Kijów
-
Pomogliście im i dzięki temu uratowali oni swoje życia, ale nie byli głupi, w tym świecie, tych czasach, nie ufa się nikomu, więc od razu przenieśli lufy swoich broni z zastrzelonych Zombie na Was, choć nie mieli zamiaru strzelać, a przynajmniej nie teraz.
- Ki diabeł? - krzyknął do Was jeden z żołnierzy, być może najstarszy stopniem lub dowódca. -
Podniósł swoje ręce do góry aby pokazać, iż nie chce walczyć.
- Nie strzelajcie! Chcieliśmy wam jedynie pomóc! - odparł. -
On swoich rąk nie uniósł, bo go o to nie poprosili. Woli być gotowy, jeżeli dojdzie do wymiany ognia.
-
- To żadna odpowiedź na moje pytanie. - mruknął żołnierz. - Gadajcie, kto jesteście i czego szukacie!
-
- Jesteśmy zwykłymi cywilami, którzy próbują spłacić dług wobec jednej z grup ukraińskich żołnierzy. Myśleliśmy, że jeśli wam pomożemy z tą grupą trupów, to jakoś nam się odpłacicie. - odpowiedział poddenerwowany.
-
– I dalej na to liczymy. – powiedział z tyłu. – Gdyby nie my, to Bóg wie co by się z wami stało.
-
- Tamci mówili podobnie, a jak przyszło co do czego, to zaczęli do nas napierdalać, a jak zleciały się Zombie, to spierdolili. Skąd mam wiedzieć, że nie jesteście w jakiejś zmowie?
-
- Gdybyśmy byli w zmowie jak tamci, to zaczęlibyśmy się napierdalać, a my akurat nie dość, że nie mamy przewagi liczebnej, to jeszcze dysponujemy bronią gorszą od waszej.
-
Przytaknął i tyle. Dalej stoi za swoim towarzyszem.
-
- Z każdej broni równie dobrze strzela się w plecy.
-
- Nawet jeśli mielibyśmy element zaskoczenia, to i tak prędzej czy później zabilibyście nas. A nawet jeśli byśmy przeżyli, to domyślam się, że wasi koledzy z wojska zaczęliby na nas “polować” w ramach zemsty.
-
- Znalezienie dwóch ludzi w tak wielki mieście wydaje Ci się proste?
-
- Nie powiedziałem, że jest proste. Powiedziałem jedynie, że wasi koledzy z wojska na pewno by nas szukali, gdybyśmy was zabili, a wolelibyśmy nie ryzykować bycia poszukiwanym przez wojskowych.
-
- Nie możesz się od nas po prostu odpierdolić?
-
// Zohan, kończymy tą szopkę? //
-
// Jak zdechniemy… to trudno.//
– Człowiek ratuje dupę, narażając swoją, a ludzie jak zwykle z pretensją. Jeszcze łaska podziękować za uratowanie komuś dupy w tych czasach. Powinniście zostać kurwa zeżarci, wasza mać. – może powiedział za ostro, może nie. Może powinien odejść, może nie. Najwyżej on i jego towarzysz zdechną.
-
- To żeś im kurwa powiedział. - pomyślał zdenerwowany i czekał na rozwój sytuacji.
-
Na pewno niezbyt ich to uradowało, ale przynajmniej skończyliście negocjacje, więc tamci odwrócili się i odeszli do reszty swoich żołnierzy, rzecz jasna wciąż mając Was na muszce, gdybyście jednak próbowali strzelać im w plecy, tak jak się tego obawiali.
-
– Mam nadzieję, że chociaż przy tych ciałach coś znajdziemy, bo się wkurwię, jak z niczym nie wrócimy. – powiedział do swojego towarzysza, ale dalej stał w miejscu i obserwował żołdaków.
-
- A myślisz, że ja się również nie wkurwię?