Kijów
-
Szczęśliwie obaj zdołaliście wgramolić się na pojazd, nim ten ruszył tak szybko, jak tylko pozwalała fabryka. Udało się wam co prawda zostawić w tyle większość Zombie, zwykłych Szwendaczy i innych, ale Świeżaki i Biegusy utrzymywały dość niebezpieczne tempo, stąd jeden z towarzyszących wam na pace żołnierzy otworzył do truposzy ogień.
-
Sprawdził, ile jeszcze ma magazynków do kałacha i wtedy ocenił, czy może sobie pozwolić na strzelanie pojedynczymi strzałami czy jednak seriami. Nie chce, aby podczas któreś z potyczek brakło mu amunicji do Kałasznikowa, mimo że ma jeszcze swój pistolet, który towarzyszył mu jeszcze podczas służby w rosyjskiej milicji.
-
Możesz jeszcze spokojnie pruć, a nawet gdyby ci się skończyła, tamten oficer wspominał, że zapewni wam wszelkie wsparcie, a więc pewnie dostałbyś dodatkową amunicję, gdyby była taka potrzeba.
-
Więc pora na zapach prochu strzelniczego, regularne odrzuty broni i kolejny zastrzyk adrenaliny.
-
//Ja poczekam, jakby co.//
-
// @theslowestfootintheeast antek gnoju//
-
// Wypierdalaj, bo cię kopnę zaraz w dupę. //
Michaił zareagował podobnie, jak jego towarzysz - wycelował z Kałasznikowa w nadciągające zombie, a następnie zaczął do nich strzelać dopóki nie wyzeruje magazynka. Jeśli tak się stało, a do tego miał jeszcze jakieś magazynki do broni, załadował Kałasznikowa i kontynuował ogień w kierunku umarlaków. -
Obaj opróżniliście po dwa magazynki, ale efekt był tego warty, bo żaden ze zdechlaków nie przyczepił się do waszej ciężarówki. Dalsza podróż minęła już bez ekscesów i zatrzymaliście się na pierwszym spośród kilku posterunków, gdzie pojazd miał dowieźć zaopatrzenie.
- Tam. - wskazał wam jeden z żołnierzy, który wam towarzyszył. - Ci od zaopatrzenia mają bazę, własny fort w jednym z bloków. Ta dzielnica została oczyszczona z Zombie i bandytów, ale żeby się do niej dostać, musicie przekraść się jeszcze kilometr gruzowiskiem, a tam może się już co czaić. A jak chcecie pogadać z tamtymi najemnikami, to mają obóz poza miastem, możemy was jeszcze kawałek do nich podrzucić, ale i tak więcej będziecie iść z buta. -
— A wysadźcie nas tutaj, towarzyszu. Musimy uzupełnić trochę zapasów.
-
-- Ta… Zużyliśmy sporo amunicji na zdechlaków, to przydałoby się to uzupełnić.
-
- Powodzenia. - rzucił zdawkowo żołnierz i wsiadł z powrotem na pakę ciężarówki, a ta po chwili odjechała.
-
— Wiesz co, Michaił? Tak mi się wydaję, że sam pobyt tutaj będzie dużo ciekawszy od Czarnobyla i Prypeci.
-
Kiwnął głową w odpowiedzi na słowa swojego towarzysza. Co prawda Kniaź dalej chciał wyjechać do Czarnobyla i Prypeci, aby zobaczyć, co tam będą mogli znaleźć, lecz na ten moment był usatysfakcjonowany wrażeniami w Kijowie.
-- Mamy więc jakieś dalsze plany co do Kijowa? - zapytał. -
— Przydałoby się zgromadzić większe zapasy, bo one nie leżą na ziemi i nie rosną na drzewach. W okolicach Prypeci gówno znajdziemy, bo tam to ludzi od ponad trzydziestu lat nie ma.
-
-- Po to właśnie przed chwilą wysiedliśmy, czyż nie?
-
— Jak myślisz, ile nam zejdzie się z dojechaniem tam, pobytem, a następnie udaniem się do jakiegoś cywilizowanego miejsca, gdzie będzie można znaleźć trochę zapasów? To co dostaniemy, to pewnie nam nie wystarczy, a przydałoby się jeszcze urozmaicić moją Wołgę.
-
-- Nie mam pojęcia… Z trzy dni? Może tydzień? Chociaż zaintrygowałeś mnie tym, że chcesz podrasować swoją Wołgę. Masz już coś w planach odnośnie tego?
-
//Ja tu czekam na was, żeby nie było.//
-
//Jutro postaram się odpisać. //
-
— A jak nas tam coś zatrzyma? Na przykład Wołga się spierdoli albo któryś z nas zostanie ciężko ranny? Zostaniemy wtedy uziemieni, a taki goły samochód nas nie ochroni. Przydałby się do niej stalowy lemiesz oraz kraty albo metalowe siatki na okna.