Kijów
-
//Myślałem, że rozmawiamy szeptem, eh.//
– Eeee, wracaj tu! Dynamit się skołuje i wypierdoli tę budę w powietrze. – zawołał głośno do kompana, aby chujek ze środka to usłyszał. -
- Kurwa, to jest doskonały pomysł. Ciekawi mnie, czy cały ten twój sklepik wytrzyma taką eksplozję. - odparł, po chwili śmiejąc się i wracając do kompana.
-
– Chuj ze sklepikiem, gorzej jak przeżyje, ale nie będzie mieć nóg albo rąk, ale to będzie już jego problem. – raczej nie przestraszył tym sklepikarza, ale pogrozić komuś można.
-
//Pytałem się wcześniej, czy rozmawiacie o swoim planie tak, że tamten gość to wszystko słyszy, Antek potwierdził, Ty nie zaprzeczyłeś. Wtedy było mówić o szepcie.//
Grożenie to dobra opcja, ale tylko wtedy, gdy ma się coś na poparcie tych gróźb. Ty miałeś wyimaginowany dynamit, on sprawny karabin, z którego znów wypalił. Pudło tym razem musiało być celowe, ale raczej niedługo skończy mu się cierpliwość, a przynajmniej prędzej ona, niż amunicja, więc lepiej chociaż znaleźć sobie jakąś kryjówkę, a nie tak stać na linii strzału. -
// Przepraszam, zjebałem : - ( //
- Lepiej się ukryjmy, bo następnym razem może nie spudłować. - szepnął do towarzysza. -
– Tak. – ten również szepnął i oddalił się od sklepiku.
-
Poszedł za towarzyszem.
-
Wokół pełno było gruzu i opuszczonych budynków, bez trudu znaleźliście dla siebie kryjówkę.
-
Pistolet w prawą, a bagnet w lewą rękę i wszedł do owej kryjówki.
-
Schował czekany i wszedł za towarzyszem do kryjówki.
-
Pusto, aż dziwne, że ci, którzy obrabowali ten budynek, nie zabrali też ścian czy sufitu.
-
To wystarczy. Wyjął z plecaka krakersy, słoik smalcu i w wolnej chwili zaczął jeść.
– Jak ręka? -
- Nie napierdala aż tak bardzo, jak wcześniej. Można wziąć jednego krakersa? - zapytał.
-
– Można. – skierował paczkę w jego stronę, aby ten mógł sobie wziąć. – Chcesz smalczyku? Dobry jest.
-
Zdjął swoją maskę przeciwgazową i wziął jednego krakersa.
- Dzięki, ale nie chcę smalcu. - odpowiedział i zjadł krakersa. -
– Na pewno? Psi smalec dobry jest. No może nie tak dobry jak ze świni, ale też dobry.
-
- Na pewno. - odparł, biorąc następnego krakersa. - Powinniśmy gdzie indziej znaleźć te rzeczy na samogon., ewentualnie pójść do tego popierdolonego sklepikarza wtedy, kiedy będziemy mieli lepszy sprzęt.
-
– Masz rację i najlepiej będzie chyba gdzie indziej znaleźć, a jak będziemy mieć możliwości, to się rozpierdoli tego ukraińskiego kurwia w tym jego zajebanych sklepiku.
-
//Jak widzę te siedem Waszych postów:
- Chcesz smalczyk?
- Nie chcę smalczyka.
- Weź smalczyk, dobry jest. Bez smalczyka się nie najesz.
- Nie chcę smalczyka.
No i Antek ma dobry pomysł, to że stawiam przed Wami taki sposób na zdobycie zapasów nie oznacza, że jest on jedyny. Ale fakt, że łupów sporo stamtąd wyniesiecie.// -
- To w takim razie powinniśmy ruszyć dupy i przeszukać inny sklep, a jeśli będziemy jeszcze mieli taką możliwość, to przeszukamy jakieś magazyny czy coś w ten deseń.