seria Crysis;
- nieopisane części Far Cry;
- seria Arma;
- pierwsze dwie części Brothers in Arms;
- seria Max Payne (okrótnie się postarzała, ja odpadłem);
- seria Metal Gear;
- seria Operation Flashpoint;