Kijów
- 
// No dobra, przekręciłem. // 
 Odsunął się na kilka metrów od starszyny i machnął ręką do swojego towarzysza, aby dać mu znać, że chce porozmawiać na osobności.
- 
//Czekam.// 
- 
Podszedł do młodzika i obejrzał się jeszcze przez ramię. 
 — Co o tym sądzisz? — zapytał szeptem pierwszy.
- 
- Kurwa, stary, ja się zastanawiam, czy nie powinniśmy przedłużyć z nimi współpracy. Moglibyśmy osiągnąć jeszcze większe zyski, oczywiście, jeśli chcesz. Jeśli nie, to się o to nie obrażę. - odpowiedział szeptem towarzyszowi. 
- 
— Przydałoby się więcej amunicji, bo nie wiemy, co może… tam być. Popracujemy razem, zbierzemy amunicji i zapasów i ruszamy. 
- 
- Ano, to może być dobry plan. Czyli co, informujemy starszynę o naszej decyzji? 
- 
— Idź i informuj dziadygę o naszej decyzji. 
- 
- No to idę. - odparł krótko i podszedł do dowódcy Ukraińców. 
 - Zdecydowaliśmy się na to, aby kontynuować współpracę, chociaż ja i mój towarzysz potrzebujemy amunicji. Czy jest taka możliwość, że w ramach współpracy uzyskamy zarówno amunicję, jak i zapasy na drogę?
- 
- Amunicja jest równie cenna jak paliwo, więc mogę się zgodzić, jeśli zrobicie coś, dzięki czemu zasłużycie na takie wynagrodzenie. 
- 
//Ja to się nie odzywam, więc niech Anteł robi deale. // 
- 
// Dobra, jutro tego deala wykombinuję. // 
- 
- Jasne. Czyli dobiliśmy targu? - zapytał starszynę, wyciągając ku niego rękę. 
- 
- Tak, ale dostaniecie wszystko, gdy będę pewien, że zrobiliście swoje. - zastrzegł, ale dobił targu, podając ci dłoń. - Macie zamiar odpocząć czy chcecie zabrać się za to zadanie od razu? 
- 
- Uważam, że powinniśmy wpierw odpocząć, a dopiero później zajmiemy się kolejnym zadaniem. Prawda? - zapytał, odwracając się w stronę swojego towarzysza. 
- 
— Jak będę musiał biegać, łazić, siłować się, strzelać i machać bagnetem, to wolę odpocząć. 
- 
- Dobrze. Odeślę was z jednym z moich ludzi, on o was zadba. Nie wiem, kiedy wrócę na posterunek, teraz mam sporo do roboty tutaj, więc sprawę wyłuszczę wam, póki jesteśmy wszyscy w jednym miejscu, potem pytania możecie kierować do mnie przez mojego adiutanta, który uda się z wami, ale nie liczcie, że otrzymacie je szybko. Otóż żeby utrzymać garnizon w mieście potrzeba zapasów: wody, leków, jedzenia, bo broni i amunicji mamy aż za dużo. Rząd dawno się posypał, ciężko o jakąś odgórną władzę, nawet w szeregach armii, porobiły się frakcje, cholerni komuniści próbują się do nas wbić… Jest pewna grupa, która dostarcza nam zaopatrzenia, tego, którego potrzeba, w zamian za protekcję, broń, amunicję, informacje i kwatery w oczyszczonej z Zombie i bandytów części miasta. Ale niedawno wynieśli się, moich ochroniarzy odesłali, zastąpili ich najemnikami, założyli swoją kwaterę kilkanaście kilometrów stąd i przestali wysyłać zapasy. Posłańców odsyłają z niczym. Nie wiem, co się stało. I szczerze mnie to nie obchodzi. Potrzebne mi te zapasy, ale nie mogę wziąć ich siłą, bo więcej ludzi stracę, niż zyskam zaopatrzenia. Poza tym dobrze znają się z podobnymi grupami, które zaopatrują inne miasta i bazy wojskowe, więc napaść na nich mogłaby się źle skończyć. Wasze zadanie jest takie, żeby dowiedzieć się, o chuj im chodzi i przekonać, prośbą albo groźbą, do zmiany zdania. Moi ludzie wam nie pomogą, ale mogę zapewnić wam innych, głównie najemników i bandytów, z którymi utrzymujemy tu interesy. O ile dostanę zgodę dowództwa, ale pewnie się da. Dostaniecie też wszystko, co potrzebne do wykonania tego zadania oraz sutą zapłatę, zgodnie z umową. Może nawet dam radę zapewnić wam eskortę przez pustkowia? Zobaczy się. Piszecie się? 
 Miło, że zapytał was o zdanie pod koniec tego wywodu, ale gorzej, że średnio mogliście się już wycofać.
- 
- Kurwa, i tak nie mam dużo do stracenia. Piszę się na to. 
- 
— W takim razie ja też muszę się na to pisać. 
- 
Skinął głową i machnął dłonią, dając wam znać, że możecie odejść. 
- 
//Czyli możemy już iść do tej grupy?// 
 


