Kijów
- 
– Jakbyś mu wpierdolił, to byśmy już nie żyli. Albo raczej ty, bo ja przynajmniej umiem samogon robić. – uderzył go otwartą dłonią w bark. – Zbierajmy się już, bo składniki same się nie znajdą. 
- 
- To ruszamy. Ja prowadzę, bo znam drogę. - powiedział, oddając przy okazji towarzyszowi jego pistolet. 
- 
Podziękował medykowi i ruszył za Michaiłem. 
- 
Zaczął iść w stronę tego sklepu, gdzie spotkał tego popierdolonego sklepikarza, bo podobno Paweł ma jakiś plan. 
 - Wspominałeś, że masz jakiś plan. Możesz mi o nim coś powiedzieć? - zwrócił się do towarzysza.
- 
– Ja go spróbuję jakoś zająć, a Ty drogi przyjacielu spróbujesz wejść innymi drzwiami lub jakimś oknem i jak się tam dostaniesz, to go ogłuszysz. Jeżeli to się nie powiedzie, to będziemy improwizować. 
- 
- No, no, dobry plan. Poza tym ten sklepikarz miał jakąś broń, to możemy mu ją odebrać. 
- 
– Okaże się czy jest dobry, jak tam wejdziemy i wszystko pójdzie po mojej myśli. A broń zawsze się przyda. 
- 
I tak po kilku chwilach dyskusji, zbliżyliście się do feralnego sklepu. 
- 
- No, tutaj się rozdzielamy. Powodzenia. - odparł, klepiąc towarzysza po ramieniu, po czym zaczął szukać tylnego wejścia do sklepu. 
- 
– Eh, trzeba będzie uważać. – powiedział szeptem sam do siebie, po czym wszedł do sklepu. 
- 
Antek: 
 Znalazłeś je bez trudu, gorzej, że ktoś wyłamał drzwi i zamurował wejście.
 Zohan:
 Od wejścia dzieliło Cię tylko jakieś osiem metrów, gdy usłyszałeś strzał, a pocisk wystrzelony ze środka sklepu wbił się w beton i gruz nieopodal Ciebie.
- 
- Jebany, przygotował się. - pomyślał i zaczął szukać niezabarykadowanych okien. Mógłby spróbować przez nie się dostać. 
- 
– Jeżeli strzelisz jeszcze raz i mnie trafisz, to wydasz na siebie wyrok, kolego. I nie będzie to szybka śmierć. – powiedział najspokojniej jak tylko mógł i odsunął się z linii strzału. 
- 
Antek: 
 Niezabarykadowane okna były tylko od frontu, stamtąd mógł prowadzić ostrzał, na zapleczu były tylko dwa: Jedno, normalne, które zamurowano tak jak drzwi, i mału lufcik tuż przy dachu, za mały i za wąski, żeby mógł wcisnąć się w niego jakikolwiek człowiek.
 Zohan:
 - Jak Cię trafię, to będziesz martwy, czyli chyba wydam wyrok na Ciebie, co nie? A teraz wypierdalaj mi z posesji, bo druga kulka będzie celniejsza, a ja amunicji mam sporo.
- 
To kontynuował poszukiwanie innych możliwości dostania się do środka, nie licząc wejścia od frontu, gdyż lepiej będzie zaatakować tego sklepikarza z dwóch stron. 
- 
– Jak mnie zabijesz, to przyjdą tutaj ukraińscy żołnierze i wypatroszą ci flaki, więc przestań strzelać. Chcę pogadać, a nie cię okraść. 
- 
Antek: 
 Też zdawał sobie z tego sprawę, bo nie zostawił żadnej możliwości, aby ktoś mógł wejść do środka.
 Zohan:
 - To gadaj, to chyba robimy gdzieś od minuty, co nie? A Ty nie wyglądasz na ukraińskiego żołnierza, to po kiego mnie takimi straszysz?
- 
Spróbował więc przekraść się do środka przez front. 
- 
//Czekam na Zohana, bo bez jego pomocy zarobisz pewnie drugą kulkę.// 
- 
// I to będzie kula w łeb :v // 
 


