Kijów
-
W towarzystwie Semena i jeszcze dwóch jakichś żołnierzy dotarliście do kwater na pace ciężarówki. Tak jak mówił łysy żołnierz, luksusy to nie były, ale i tak materace wydawały wam się bardziej niż wygodne, pościel miękka i pachnąca, choć pewnie zmieniano ją ostatni raz kilka miesięcy lub tygodni temu, a jedzenie pyszne, choć składało się głównie z gotowanego czy smażonego mięsa, kaszy, ziemniaków i słoniny, ale było sycące i ciepłe, miła odmiana po sucharach, konserwach i tego typu jedzeniu. Ten dzień, noc i przedpołudnie dnia następnego spędziliście właśnie na jedzeniu, piciu, śnie i myciu się, mieli tu bieżącą wodę, choć tylko zimną. Teraz, po odpoczynku, przyszła pora na zabranie się za robotę.
-
Michaił wstał ze swojego materaca i wziął swoje czekany, które pewnie były gdzieś w pobliżu. Obejrzał je, a gdy uznał, że są w dobrym stanie, schował je, a po chwili podszedł do swojego towarzysza i szturchnął go w ramię.
- Wstawaj, staruchu. Czeka nas dzisiaj brudna robota. - odparł. -
Przetarł oczy i potężnie ziewnął.
— Gdyby nie to zadanie od tego żołdaka, to bym Ci powiedział, abyś spierdalał, bo chcę spać. — podniósł się z materaca i porozciągał stare kości. — Ale mi się nie chce, kurwa… Za wygodnie mi się spało. -
- Też bym Ci w takich okolicznościach powiedział, żebyś spierdalał, ale musimy to zadanie wykonać.
-
— Ta, musimy wykonać. Obiecałem Ci coś, więc trza ruszyć zad.
Jeszcze raz się przeciągnął i ziewnął. Ubrał się i sprawdził kałacha oraz pistolet. Po upewnieniu się, że wszystko jest dobrze, trzeba się zabrać za robotę. -
W sumie głupio by było zapomnieć o kałachu, bo wcześniej dobrze się sprawdził podczas walki z dresiarzami. Wziął więc swojego kałacha wraz z amunicją do niego, a następnie wyszedł na zewnątrz za swoim towarzyszem. Tak, to będzie ciężki dzień.
-
//Wy macie już plan, co zrobić, czy wychodzicie po to, żeby jeszcze z kimś pogadać?//
-
//No właściwie to mamy jeden i jedyny plan, bo nie mamy pomysłu jak to rozegrać. Możesz nas już tam chyba wysłać.//
-
Jeśli chodzi o broń i resztę ekwipunku to wszystko grało i śmigało. Na zewnątrz zastaliście szary, ponury, ukraiński świt, chyba zbiera się na burzę. Kilku żołnierzy, zajętych patrolowaniem lub innymi sprawami, kręciło się po okolicy.
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Ten post został usunięty!
-
Pieszo mu się nie będzie chciało tyrać do jakiś wsiurów od zaopatrzenia, a jego ukochana Wołga została na stacji, więc podszedł do jakiegoś żołdaka, który najmniej zajęty swoją robotą, i zapytał:
— Panie drogi, kochany, nie macie może jakiś dwóch rowerów wypożyczyć? Ja i mój młody towarzysz otrzymaliśmy arcyważną misję do wykonania, a moje stare kości nie lubią pieszych wędrówek, a takie dwa rowery to byłby dla nas czymś wspaniałym. — zagadał jak typowy menel, który błaga przechodnia o parę rubli na świeże bułki i świeżą wędlinę. -
Będąc zapewne pewnym, że po tym wszystkim, co widział, nic go już nie zdziwi, to jednak żołnierz musiał zrewidować poglądy, patrząc na ciebie tak, jakbyś co najmniej poprosił o paliwo rakietowe do promu na Księżyc.
- Jak znajdziecie gdzieś w mieście, to wasze, my nic nie mamy tu takiego. Chyba że się załapiecie na ciężarówkę, kierowca rozwozi zaopatrzenie i może was podrzuci. Każda spluwa się przyda, jakby na co wpadł, także się raczej zgodzi. -
— O! Ciężarówka też może być. To nawet lepsze niż rower. Dziękuję ci. — klepnął go po ramieniu i zaczął się rozglądać za jakąś ciężarówką, która może wyglądać na taką, co rozwozi zaopatrzenie po okolicy.
-
Rozpoznałeś ją bez trudu, ale nie dlatego, że wyglądała jak typowa ciężarówka z zaopatrzeniem (na którą żołnierze ładowali jakieś worki i skrzynie), ale bardziej przez to, że była właściwie jedyną ciężarówką w okolicy, a przynajmniej jedyną, która nie wyglądała jak wrak.
-
Podszedł więc bliżej do ciężarówki i zagadał do jakiegoś żołnierza przy niej:
— Podwieziecie mnie i kolegę w pewne miejsce? Mamy karabiny, a w tych czasach każda broń i człowiek, który potrafi się z nią obchodzić, się przyda. To jak? -
Zapytany żołnierz widocznie tu nie dowodził, ale przekazał wiadomość dalej. Z szoferki na miejscu pasażera wysiadł młody żołnierz, bardzo młody, mógł mieć co najwyżej dwadzieścia lat.
- Kapral Jegorow, ja tu dowodzę. - przedstawił się krótko, mierząc was obu wzrokiem. - Przewieziemy was na pace i nie zboczymy z trasy. Jeśli spróbujecie coś ukraść albo uciec, gdyby nas ktoś zaatakował, będziemy strzelać do was, aby zabić. Jeśli wam się spieszy to pomóżcie z załadunkiem skrzyń. Jakieś pytania? -
— Ja jestem Paweł, tamten z czekanami to Michaił. Nie śpieszy się nam, ale mam bardzo duże serce i pomogę z załadunkiem skrzyń. — powiedział kapralowi i zabrał się za załadunek skrzyń.