Miasto Kasuss
-
- Verof. - odparł z wahaniem. - Też jesteś łowcą nagród?
-
— Jakbym była, to bym ci pewnie teraz strzeliła w ryja albo chociaż związała. Jestem z bidula. Twoja przyjaciółka była u nas na moment, a ja nie zwykłam odmawiać pomocy moim podopiecznym.
Rozejrzała się wokół.
— Wystarczy tego gadania. Powinniśmy ruszać. -
Pokiwał głową i wstał, tylko trochę chwiejąc się na nogach, choć przeszło mu, gdy oparł się o drzewo. Na jego twarzy widziałaś zdeterminowanie, ale nie byłaś pewna, czy po spuszczonych mu razach, a także zapewne uciecze przed Goblinami, braku snu i jedzenia oraz stresie zdoła dotrzymać Ci kroku i nie będzie tylko zbędnym balastem.
-
Może i będzie balastem, ale Sylvia była zbyt ckliwa, by go zostawić za sobą. Głupi instynkt macierzyński. Ruszyła więc dalej, starając się być na baczności, co z Verofem mogło być nieco trudniejsze.
-
- Mamy chociaż jakiś plan? - zapytał po kilku minutach drogi. Pomimo swojego stanu, który za dobry nie był, dzielnie dotrzymywał Ci tempa, zwykle odstając tylko o kilka kroków.
-
— A wyglądam Ci na kogoś, kto ma plan? Polegam na dwóch rzeczach, jak wszyscy w Kasuss, improwizacja i wpierdol. Póki co z tobą wyszło.
-
Pokiwał głową i westchnął pod nosem.
- Mieliśmy uciec z miasta, a potem uciec w pobliże Gilgasz, do jej pana, który zapewniłby nam bezpieczeństwo. To też on kazał jej udać się do tego Goblina, aby sprawdzić, czy jest na żołdzie Czarnego Słońca. -
— Nie wydaje się zbyt rozsądny, skoro wysyła dzieci na taką misję.
Uśmiechnęła się i postarała nie zaśmiać. -
//Hej abbeythetoymaker!
Czy to ta sama użytkowniczka magii przypraw, która kncokoutuje mroczne elfy garnkami? -
//tak, w żyłach postaci płynie krew Magdy Gessler
-
Abby:
- Ale swoje zadanie spełniliśmy… No, znaleźliśmy, co trzeba, ale czy jej udało się to dostarczyć, to nie wiem.
Itwasntme:
Dotarłeś do miasta wraz ze swymi kompanami bez żadnych przygód i przeszkód po drodze. Te zaczęły się przy samej bramie miasta, gdzie straż nie chciała wpuścić Was do środka z podejrzanym ładunkiem bez sprawdzenia go, o czym nie było mowy, nie mogliście otworzyć kufra. Żadne przekonywanie nic nie dało, rozwiązanie siłowe także odpadało, a pieniędzy na przekupstwo nie mieliście, więc powoli kończą się Wam opcje. -
- Nie mogę po prostu przelecieć nad bramą miasta pod osłoną nocy? - szepnął do Magnusa.
Rozwiązanie wydawało mu się tak proste! -
Przewróciła oczami, ale zdecydowała, że nie ma sensu dopytywać. Dalej poszukiwała dziewczyny.
-
Itwasntme:
Mag zaprzeczył krótko, a po chwili domyśliłeś się, dlaczego nie optował za takim rozwiązaniem: Był najemnikiem, robił to dla pieniędzy, obawiał się, że jeśli Ty wślizgniesz się do środka i odbierzesz zapłatę, to jemu nie przypadnie nic w udziale, bo zawsze możesz się ulotnić ze złotem innym wyjściem.
Abby:
Fiasko tych poszukiwań upewniło Cię, że albo ktoś schwytał ją wcześniej, albo szczęśliwie uciekła daleko od miasta. -
— No i to by było na tyle. Chyba szukanie dzieci po lesie nie jest moją specjalnością. Wracasz ze mną czy idziesz swoją drogą?
-
Problemy niektórych ludzi go przerastały. Niech Magnus radzi sobie sam. Pff…
albo…
- Za kogo ty mnie masz?! Nagroda to 300 sztuk złota niezależnie od tego czy się was pozbędę czy nie! A to… - powiedział wciskając Magnusowi 200 sztuk złota - zaliczka na naukę magii ognia. - prychnął i odwrócił się tyłem do bram miasta. Miał już tego wszystkiego po dziurki w nosie! -
Abby:
- Poddałaś się tak łatwo? - zapytał, otwarcie zaskoczony. - A może powinniśmy dalej próbować? Rozdzielić się, żeby przeszukać większy obszar? Albo iść w kierunku Gilgasz?
It (nie chce mi się pisać całego nicku, wybacz):
- Czekaj. - usłyszałeś po chwili głos Magnusa. Nie wyczułeś w tym chęci przeprosin, desperacji czy czegokolwiek. Odebrałeś to bardziej jako sugestię. -
— Nie mogłabym na ciebie patrzeć jak odchodzisz, młody. Zabijesz się. Zresztą, sam brzmisz na takiego zrezygnowanego, a mnie się dziwisz. Nie jestem cudotwórcą. — Odetchnęła szybko i zrugała się w myślach za gadanie głupot. — Nie mamy zapasów ani sił żeby tak daleko zapierdalać.
-
Ugh… jaki miał wybór? zaczekał aż kolejny wielki plan Magnusa wypali.
z powodu nocnej przygody nie spał zdecydowanie zbyt długo, a w tym stanie cierpliwość jest tak trudna… -
Abby:
- Możemy wrócić do miasta, zaopatrzyć się i wyruszyć w drogę, wynająć kogoś… - mówił, a choć poza tymi pomysłami miał też pewnie wiele innych, to czułaś, że rzeczywiście i jego powoli opuszcza nadzieja.
It:
Nie było planu, kolejne prośby i groźby nic nie dały, ale w końcu się udało, bowiem pojawił się jakiś zakapturzony człowiek, który wręczył każdemu ze strażników sutą łapówkę, dzięki czemu ci zgodzili się wpuścić Was do środka.