Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
Rafael_Rexwent
Rafael_Rexwent pisze:
Rafael
‐ Ja gdzieś w głębi serca czuję, że powinienem kiedyś poszukać dawnej przyjaciółki. Ale zawsze coś staje na przeszkodzie i nadal nie mam o niej żadnych wieści. Nawet nie mogę powiedzieć z czystym sercem, że żyje.Kuba1001 pisze:
Rafael:
‐ Przyjaciółka? ‐ spytał, niemalże jednocześnie unosząc brwi i kąciki warg w lekkim uśmiechu.Rafael
‐ Gdyby nie ona pewnie dalej wśród lasów żyłby obłąkany Styrik znęcający się nad Łakami. -
Kuba1001
Rafael:
//Teraz to już musztarda po obiedzie, nie myśl że każdy wątek będzie na Ciebie czekać tych kilka miesięcy, obaj NPC, z którymi rozmawiałeś, już dawno stąd wybyli.//
Wiatrowiej:
Korytarz był długi na jakieś siedem metrów, więc możesz skorzystać z kadzidełka, ale trochę zajmie, nim zacznie działać, a do tego czasu mogą się połapać.
CC4:
O dziwo, starczyło, a Ork padł obok Ciebie, również żywy, ale oszołomiony wyładowaniem. -
-
-
Kuba1001
Max:
Westchnął i pociągnął solidnego łyka, a później wylała nawet część zawartości bukłaka na ulicę. Tak, to bez wątpienia musiała być woda.
CC4:
Udało Ci się, teraz możesz zająć się leczeniem samego siebie, bo żaden z walczących nie zwraca na Ciebie większej uwagi, a i bandyci zdają się przegrywać. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
CC4:
Zostało Was kilkunastu, więc tak, o ile ich o to poprosisz lub w jakikolwiek inny sposób dasz znać, że potrzebujesz pomocy z ich strony.
Max:
Ten rzecz jasna skierował się do portu, bo to tę część miasta mieliście patrolować. W sumie dobrze, bo zapach morskiej wody i soli nieco Cię orzeźwił, gorzej, gdy nadejdzie pora na cuchnące ryby… -
-
Kuba1001
Tak właściwie to wszędzie było pełno tej woni, z racji ryb w morzu, na pokładach statków, w magazynach i na straganach, ale może wreszcie uda Ci się odpocząć od tej woni, gdyż zauważyłeś, jak w jedną z uliczek kierują się mężczyzna i kobieta. Niby nic dziwnego, gdyby nie, to że w ręku tego pierwszego dostrzegłeś sztylet, który po kryjomu przykładał do pleców swojej towarzyszki…
-
-
-
Kuba1001
Max:
Nie usłyszałeś odpowiedzi, ponieważ spłoszony Twoją reakcję delikwent od razu uciekł, zostawiając białogłowę w spokoju.
CC4:
Większość miała własne problemy na głowie, ale znalazł się jeden człowiek, który podniósł Cię, ale później nie wiedział zbytnio, co zrobić, bo posadzenie Cię czy położenie gdziekolwiek nie ma większego sensu, prawda? -