Dallas
- 
I zostałeś, a osoba, kimkolwiek była, od razu zaczęła uciekać. Kimkolwiek był i cokolwiek robił, na pewno nie miał czystego sumienia, skoro postanowił uciekać, a nie się wytłumaczyć. 
- 
Skoro ucieka, to na pewno chciała zrobić coś, za co by poniosła konsekwencje. 
 – Stój! – krzyknął i zaczął biec za tą osobą.
- 
Miałeś zapewne rację, dlatego też niespecjalnie zdziwiło Cię to, że postać nie zareagowała na ten okrzyk i pobiegła jeszcze szybciej, zapewne licząc na to, że zdoła obiec sad lub zgubić Cię w nim. 
- 
Skoro ta osoba zaczęła szybciej biec, to on również. Powinien dalej umieć szybko biegać, skoro był w drużynie bejsbolowej i przez kilka lat się nabiegał. 
- 
A i owszem, gdybyś miał ku temu warunki, to na pewno byś go dogonił, ale rosnące blisko siebie drzewa oraz ich rozłożyste gałęzie nie ułatwiały Ci zadania i w pewnym momencie zgubiłeś swojego uciekiniera. Mało prawdopodobne, że już go znajdziesz, jeśli uciekł, to skrył się gdzieś na ranchu, a to mógł być każdy… Chociaż. Czy aby na pewno uciekł? Dość wyraźnie słyszysz kroki w pobliżu. 
- 
Wstrzymał powietrze i skupił się na tym, z której strony dochodzą kroki. Nie chce, aby coś go uderzyło w głowę albo wystraszyło. 
- 
No i rzeczywiście, kierująca się w Twoją stronę osoba nie wystraszyła Cię dzięki temu. 
 - Na kradzież owoców z drzew sąsiada jeszcze za wcześnie. - powiedziała kobieta, z którą byłeś tu umówiony, a o czym prawie zapomniałeś przez tę dziwną sytuację.
- 
– Ta, również za wcześnie na bieganie za kimś, kto chciał majstrować przy płocie… Ty byłaś tą osobą? 
- 
Albo była naprawdę dobrą aktorką, albo było za ciemno, żebyś mógł dostrzec wszystkie szczegóły mimiki jej twarzy, albo rzeczywiście zdziwiły ją jej słowa. 
 - Spóźniłam się, to fakt, ale nie mam pojęcia o czym teraz mówisz.
- 
– Ktoś chciał chyba zrobić coś przy płocie. Najpierw myślałem, że to ktoś, kto patroluje, ale ta osoba zaczęła uciekać, jak mnie zobaczyła. Taki straszny to chyba nie jestem, nie? 
- 
- Nie. - zaprzeczyła z uśmiechem, sprawiając wrażenie jakby lustrowała Cię od stóp do głów… Bo może i to robiła? - Ale to, o czym mówisz, to dziwne. I co? Uciekł Ci? Nie widziałeś go zbyt dobrze? 
- 
— Zgubiłem go tutaj. Albo ją… Nie wiem, czy była to kobieta czy mężczyzna. 
- 
- Powiem o tym mojemu ojcu. Nie brzmi to jakoś bardzo groźnie, ale na pewno dziwnie i lepiej będzie zbadać tę sprawę. A jeśli ten ktoś rzeczywiście mógł nam zagrozić, a Ty sprawiłeś, że mu się nie udało, to jestem pewna, że nagroda Cię nie minie. 
- 
— Na żadną nagrodę nie liczę, jeżeli będzie o to podejrzewać ludzi, których wpuściłem. 
- 
- Tak też może być. A teraz możemy zmienić temat i się przejść? 
- 
— Nie powinniśmy kogoś o tym teraz zawiadomić, że ktoś próbował coś zrobić przy ogrodzeniu? 
- 
- Po drodze spotkamy strażników, którym możesz to powiedzieć. 
- 
Przytaknął i powoli ruszył. 
 — Więc o czym chcesz teraz pogadać? — zapytał.
- 
- Może jakieś ciekawsze przygody…? Albo nie: Jak najwięcej o świecie poza ranchem. Wiem wiele, ale ojciec nie pozwala mi stąd wychodzić, chciałbym dowiedzieć się czegoś o dalszej i bliższej okolicy. 
- 
— No są zombie, każdy jest do siebie wrogo nastawiony… Co tu więcej mówić? Wiem, że w Dallas powstały jakieś bezpieczne strefy i stacjonowało tam wojsko, ale wszystko padło po kilku miesiącach, a teraz jest tam pełno bandytów i tego, co chodzi i kąsa. 
 

