Karaz-a-Deron
- 
Twoje pojawienie się wzbudziło niemałą sensację wśród trzech tuzinów rekrutów. Nie wyglądali na niedoświadczonych gołowąsów, ale żaden z nich nie jeździł na tygrysie, niewielu pewnie widziało nawet takie zwierzę na oczy, więc trzymali się przezornie z daleka. 
- 
Poszukał dowódcy wzrokiem. 
- 
Żaden z Krasnoludów nie wyróżniał się ekwipunkiem, aparycją czy czymkolwiek innym na tle pozostałych, więc najwidoczniej udało ci się wyrobić szybciej, niż myślałeś i dzięki temu masz jeszcze nieco czasu. 
 //Jak chcesz pogadać z innymi Krasnoludami to śmiało, jak nie, to napisz tylko, że czekał albo coś w tym guście i akcja pójdzie już do przodu.//
- 
Duras zszedł z tygrysicy, rzucił jej do jedzenia jedną porcję suszonej baraniny i zagadał do krasnoludów. 
 - Dobry, jestem Durastor Rzeźnik z Lodowego Szczytu. Jak tam nastroje przed wyprawą?
- 
Patrzyli na ciebie nieco podejrzliwie, bo widzieli gołym okiem, że nie byłeś jednym z nich. Owszem, byłeś Krasnoludem, jak oni, ale nie wyglądałeś jak inni brodacze ze stolicy lub okolic. 
 - Gdzie jest ten… Lodowy Szczyt? - zapytał jeden z nich, póki co ignorując twoje pytanie.
- 
Durastor odstawał od tutejszych krasnoludów, ale wcale nie czuł się gorszy z tego powodu. Wręcz przeciwnie, czuł się trochę lepszy jako wychowanek mroźnych i brutalnych szczytów. 
 - Na północ od stolicy. Dużo tam potworów i strasznie zimno. Oprócz tego dzikie zwierzęta. ale są tam osady, samotne chaty, przytulne jaskinie. Co prawda mieszkanie na szczycie nie jest tym samym, co u korzeni gór, ale też mamy kowali. - opowiedział.
- 
Pokiwał głową, podobnie jak kilku stojących bliżej, którzy nie zadali pytania, ale też ich to nurtowało. 
 - I co robisz tutaj? Odkąd przybyły Demony, rzadko kiedy widujemy kogoś z powierzchni, zwłaszcza, gdy upadły nasze ostatnie twierdze tam, na górze.
- 
- Jak to po co? - Zapytał zdziwiony. - Demony to problem nas wszystkich, a na wojnie łatwo o chwałę i stanie się kimś, o kim bardowie układają ballady! - Oznajmił entuzjastycznie przepełniony pozytywną energią. - Aż mnie ręce swędzą, żeby demonom wpierdol wpuścić! 
 
