Kijów
- 
Ruszył za towarzyszem. 
 - Czyli prawdopodobnie dostaniemy kilka kulek w dziąsło. Nie lepiej będzie przeszukać jakieś budynki, niż iść w stronę czarnego dymu? - zapytał.
- 
//To ja na razie nie przeszkadzam, dajcie znać, jak mam interweniować.// 
- 
– A widzisz tu gdzieś jakieś budynki, które wyglądają lepiej niż Berlin w czterdziestym piątym? Bo ja nie. Ja mam pistolet, a Ty czekany, więc damy radę, jak będzie trzeba kogoś zajebać. 
- 
- Nie. Ja kurwa jedynie pytam się, czy nie lepiej będzie przeszukać jakieś budynki, aniżeli iść w stronę tego pierdolonego dymu. Poza tym nawet chuja wiemy, ilu ich tam jest, i co oni tam kurwa mają. Co prawda dźwięki strzałów wskazują na broń palną, a dym może ewentualnie być zwiastunem tego, iż ktokolwiek tam jest, ma jakieś materiały wybuchowe, ale chuja wiemy, co to za broń palna. 
- 
– I co? Będziemy tracić cały dzień na przeszukiwaniu jakiś burdeli i na koniec końców znajdziemy tylko psie gówno? Czarny dym oznacza, że coś się pali, a szary, że coś się paliło. – stanął na chwilę, aby wsłuchać się w dźwięki strzałów. Jeżeli każdy się różni od siebie, to oznacza, że jest kilka osób, które strzelają z różnych broni. 
- 
- A chuj z tym, przynajmniej będzie ciekawie. Nasłuchuj. - odparł, wyciągając czekany. - Ja w tym czasie będę miał na wszelki wypadek przygotowane czekany. 
- 
//No Kubeł, Twoja kolej.// 
- 
Słyszałeś różną broń palną, przynajmniej trzy typy wystrzałów, ale ciężko określić, czy właściciele tych pukawek pruli do czegoś innego czy do siebie nawzajem. 
- 
Teraz pytanie: słyszy serię strzałów czy pojedyncze? Seria może sugerować, że walczą z innymi ludźmi, a pojedyncze, że ze zdechlakami. Nikt mądry by nie walił serią w zdechlaka, kiedy można się go pozbyć jednym celnym strzałem w głowę. 
- 
Czekał na towarzysza, aż ten powie, z jakiej broni padły wystrzały. 
- 
Strzelanina jest raczej chaotyczna, strzelają z różnej broni, powtarzalnej i automatycznej, ciężko Ci powiedzieć cokolwiek więcej. Dowodzi to tylko tego, że kimkolwiek ci ludzie są i z kimkolwiek lub czymkolwiek walczą, nie muszą odliczać każdego naboju. 
- 
– Mój druhu, napierdalają ze wszystkiego, że aż miło. 
- 
- Zajebiście. Podejmujemy ryzyko i idziemy sprawdzić, co się tam odpierdala? - zapytał. 
- 
Golnął sobie łyka z butelki i dopiero wtedy odpowiedział: 
 – Stary jestem, głupi jestem, śmierci się nie boję, więc ja pójdę.
- 
- Pierdolę to, też nie mam nic do stracenia. Idziemy. - odparł i ruszył w stronę czarnego dymu. 
- 
– Chcesz na odwagę? – pokołysał butelką boskiego trunku. 
- 
Zdjął swoją maskę przeciwgazową i zabrał swojemu towarzyszowi butelkę. 
 - Zawsze może się przydać. - odparł i napił się samogonu, a po chwili oddał butelkę towarzyszowi i założył maskę przeciwgazową.
- 
– No to idziemy. – ruszył i nie zatrzymywał się dopóki nie zobaczył ludzi, którzy strzelają. 
- 
Poszedł za towarzyszem. 
- 
Sytuacja była dość nietypowa, bo strzelały do siebie dwie grupy: Jedna kryła się za zniszczonym pojazdem opancerzonym, a jej mundury i wyposażenie wskazywały, że to ukraińscy żołnierze. Pozostali, również w mundurach, ale innych, znaleźli schronienie za gruzem, wrakami pojazdów czy w budynkach, skąd ostrzeliwali przeciwników. Jakby tego było mało, obie grupy otaczały tabuny Zombie, łącznie kilkadziesiąt sztuk różnych rodzajów, do których ludzie walili w równym stopniu, jak do siebie. 
 


