Wobec tego usiadła niedaleko niego. Zaczęła w myślach liczyć. Liczyła tak długo, aż skończyły się jej znane liczby, by wtedy policzyć od nowa. Nie chciała tym razem spuszczac z oka podejrzanego gościa. Choć może ten zdążył wyjść.
Nie wyszedł i czekał razem z Tobą te dwie godziny, kiedy wreszcie dźwignął się ciężko i wyciągnął rękę po napar.
‐ Pokaż mi jego rany. ‐ powiedział. ‐ Musisz zdjąć bandaże.