Dallas
-
Pierwszy cios nawet nie zrobił na nim wrażenia, przerażające, co robi z człowiekiem mieszanka narkotyków i adrenaliny, zwłaszcza, że musiałby to poczuć, bo od razu zalał się krwią. Drugi cios już go bardziej utemperował, a trzeci pozwolił ci go zrzucić, choć nie miałeś pewności czy pozbawiłeś go tylko przytomności, czy może życia. To zaś wracało do ciebie z każdą chwilą, gdy do płuc docierało coraz więcej tlenu. Zauważyłeś też, co uratowało ci życie: metalowy hantel.
-
Jeszcze kilka razy walnął hantlem w głowę przeciwnika, aby mieć pewność, że na pewno nie wstanie i nie skrzywdzi już nikogo. Na szybkości jeszcze go przeszukał, a następnie udał się do następnych baraków.
-
Znalazłeś przy nim dwie buteleczki, jedną z jakimś płynem, a drugą z małymi pastylkami, a także woreczek jakąś szarawą substancją w postaci proszku. Nikt o zdrowych zmysłach nie spróbowałby tych rarytasów, chyba że chciałby skończyć jak ich poprzedni właściciel. W następnych barakach spotkałeś innych ludzi, na szczęście ci byli po twojej stronie. Wychodząc z nimi na zewnątrz nie widziałeś ani nie słyszałeś żadnych śladów walki, a więc skończyło się.
-
Widzi gdzieś Jaxa? Nikt go nie zajebał? Nigdzie nie spierdolił w obawie o swoje życie?
-
Tak, był wśród nich. Brudny, z rozcięciami na czole i policzku, trzymał się też lewą ręką za prawą. Ale nie wyglądał jakby miał wyciągnąć kopyta.
-
— Nieźle ci w pizdę dali. Co ci się stało z ręką? — zapytał go.
-
Wzruszył ramionami, krzywiąc się z bólu.
- Wypadło na mnie kilku tych pojebańców. Zanim się ich pozbyłem, dali mi wycisk. Jeden próbował wykończyć mnie jakąś maczugą, ale zastawiłem się ręką i zastrzeliłem gnoja. Chyba mi ją złamał, ale wolę złamaną rękę niż roztrzaskany łeb. A ty jak się trzymasz? -
— Lepiej mieć złamaną rękę niż rozłupaną głowę. Jeden skurwiel mnie prawie udusił, ale skończył z roztrzaskaną łbem. Pierdolone ćpuny.
-
- Jak oni się tu w ogóle dostali? - zapytał, rozglądając się wokół, ale miałeś przeczucie, że nie oczekiwał od ciebie odpowiedzi, wiedziałeś bowiem na ten temat tyle co on, a więc niewiele. I w zasadzie to sam zadawałeś sobie to pytanie.
-
— Nie myśl o tym. Idź lepiej do pielęgniarek i niech się zajmą twoją ręką, bo bez niej będziesz sobie gorzej radzić. — uśmiechnął się pod nosem. — I jedną ręką trudniej zadowolić dwie dziewczyny.
-
Jax parsknął pod nosem.
- Dzięki za radę, stary. A ty jak się trzymasz?