Pustynia Śmierci
-
— Pewnie, że odpowiada! Może być w alkoholu. — Odpowiedział żywo.
-
- Coś konkretnego? Mówiłeś, że nie masz wiele czasu, a powinieneś mieć na uwadze, że przez tych kilka godzin zarobisz kilka butelek szczyn lub jedną czegoś lepszego.
-
//Aaaa… No to poznam.//
— Byłem tam, gdzie płakał nad rozbitymi butelkami, czyli w piwnicy. Znasz tu jakieś ciekawe miejsca, oprócz tego baru?
-
- Nie. - odparł szybko, ale po chwili uśmiechnął się chytrze. - Nie tu. Ale pod nami - już tak.
-
— Czyli mówisz mi teraz, że pod moimi stopami, pod moją dupą jest coś ciekawego?
-
- Jakby drugie Gniazdo. Mniej legalne. Szef tego na powierzchni niby nic nie wie, a tak naprawdę doskonale wszystko wie. Po prostu to miejsce ma reputację i nie robi się tu nic nielegalnego. A przynajmniej nic bardzo nielegalnego. Tam już nie ma takich problemów, o ile tamci nic nie odkurwiają, ludzie szefa mają na nich oko, a do jego kieszeni leci zawsze odpowiednia działka.
-
— Czyli… Szef wie, że pod jego stopami jest coś “nielegalnego”, ale ma to w dupie, dopóki nic się tam nie odkurwia? Pewnie nie każdy może tam wejść, co nie?
-
—Cholera, teraz musiałbym szefowi przynieść jakąś perełkę… Wiem! — Pstryknął palcami. — Macie Haku? Chyba tak to się nazywało.
-
Zohan:
- Jedne grupy robią interesy tutaj, drugie na dole. Ma to sens, bo w ten sposób wszyscy robią dobre interesy, zamiast strzelaniny, co wszystkim pasuje. Ale ty jesteś czysty, więc równie dobrze możesz być tak tu, jak i tam.
Radio:
- Niezbyt wiem, o co chodzi, a uwierz, że wiedzę o trunkach mam dość bogatą. Bogatszą nawet od lokalnych zapasów alkoholi. -
— A ty możesz być tam?
-
- Po tym jak przeruchałem im połowę kelnerek? Prędzej odstrzelą mi jaja niż wpuszczą do środka. Ale mogę cię zaprowadzić.
-
-- Japońska wódka, robili to z ryżu. Ryżu! Egzotyczne, ale nie wiem, czy się odpłacę czymś innym niż takim cudem.
//
https://sklep-domwhisky.pl/product-pol-18462-Wodka-Haku-Vodka-100-Japanese-Rice-40-0-7l.html -
//Autentycznie nie wiedziałem, że jest coś takiego, i myślałem, że celowo tak napisałeś, bo twoja postać nie zna się na tym do końca, a tu proszę. Człowiek uczy się całe życie.//
- Chyba chodzi ci o sake. A przynajmniej to jedyny alkohol z ryżu, jaki możemy ci sprzedać. Nie mam go wiele, dam ćwierćlitrową butelkę. Wiem, że niewiele, ale długo też nie popracujesz, a jakbyś wybrał coś bardziej pospolitego, to byłoby tego więcej. -
— Dobrze chociaż, że tego barmana nie wyruchałeś. Zaprowadź mnie tam na dół.
-
Przejście było ukryte na tyle, że władze Gniazda nie mogły się zbytnio o nie czepiać, że jest na widoku, ale jednocześnie na tyle, żeby nie pchał się tam każdy zainteresowany cieć. Trafiłeś do przejścia w kontenerze, pilnowanego przez jednego mężczyznę z obrzynem. Trzeba było wejść do środka, a później drabiną przez klapę w podłodze na dół. Dalej twój kompan nie mógł ci towarzyszyć, ale raczej ciężko będzie ci się zgubić, tunel był prosty, dobrze oświetlony i bez odnóg.
-
// No widzisz. //
-- Pewnie, pasuje mi taki układ. Od czego mam zacząć?
-
- Wyglądasz na bystrego chłopa, więc na pewno sobie poradzisz: Przenosisz skrzynie, rozładowujesz transporty i tak dalej. Skończysz jedno, zajmujesz się drugim, żadna filozofia. Jasne?
-
— Jak pod lampą, szefie. — Zasalutował krzywo. — Biorę się do roboty.
I rzeczywiście się do niej wziął, idąc do pierwszego stosu skrzyń i przenosząc je bez zbędnej zwłoki. -
Nie było to szczególnie trudne, pasjonujące czy jakiekolwiek inne, choć po kilku godzinach roboty czułeś jej efekty, głównie w krzyżu, który bolał teraz, ale jutro pewnie będzie łupać niemiłosiernie. Ale poza tym wykonałeś robotę i otrzymałeś alkohol w ramach zapłaty, zgodnie z umową. Cały towar był już załadowany, a tobie w sumie się spieszyło, więc pora się zbierać, zwłaszcza, że szef i jego goryle zaczęli wypraszać wszystkich pracowników i dobijać targu z handlarzami, których towar wyładowywaliście.
-
Długi, oświetlony tunel i na dodatek prosty. No przynajmniej nie jest to żaden labirynt, bo wtedy to były w dupie, gdyby się zgubił jak ostatni debil. Zatem, szedł prosto tunelem.