Gospodarstwo na Równinie
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
//Lubię tą postać z jednego powodu. A jeśli liczyć oba cycki, to z dwóch.//
Nie, nic się nie wydarzyło, więc trafiłaś do kuchni, gdzie zebrali się już wszyscy. Poza Twoim talerzem, każdy był już pozbawiony zawartości, czyli właśnie jajecznicy.
Max, Radio:
Ano, całkiem dobre, bo talerze wszystkich zostały opróżnione w rekordowo szybkim tempie. Wszystkich poza Rose, rzecz jasna, która dopiero co zawitała do kuchni. -
-
Radiotelegrafista
Oh, Rose rychło w czas się stawia. Ale to na rękę Jannet, nie musiała oglądać jej parszywej twarzy przy śniadaniu:
‐ Dzięki Lilieth. Było dobre. ‐ Podziękowała autorce jajecznicy za przygotowanie potrawy, po czym wzięła swój talerz i odniosła go na ławę koło studni, gdzie Lilieth zwykle zmywała naczynia. Po tym, poszła do Bimba, swojego oswojonego knura stepowego, by zobaczyć, co tam u zwierzęcia. -
-
Kuba1001
Wiewiur:
Niezbyt, tylko Jannet się odezwała, a do tego niezbyt wrogo. Cóż, posiłek był w miarę smaczny i sycący, toteż szybko zniknął z talerza.
Max:
Zdaje się, że już skończyła.
Radio:
Knur, jak to knur, spał jeszcze z racji wczesnej pory, chrapiąc donośnie. W sumie to dobrze, możesz darować sobie karmienie jego i reszty menażerii, a przynajmniej na razie. -
-
-
-
-
-
-
Radiotelegrafista
To dobrze. Nie zrozumcie Jannet źle, absolutnie nic nie miała do Patrici, a nawet przyzwyczaiła i polubiła taką formę jej zachowania, ale czasem potrafiła jej hardo wejść na nerwy swoim nadpopudliwym zachowaniem. Korzystając z nieobecności współlokatorki, usiadła wygodnie i zasunęła kapelusz na oczy, odpoczywając na moment, od tak, po prostu by się zrelaksować.
-
Kuba1001
Wiewiur:
Nie zauważyłaś nic ponad to, co zobaczyłaś podczas wcześniejszego lustrowania wzrokiem okolicy.
Max:
A i owszem, był jeden, w razie gdyby ten, który obecnie leżał na stole się zabrudził.
Radio:
Leżałaś, a nikt Ci nie przeszkadzał.
//Naprawdę życzę powodzenia, jeśli chodzi o jakąś emocjonującą rozgrywkę, napady i tak dalej, serio.// -
maxmaxi123
O na stole był obrus. Nawet nie zwróciła na to uwagi (pomiń to zdanie, jeżeli wcześniej coś tam wspominałeś o obrusie, a ja tego nie widziałem). Wzięła więc ten ze stołu, po czym poszła do pokoju po zestaw do szycia. Rzecz jasna tego, który dzieli z Rose.
/.Ja tą swoją czekam, aż coś się zacznie dziać. Do bitki się ona nie rwie, a mam nią co robić akurat.// -
Radiotelegrafista
//Nie po to napisałem wyraźnie, że odnośnie napadów wszystko obmyśla Liwiusz, żeby teraz sam się za to zabierać. No, chyba, że nie czytałeś kart postaci, czy tak było?//
Właściwie, nudziło ją to, wolała się za coś zabrać do roboty. Poszukała Liwiusza, może on będzie miał dla niej jakieś zadanie? Nie wiem, może upolować coś? Jannet lubi polować. Niemniej, odszukała mężczyznę.
-
-
Kuba1001
Max:
Podczas haftowania dostrzegłaś, że reszta powoli zbiera się do drogi, czyżby na kolejny napad?
Radio, Wiewiur:
//A po co miałem czytać, skoro już te Karty widziałem w PBF’ie Kotalke?
Dawaj, zastanawiaj się teraz czy to sarkazm, czy nie.
A poza tym to przyspieszam Wam akcję, bo mnie nudzicie.//
Tak jak się spodziewaliście, Liwiusz znalazł Wam zajęcie, a mianowicie sprawdzenie plotek o domniemanych dyliżansach jadących z Dodge do Imperium i na odwrót, co dawałoby Wam znakomitą okazję do zarobku. Niestety, to wciąż plotki, które trzeba potwierdzić, nim zacznie się zacierać łapska co do całej tej akcji. Tak czy inaczej, powinniście się przygotować, aby wyruszyć jak najszybciej, w końcu jakiś bogaty snob powiedział kiedyś, że “czas to pieniądz” lub jakoś tak… -
-
Radiotelegrafista
Czas to pieniądz, jakie mądre stwierdzenie. Jannet szanowała czas, gdyż zawsze całe swoje uzbrojenie, amunicję i inne, potrzebne rzeczy miała przy sobie. Owszem, było to nieco ograniczające, ale też oszczędzało kwadranse, jakie musiałaby spędzić na kompletowaniu ekwipunku. Odszukała lornetkę i spakowała ją do jednej z obszernych kieszeni. Po tym, poszła do Bimba. Dalej spał? Jeśli tak, to:
‐ Bimb, cholero z racicami, wstajemy! ‐ Zakrzyknęła. Relacja z jej zwierzęciem była osobliwa, ale dobra.