Zamek Kierrana
-
-A proszę Cię bardzo. Są w skarbcu. Będę tam na Ciebie czekał- powiedział Kierran, po czym udał się do skarbca i usiadł na suficie
-
Wampirzyca nic nie robiła sobie z Twojej obecności, spokojnie przeglądała łupy, a gdy jej nieumarły sługus oświadczył, że wszystko gotowe do drogi, poleciła mu zabrać kilka szkatułek naszyjników, kolczyków, bransolet, pierścieni i tym podobnych. Chyba wszystkie kobiety są takie same, ludzkie czy wampirze… Miecz również zabrała, ma się rozumieć, i bez słowa pożegnania udała się na dziedziniec.
-
Kierran wszedł na dach, z którego widać dziedziniec i patrzył, jak idą przygotowania do drogi
-
Ostatnie Nieumarli należący do Wampirzycy ładowali jej rzeczy osobiste i łupy do powozu zaprzężonego w dwa końskie szkielety, a po jakimś kwadransie wszyscy zapakowali się do środka, w tym wszyscy członkowie Gwardii Grobowej, a powóz odjechał w nieznane i chyba nieprędko się znowu spotkacie.
-
Nawet lepiej. Czy wszystkie wampiry są takie dumne nawet względem swoich? Kierran zaczął przypominać sobie lokacje innych potencjalnych kopalni
-
Tylko wtedy, gdy miały widoczną przewagę nad drugim krwiopijcą. Nie znałeś lokalizacji innych kopalni, a jedynie tych, gdzie już się wybraliście, a dobrze byłoby jak najszybciej wysłać tam górników i wznowić produkcję, a także zabezpieczyć je kościanymi wojownikami.
-
Kierran zastanowił się, skąd wziąć górników i czy nieumarli starczą jako górnicy i ochrona
-
Nieumarli nie męczą się, nie jedzą, nie piją, nie narzekają. Byliby idealnymi górnikami, mogącymi pracować całą dobę. Ich wydajność byłaby o wiele większa od ludzkich niewolników, nawet gdybyś jakiś miał. Gorzej, że ktoś musiałby ich najpierw nauczyć tego fachu, to tylko proste, gnijące kupy mięcha. A jeśli chodzi o ochronę, to raczej tak, ale nie masz co liczyć na oszałamiające rezultaty, gdy zjawi się kilka Wilkołaków, a nawet jeden, bardziej rozgarnięty. Nie mówiąc o uzbrojonych w broń palną ludziach, gdyby jakimś cudem postanowili się tu zapędzić.
-
Kierran spróbował sobie przypomnieć, czy ma kilofy
-
Kiedyś była potrzeba naprawy najstarszych fortyfikacji poza murami zamku, jak fosa i wilcze doły, i wtedy je chyba wykorzystano. A że raczej nie miałeś ich powodu wyrzucać, to powinny wciąż tam gdzieś być.
-
Kierran zaczął szukać kilofów
-
Odnalazłeś je w jednym z wielu nieużywanych składzików, o których kompletnie zapomniałeś, a teraz właściwie odnalazłeś na nowo. Było ich tam około pięćdziesięciu sztuk, może nie w najlepszym stanie, ale wątpliwe, żeby rozpadły się po kilku uderzeniach w skałę.
-
Kierran wszedł na najwyższą wieżę zamku i sprawdził, czy w polu widzenia nie ma najemników, których miała przysłać Karins
-
Biorąc pod uwagę fakt, że niedawno opuściła Twój zamek i musi najpierw wrócić do swojego lokum, lub twierdzy kogoś wyżej postawionego w Kolektywie, a zapewne nie ma tej bandy degeneratów pod ręką, aby pchnąć ich od razu do Ciebie, to możesz siedzieć tak sobie na tej wieży dobrych kilka dni, może nawet tydzień, nim przybędą.
-
Bez nich nie zabezpieczy budowy, a nie ma njieczego bardziej produktywnego do roboty, przynajmniej z tego, co teraz może, więc stwierdził, że na nich poczeka
-
//Czyli mam zrobić jakiś przeskok w czasie, tak?//
-
//Tak//
-
Minął blisko tydzień, a Ty spędziłeś ten czas na całkowitym nicnierobieniu, a choć dla Wampira mijające dni, tygodnie, miesiące i lata były niczym, ze starości umrzeć raczej nie mogłeś, to jednak miałeś szczęście, że nie zawitał tu nikt z Kolektywu, bo kopalnie wciąż stoją puste, Twoje wojska nie urządziły żadnego rajdu na ludzkie osady, nie zabiliście nawet żadnego Wilkołaka dla sportu. Szczęśliwie ten marazm może przerwać kolumna odzianych w czerń piechurów, którą wypatrzyłeś, jak kieruje się do Twojego zamku, siedząc na jednej z wież.
-
-Pysznie- powiedział do siebie Kierran i poczekał, aż zawitają u bram
-
Tak też się stało i wypadałoby im te bramy otworzyć, a potem zrobić dobre pierwsze wrażenie na najemnikach. Nie, żeby było szczególnie potrzebne, przybyli tu dla Twojego złota, nie elokwencji.