Kijów
-
— Ruszaj dupę, Michaił, mamy arcyważne zadanie do wykonania, które przerasta nawet jakiś żołdaków. — zwrócił się do swojego towarzysza i zeskoczył z paki ciężarówki.
Ruszył powoli w kierunku wraku, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu jakiś podejrzanych rzeczy, ruchów. Gdy już dotarł do tego samochodu, rzucił okiem i sprawdził, czy nie ma nigdzie żadnej linki, granatu, bomby czy cokolwiek. Jeżeli nie znalazł niczego, to zawołał Michaiła, aby przepchać to gówno z drogi. -
//Rozkaz był taki, żebyście obaj zleźli, jakby co.//
-
//antek, ciułaj dupę //
-
Zgodnie z rozkazem towarzysza, zeskoczył z paki ciężarówki, i podobnie jak jego towarzysz, ruszył powoli w kierunku wraku, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu ewentualnego niebezpieczeństwa.
// I tak, będę przepychał wrak samochodu, jeśli postać Zohana niczego nie znajdzie. // -
Tamci mruknęli coś pod nosami, bo choć im ubliżyłeś, to jednak woleli zostać obrażeni i przeżyć niż zginąć w obronie honoru i dobrego imienia, tak jak chyba każdy, kto się jeszcze ostał na tej planecie. Tak czy siak, dotarliście do wraku, a z niego nie wysypali się wrodzy żołnierze ani ktokolwiek inny, nie eksplodował, wszystko było w normie. Chyba rzeczywiście wystarczy go po prostu przepchnąć, co jest o tyle prostsze, że choć niezdolny do jazdy, to wciąż ma sprawne koła, więc jeśli nie został unieruchomiony, możecie go przepchnąć, choć się przy tym napocicie.
-
- Dobra, stary parchu, pomóż mi przepchać ten złom. - rzekł do Pawła, a następnie zaczął pchać wrak samochodu.
-
— Ciesz się gówniarzu, że nie jesteś w moim wieku póki co. — oparł ręce o klapę bagażnika lub o słupek i zaczął pchać kupę złomu.
-
Choć nie było to niemożliwe, to jednak swoje się namachaliście przy tej robocie. W końcu udało się wam jednak przepchnąć pojazd na tyle, aby umożliwić przejazd ciężarówce. Fakt, że samochód nie eksplodował przy okazji tego manewru rokował całkiem nieźle, jak i to, że pod nim znaleźliście jedynie studzienkę kanalizacyjną, żadnych bomb czy innych nieprzyjemności.
-
— Michaił, albo jestem niedopity, albo mam jakieś dziwne przeczucie. — rozejrzał się jeszcze raz po okolicy i zaczął powoli się wycofywać do ciężarówki. — Obym był niedopity.
-
- Intuicja alkoholika, hm? - zapytał lekko zdezorientowany, ale również zdecydował się powoli wycofać do ciężarówki. - Albo faktycznie jesteś niedopity, albo przez twój alkoholizm wyrobiłeś sobie szósty zmysł.
-
Zapakowaliście się na ciężarówkę, a ta powoli ruszyła dalej, mijając wrak. Nim się jednak nawet porządnie rozpędziła to z pobliskiego budynku padły strzały, trafiając kierowcę. Siedzący obok Ukrainiec w porę chwycił za kierownicę i zatrzymał pojazd, nim doszło do kolizji, a wy zauważyliście kilka postaci biegnących ku wam przez gruz i ruiny, których dalej wspierał ogień strzelca z budynku.
-
Oddał kilka strzałów w kierunku, z którego jakiś pierdolony jegomość zaczął strzelać, i zeskoczył z ciężarówki i skrył się za jakąś osłoną, która uchroni go przed postrzeleniem przez tych obdartusów.
-
Nie trafiłeś, bo tamten wystrzelił znowu kilka razy, ale przynajmniej zmusiłeś go, żeby też się na chwilę schował. W morzu ruin, gruzów i wraków samochodów bez trudu odnalazłeś schronienie, podobnie zrobili towarzyszący wam żołnierze, których ogień położył jednego z nadbiegających, a resztę zmusił do szukania osłony.
-
Wychylił się na chwilę i puścił jedną serię z karabinu, aby potem na chwilę się schować. Ktoś z naszych dostał czy na razie wszyscy cali oprócz kierowcy ciężarówki?
-
Nie trafiłeś, ale okazji ku temu będziesz miał jeszcze mnóstwo. Z tego co się orientujesz, wszyscy są cali i zdrowi, ale doświadczenie podpowiada ci, że podczas walki może zmienić się to w czasie krótszym niż mrugnięcie oka.
-
// @theslowestfootintheeast nigger //
-
// Zobaczmy więc, jak zostanie rozwiązana sprawa tej akcji, bowiem ostatni post w tym temacie napisałem z jakieś 2 miechy temu. //
Zdecydował się znaleźć jakąś osłonę, lecz wpierw oddał kilka strzałów w kierunku budynku, w którym znajduje się wróg. -
Osłony nie brakowało, więc z tym poradziłeś sobie bez trudu. Co do ostrzału, to chyba dało to jakiś efekt, bo tamci nagle przestali strzelać. Czyżby to był jeden z tych szczęśliwych strzałów, który dosięgnął celu, choć nie było na to szczególnych szans?
-
Paweł ukradkiem wyjrzał zza osłony, aby zobaczyć, czy te chujki coś knują. Może przecenili swoje możliwości i stwierdzili, że pierdolą to i dadzą sobie spokój? W to wątpi, ale może tym razem będzie inaczej.
-
Krótko później karabin maszynowy odezwał się znowu, więc albo strzelec nie chciał się jakiś czas wychylać, albo rzeczywiście zginął i dopiero teraz zastąpił go kolejny. Wymiana ognia trwała jeszcze jakiś czas, po waszej stronie nikt nie zginął, po stronie tamtych ciężko stwierdzić, ale pewnie też nikt. Nagle znowu zapadła cisza i trwała tak o wiele dłużej niż poprzednio.
- Wygraliśmy? - zapytał jeden z żołnierzy.
- Kurwa, nie. Nie! - krzyknął inny i wskazał na coś za wami. Miał rację, ciężko uznać to za wygraną, skoro kilku frajerów zostało zastąpionych hordą co najmniej setki Zombie, idących w waszą stronę. Zwykłe truposze zostawały z tyłu, tak jak Twardzi, ale nie minie pół minuty, a Biegusy i Świeżaki zdążą do was dobiec.