Kijów
- 
Czekał z wyciągniętymi czekanami na Zombie. 
- 
Chociaż kanonada nie była tak głośna jak przed chwilą, to jednak wciąż wystrzały z broni palnej Ukraińców były głośniejsze niż gwizdy, więc ta próba zwabienia do siebie Zombie nie powiodła się. 
- 
– Łap za kamienie, cegły i inne rzeczy i rzucaj w tych martwych skurwysynów. – sam złapał za coś twardego i zaczął rzucać w kierunku zdechlaków, licząc na to, że odciągnie to ich uwagę. 
- 
- Ta jest, szefie. - odparł sarkastycznie i zaczął szukać kamieni. Jeśli je znalazł, to zaczął nimi rzucać w kierunku zombie. 
- 
Odległość dzieląca Was od żołnierzy i żywych trupów była za duża, aby trafić któregoś z nich, ale poskutkowało to lepiej, niż wcześniejsze próby, bowiem zdołaliście odciągnąć od tamtych około jednej trzeciej zdechlaków, które ruszyły w Waszym kierunku. 
- 
//Jedna trzecia czyli ile około?// Bagnet w lewą, a broń w prawą i zaprasza do tanga. Zaczął likwidować bagnetem, a jeżeli któryś zagrażał jemu lub przyjacielowi, pozbywał się go strzałem w głowę. 
- 
Wyszedł z ukrycia i zaczął atakować zdechlaki za pomocą swoich czekanów. 
- 
Zohan, Antek: 
 //Około trzydziestu.//
 Wspólnymi siłami zabiliście łącznie szesnaście żywych trupów, pozostałe zostały wystrzelane przez Ukraińców, którzy zdołali uporać się z resztą zdechlaków, więc mogli odwdzięczyć się Wam i wystrzelać od tyłu pozostałe Zombie.
- 
- Proponuję dalej pomóc tym ukraińskim żołnierzom. Być może będziemy mieli z tego jakieś korzyści. - szepnął do swojego towarzysza. 
- 
– Albo spłacimy długi, jeżeli znają tych, co my. – również szepnął. Pistolet dalej trzymał w ręce; jeżeli dojdzie do jakiegoś nieporozumienia, to przynajmniej nie podda się bez walki. 
- 
- Ta, tak również możemy spłacić dług wobec tamtych żołnierzy. Który z nas będzie z nimi negocjował? 
 // To dalej jest szept, Kubeł :v //
- 
– Ty. Ja najwyżej się wtrącę, gdy spierdolisz. 
- 
– Ty. Ja najwyżej się wtrącę, gdy spierdolisz. 
- 
Kiwnął głową, schował czekany i udał się w stronę żołnierzy ukraińskich. 
- 
Pomogliście im i dzięki temu uratowali oni swoje życia, ale nie byli głupi, w tym świecie, tych czasach, nie ufa się nikomu, więc od razu przenieśli lufy swoich broni z zastrzelonych Zombie na Was, choć nie mieli zamiaru strzelać, a przynajmniej nie teraz. 
 - Ki diabeł? - krzyknął do Was jeden z żołnierzy, być może najstarszy stopniem lub dowódca.
- 
Podniósł swoje ręce do góry aby pokazać, iż nie chce walczyć. 
 - Nie strzelajcie! Chcieliśmy wam jedynie pomóc! - odparł.
- 
On swoich rąk nie uniósł, bo go o to nie poprosili. Woli być gotowy, jeżeli dojdzie do wymiany ognia. 
- 
- To żadna odpowiedź na moje pytanie. - mruknął żołnierz. - Gadajcie, kto jesteście i czego szukacie! 
- 
- Jesteśmy zwykłymi cywilami, którzy próbują spłacić dług wobec jednej z grup ukraińskich żołnierzy. Myśleliśmy, że jeśli wam pomożemy z tą grupą trupów, to jakoś nam się odpłacicie. - odpowiedział poddenerwowany. 
- 
– I dalej na to liczymy. – powiedział z tyłu. – Gdyby nie my, to Bóg wie co by się z wami stało. 
 


