Szlak Smoczych Gniazd
-
- Witaj, wodzu! Inkwizycja przesyła wyrazy szacunku i przysyła mnie i mojego ucznia, aby dopomóc Ci w Twojej misji. Zwę się… - zaczął, lecz Ork szybko mu przerwał.
- No kurwaaa, ja pierdolę, ile tak można, kurwa mać? Jak je jakieś magiczny, to też kurwa wyszczekany, nieważne, Szamano czy Inkwizytoro, kurwa ich mać… Strzepmić ryja to można i kiedy indziej, teraz trza iść na bitkie, dobre, chłopy? - zapytał, a wszyscy wokół oderwali się od zajęć, aby potwierdzić ochoczo okrzykami bądź wzniesieniem w górę broni czy zaciśniętych pięści.
//Żaden problem.// -
-Szaman i Inkwizytor, na raz. Jesteśmy tu by wam pomóc w zdobyciu tej twierdzy, ja to Grathog a to mistrz Przecinak. Macie jakikolwiek plan- półgoblim włączył się do rozmowy, chcąc uprościć ją wszystkim zainteresowanym
-
Ork najpewniej w ogóle nie zwróciłby na Ciebie uwagi, gdyby nie wzmianka, że jesteś Szamanem. No i stał za Tobą, dosłownie i w przenośni, potężny Mag, przed którym Ork musiał odczuwać jeśli nie respekt, to chociaż niepokój lub strach.
- Ta. Nie widać? Bierem manatki i jazda. Zwiadowcy znajom ten zamek dobrej, niż oni sami, od środka i ze zewnątrz, także tylko Wasza w tym głowa, żeby nam siem tam wejść udało, Magi. -
Grathog odchrząknął -Dobra, czyli walimy tak centralnie od frontu wczesnym popołudniem? Czy nie lepiej byłoby zaatakować ich po cichu, z zaskoczenia, skoro to tak silny zamek?-
-
- No ta. - odparł Ork. - Taki był plan. Przecie mówiem, nie Gobbos?
Najwidoczniej herszt rzeczywiście zauważył pewną lukę w swoim planie, którą pewnie chciał wcześniej załatać Magią, ale nie mógł przyznać się do błędu przed swoimi podwładnymi w otwarty sposób. -
- Jeśli mamy odeprzeć ataki mrocznych magów musimy się przygotować. Medytacja, inkantacja, taka sytuacja. Żeby zrobić to dobrze potrzebujemy czasu, powiedzmy, do wieczora. Możemy o tyle opóźnić wymarsz, żebyśmy byli w stanie lepiej działać- Spróbował dać orkowi szansę zwalenia winy za zmianę planów na siebie, by ork miał szansę bez problemu zatuszować swój błąd, a równocześnie nie zabić ich wszystkich powolną i bolesną śmiercią
-
- Żem myślał, że to teraz tak… No wiecie. Tą Magią. No ale dobra. - odparł i zostawił Was samych, kierując się do swoich podwładnych, aby przekazać im niewesołe nowiny.
-
Spojrzał na swojego mistrza pytająco, chcąc wiedzieć czy był on zadowolony z jego słów i reakcji
-
- Rzeczywiście dałoby się ich oślepić i wpłynąć na umysły tak, aby ułatwić im atak. - odparł po chwili zastanowienia. - A atak nocą to zły plan. Zły, gdy walczy się z Drowami, one widzą w mroku o wiele lepiej niż my wszyscy tu zebrani. Dlatego muszę go przekonać, aby zaatakować szybciej, za kilka godzin, jak sądzę w porze, gdy tamci będą jeść posiłek, odpoczywać po nim, zmieniać warty i tak dalej. Niemniej, dobrze się spisałeś, atak teraz byłby niewiele lepszy, najpierw musimy omówić to z Orkiem i jego zwiadowcami.
-
Westchnął ciężko, mrucząc pod nosem - Przepraszam, powinienem był się wstrzymać czekając na twoją radę - Przy czym najbardziej zirytował go prawdopodobnie fakt, że okazał się tępszy od tego orka, który i tak wpędzał go już w kompleksy swoim wyglądem i zapewne zaprawieniem w bojach
-
- Uważasz, że dzięki swojemu częściowemu pokrewieństwu z Zielonoskórymi będziesz lepszym negocjatorem niż ja? Jeśli masz wątpliwości to nie martw się, plan ustalimy wspólnie, bardziej chodzi o to, czyj przekaz do nich lepiej trafi.
-
- Uważam, że bycie półgoblinem spoza jakiegokolwiek szczepu i bez doświadczenia bojowego w żadnym razie nie stawia mnie w lepszej pozycji, moją jedyną zaletą jest magia, ale w tym mistrzu jesteś lepszy. Myślę, że ty lepiej do nich dotrzesz.
-
- Porozmawiam z wodzem, Ty miej oko na pozostałych. Nie żebym im nie ufał, ale Tobie po prostu ufam bardziej. No i chętnie dowiedziałbym się o nich jak najwięcej.
-
Skinął głową z uśmiechem i oddalił się, próbując przysiąść się do jakiejś grupki goblinów niewygladających szczególnie wrogo i zacząć z nimi gadać
-
Gobliny rzadko kiedy nie wyglądają na groźne, a pośród tych z Dzikich Pól to bardzo rzadka cecha. Wszystkie miały nieprzyjemne gęby, pokryte bliznami i tatuażami, obwieszeni byli ozdobami z uszu, palców czy skalpów Drowów i uśmiechali się spiłowanymi zębami. Jednak w końcu znalazłeś takich, którzy sprawiali wrażenie, że nie wybebeszą cię na dzień dobry.
- Czego? - mruknął jeden, mierząc cię wzrokiem. -
Wyciągnął z za pazuchy piersiówkę i wyciągnął ją w kierunku goblina - Nie chcę chlać sam jak mogę w towarzystwie -
-
Dobry ruch, bardzo dobry. Z odrobiną wahania i wyraźną podejrzliwością w oczach Goblin, najpewniej herszt tej małej grupki, przyjął od ciebie piersiówkę, powąchał ją, a później oddał jednemu ze swoich podwładnych. Raczej nie był to jakiś rytuał ani nie chciał ci w ten sposób okazać brak szacunku, bardziej obawiał się perfidnego zatrucia. Gdy jednak ten i dwa kolejne Gobliny trzymały się dobrze po kilku łykach, sam przyjął piersiówkę i golnął sobie porządnie.
- Wcale nie takie złe. - powiedział, ocierając usta dłonią. - To na serio czego chce? -
Uśmiechnął się.
- Mamy sporo czasu do wyruszenia, a mój szefo gada z waszym. Nie chcę sam na niego czekać, wolę poznać gości z którymi mam walczyć. Jestem Grathog- -
- Sagrat Czarny Ksienżyc. - odparł Goblin, z dumą prężąc pierś. Dopiero po chwili zdjął z głowy futrzaną czapę, pokazując ci, skąd wziął swój pseudonim, bowiem na lewym boku jego czaszki widniał właśnie taki ślad, czarny, w kształcie półksiężyca, najpewniej pamiątka po jakimś ataku drowską Magią Mroku. Nie wiedzieć czemu, ale patrząc to na jego znamię, to na spiłowane zęby, to na pokaźny arsenał noży, sztyletów, mieczy jednoręcznych i szabel nabrałeś podejrzeń, że o ile on przeżył ranę i spotkanie z tym Magiem, po czym została mu ta blizna, to sam Mag nie miał tyle szczęścia. - I ja tu dowodzem. W sensie, że Gobbosami. A duży szefo resztom.
-
- Imponujące, że ktokolwiek może przeżyć spotkanie z tymi czarnymi wiedźmakowymi cwelfami - Grathog splunął w bok - Musisz być wielki wojownik. Nic dziwnego w takim razie że ty dowodzisz, ale myślałem, że jesteście jedną grupą, nie wiedziałem że wy i orki działacie oddzielnie. Długo współpracujecie?