Warszawa
-
– Że spędzisz noc w zasranym kiosku?
-
- Między innymi. Ale też życie po apokalipsie. Realia i w ogóle.
-
– Nikt się tego nie spodziewał i tylko paranoicy się w miarę przygotowali.
-
- No niby tak. A Ty jak się przygotowałeś?
-
– Czy ty masz mnie za paranoika?
-
- Nie wiem, ale skoro przeżyłeś tak długo i tak dobrze sobie radzisz, to coś musi w tym być, prawda?
-
– Trzymałem się z dala od głównych ulic, ludzi, zombie i spałem w miejscach, gdzie nikt by nie chciał nawet stopy postawić. Nawet nie wiem, po co tutaj lazłem, skoro mogłem ruszyć na południe i zamieszkać w górach. No ale tak wyszło i jestem teraz tutaj, w kiosku obsranym gównem.
-
- Zawsze później możesz iść w te góry.
-
– Myślę, że jak coś się stało z tą osadą, to teraz wybiorę się na południe, jak nic mi nie stanie na drodze.
-
- Coś musiało się stać, a do tego pewnie nic dobrego.
-
– Będziesz musiał coś ze sobą zrobić, jeżeli osada poszła się jebać.
-
- Tak, tak… Będę musiał. Jak myślisz? Zygmunt da mi jakąś fuchę? Twój plan brzmi całkiem sensownie, ale ja nie mam ochoty wędrować przez pół kraju, żeby zginąć po drodze.
-
– Wędrować nie zamierzam. Pojadę. A czy Zygmunt ci zaufa i da jakąś robotę i schronienie to już będziesz musiał go chyba wybłagać o to.
-
- Ta, pojedziesz. Niby czym? Tym rzęchem, co go dziś znalazłeś?
-
– Oplem Sintrą, który robiłem. Jeżeli ktoś przejął tę osadę, to go stamtąd podpierdolę.
-
- Myślisz, że to będzie takie proste? A jak już spieprzać, to lepiej do Gdańska, regularnie pływają stamtąd statki, które ewakuują ludzi na Grenlandię czy w inne bezpieczne miejsca.
-
– Na Grenlandię się nie wybieram, bo nie wiem, co mnie tak spotka. Ty na pewno znasz jakieś słabe punkty w tej osadzie.
-
- Może i znam, ale po kiego miałbym się tam znowu pchać, jeśli będą mi chcieli na powitanie odstrzelić łeb?
-
– Ty mi pokażesz, a ja się będę pchać.
-
- No, to już prędzej… Myślisz, że dasz radę?