Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Lekko zawiedziony, zaczął się przechadzać, znów licząc. Ale tak na serio to udawał zawiedzionego.
W Twoim kierunku idzie dwóch strażników z halabardami.
Szedł dalej udając, że ich nie widzi.
Mogłeś udawać aż każdy złapał Cię dłonią w pancernej rękawicy za bark.
‐Hmmm? Popatrzył się na nich.
‐ Nie wiem jak Tobie, ale ten gość wygląda mi na szpiega. ‐ powiedział jeden. ‐ To zabijemy go od razu czy wyślemy na “uczciwy” proces? ‐ zapytał drugi.
‐Czekaj…co?!Zabijecie mnie, bo brata szukam?!
‐ Jakiego brata? Z daleka wyglądasz jak jakiś szpieg.
‐Mojego brata, a z wyglądem nic nie poradzę taki się urodziłem…
‐No nie wiem… ‐ Może jednak go puścimy? ‐ Niech będzie. Ale pamiętaj, że strażników jest pełno.
‐Tak w ogóle to jaki szpieg?Jesteście w stanie wojny?
‐ Nie Twój interes. ‐ powiedział. Oboje rzucili Cię na ziemię i odeszli życząc miłego dnia.
Wstał i się otrzepał po czym ściągnął kaptur, przemyślał ile to już kowali i koszar zobaczył.
Akurat do koszar nie miałeś wstępu.
//Chodzi mi o to ile koszar, kuźni itp się naliczył :V
Jak an razie po 10 każdego z tych budynków.
Aby nie sprawiać więcej podejrzeń skierował się do bramy, aby wejść do miasta.
Strażnicy przepuścili Cię, ale nie bez podejrzeń.
Wszedł do karczmy zostawiając konia przed nią, o ile była tu jakaś karczma.
Karczm było wiele. Tak jak płotków, do których można przywiązać konie.