Kijów
-
— Michaił, albo jestem niedopity, albo mam jakieś dziwne przeczucie. — rozejrzał się jeszcze raz po okolicy i zaczął powoli się wycofywać do ciężarówki. — Obym był niedopity.
-
- Intuicja alkoholika, hm? - zapytał lekko zdezorientowany, ale również zdecydował się powoli wycofać do ciężarówki. - Albo faktycznie jesteś niedopity, albo przez twój alkoholizm wyrobiłeś sobie szósty zmysł.
-
Zapakowaliście się na ciężarówkę, a ta powoli ruszyła dalej, mijając wrak. Nim się jednak nawet porządnie rozpędziła to z pobliskiego budynku padły strzały, trafiając kierowcę. Siedzący obok Ukrainiec w porę chwycił za kierownicę i zatrzymał pojazd, nim doszło do kolizji, a wy zauważyliście kilka postaci biegnących ku wam przez gruz i ruiny, których dalej wspierał ogień strzelca z budynku.
-
Oddał kilka strzałów w kierunku, z którego jakiś pierdolony jegomość zaczął strzelać, i zeskoczył z ciężarówki i skrył się za jakąś osłoną, która uchroni go przed postrzeleniem przez tych obdartusów.
-
Nie trafiłeś, bo tamten wystrzelił znowu kilka razy, ale przynajmniej zmusiłeś go, żeby też się na chwilę schował. W morzu ruin, gruzów i wraków samochodów bez trudu odnalazłeś schronienie, podobnie zrobili towarzyszący wam żołnierze, których ogień położył jednego z nadbiegających, a resztę zmusił do szukania osłony.
-
Wychylił się na chwilę i puścił jedną serię z karabinu, aby potem na chwilę się schować. Ktoś z naszych dostał czy na razie wszyscy cali oprócz kierowcy ciężarówki?
-
Nie trafiłeś, ale okazji ku temu będziesz miał jeszcze mnóstwo. Z tego co się orientujesz, wszyscy są cali i zdrowi, ale doświadczenie podpowiada ci, że podczas walki może zmienić się to w czasie krótszym niż mrugnięcie oka.
-
// @theslowestfootintheeast nigger //
-
// Zobaczmy więc, jak zostanie rozwiązana sprawa tej akcji, bowiem ostatni post w tym temacie napisałem z jakieś 2 miechy temu. //
Zdecydował się znaleźć jakąś osłonę, lecz wpierw oddał kilka strzałów w kierunku budynku, w którym znajduje się wróg. -
Osłony nie brakowało, więc z tym poradziłeś sobie bez trudu. Co do ostrzału, to chyba dało to jakiś efekt, bo tamci nagle przestali strzelać. Czyżby to był jeden z tych szczęśliwych strzałów, który dosięgnął celu, choć nie było na to szczególnych szans?
-
Paweł ukradkiem wyjrzał zza osłony, aby zobaczyć, czy te chujki coś knują. Może przecenili swoje możliwości i stwierdzili, że pierdolą to i dadzą sobie spokój? W to wątpi, ale może tym razem będzie inaczej.
-
Krótko później karabin maszynowy odezwał się znowu, więc albo strzelec nie chciał się jakiś czas wychylać, albo rzeczywiście zginął i dopiero teraz zastąpił go kolejny. Wymiana ognia trwała jeszcze jakiś czas, po waszej stronie nikt nie zginął, po stronie tamtych ciężko stwierdzić, ale pewnie też nikt. Nagle znowu zapadła cisza i trwała tak o wiele dłużej niż poprzednio.
- Wygraliśmy? - zapytał jeden z żołnierzy.
- Kurwa, nie. Nie! - krzyknął inny i wskazał na coś za wami. Miał rację, ciężko uznać to za wygraną, skoro kilku frajerów zostało zastąpionych hordą co najmniej setki Zombie, idących w waszą stronę. Zwykłe truposze zostawały z tyłu, tak jak Twardzi, ale nie minie pół minuty, a Biegusy i Świeżaki zdążą do was dobiec. -
— Michaił, biegnij do ciężarówki! — krzyknął do towarzysza i zaczął strzelać w najbliższych zombie, które biegną w ich kierunku. Może i nie zabije ich, jeżeli trafi, ale choć trochę spowolni.
-
- Chuj. - przeklął krótko i ruszył w stronę ciężarówki, oddając kilka strzałów w stronę zombie w miarę możliwości.
-
Pozostali żołnierze również strzelali i wsiadali na pojazd, a jeden z nich odsunął trupa kierowcy i zajął jego miejsce, uruchamiając silnik. Tamci czekali tylko na was, aż wejdziecie, chociaż Zombie były coraz bliżej, więc nie macie gwarancji, że gdy poczują się zbyt zagrożeni, to zwyczajnie nie uciekną, zostawiając was na ich pastwę.
-
Choć kości i mięśnie miały już swoje lata, to włożył w swój bieg tyle siły, na ile mu organizm pozwalał. Nie zamierza zdechnąć przez truposzy, a na pewno nie w tym zasranym Kijowie.
-
Czym prędzej wskoczył na pakę ciężarówki, a gdy zauważył swojego towarzysza, wyciągnął w jego kierunku rękę, aby móc mu pomóc wejść na pakę.
-
//chyba pora na Kubę//
Zarzucił kałacha na ramię oraz w trakcie biegu wyciągnął ręce w kierunku kompana, aby jak najszybciej się go złapać i jak najszybciej stąd spierdolić.
-
Szczęśliwie obaj zdołaliście wgramolić się na pojazd, nim ten ruszył tak szybko, jak tylko pozwalała fabryka. Udało się wam co prawda zostawić w tyle większość Zombie, zwykłych Szwendaczy i innych, ale Świeżaki i Biegusy utrzymywały dość niebezpieczne tempo, stąd jeden z towarzyszących wam na pace żołnierzy otworzył do truposzy ogień.
-
Sprawdził, ile jeszcze ma magazynków do kałacha i wtedy ocenił, czy może sobie pozwolić na strzelanie pojedynczymi strzałami czy jednak seriami. Nie chce, aby podczas któreś z potyczek brakło mu amunicji do Kałasznikowa, mimo że ma jeszcze swój pistolet, który towarzyszył mu jeszcze podczas służby w rosyjskiej milicji.