Miasto Linest
-
Kuba1001
Zero:
Metodą prób i błędów, w końcu trafiłeś na odpowiedni zwój, dokładni taki, jakiego potrzebowałeś.
Max:
//Jeden był NPC sprzed dość długiego czasu, drugi to postać Alberta… Od kiedy Wilkołaki żyją w gniazdach?//
Tak, zdecydowanie. A mianowicie gdy ty wchodziliśmy widziałem stado owiec, teraz go nie widzę, a mało prawdopodobne, żeby wieśniacy zabrali je z wypasu tak wcześnie‐ Weź się nie napalaj tak na te ścierwa, bo mi bar tą fujarą rozwalisz. ‐ odrzekł rozbawiony barman, na co kilku siedzących najbliżej klientów zareagowało śmiechem. ‐ Raczej już po sprawie.
-
maxmaxi123
//Tak jakoś mi się napisało. Chodziło mi głównie o skupiska, stada.//
Arion
Skierował się więc w tamtą stronę, spodziewając się dużych śladów krwi, rozszarpanych ciał i innych makabrycznych widoków.Gyolmir
Usiadł więc zrezygnowany. Szkoda trochę, że już po nich… zaraz. Fujarą? Sam się dziwił, że nie uderzył głową w sufit… chociaż jak wchodził, to się jakoś nie garbił.
‐ A coś innego? Aktualnego. -
-
Kuba1001
Max:
//Wilkołaki to bardziej samotne wilki (łapiesz? Hehe… He…).//
Nie, nic takiego nie zastał, może poza wygniecioną trawą i śladami.‐ Tablica ogłoszeń?
Zero:
Była dość stara księga, lecz opisywała ona poszczególne gatunki tych wielkich gadów, ich mocne i słabe strony oraz najskuteczniejsze sposoby na zabicie. -
maxmaxi123
//Uwielbiam wręcz suchary. Zwłaszcza takie.//
Arion
No to zaczął za nimi podążać. Ostrożnie.
Jak sądzisz, na jakie stworzenie mogły wskazywać ślady?Gyolmir
Pokiwał na nie.
‐ Nie ufam zbytnio zleceniom z tablic. Parę razy te zlecenia mnie oszukały. ‐ Zamyślił się na chwilę, widocznie szukając dobrego przykładu.‐ Było parę takich, ale takie które mi je najbardziej obrzydziło, miało w treści, że pewien kupiec potrzebuje ochrony. No to się zgłosiłem. Biorę papier, idę na wyznaczone miejsce. Miejscem był… burdel. Myślę sobie, bywało się w dziwniejszych miejscach. Wchodzę więc tam, kieruje się do odpowiedniego pokoju. Przy drzwiach stoją ochroniarze. Kazali mi się rozebrać. No dobra, bywało paru takich, co to woleli rozmawiać z osiłkami, jak nie mieli przy sobie broni. A jak wiadomo wprawny zabójca nóż w bucie nawet schowa. Tym bardziej, że mój zleceniodawca był kupcem, a tacy to się boją, że konkurencja nasłała ludzi. No to wchodzę, a tam… grupa mężczyzn. Nagich. Strażnicy wpychają mnie do środka, a tamci już się zaczęli dobierać… na szczęście dla mnie, nie byli jacyś wybitni i nie spodziewali się minotaura. Szybko więc się z nimi uporałem. To mi obrzydziło już na zawsze zlecenia. -
-
-
-
-
-
-
Rafael_Rexwent
Kuba1001 pisze:Rafael:
Powinien, ale ciężko jest normalnie funkcjonować z przeciętym pazurami gardłem, nieprawdaż?Purpurowa Wilczyca
Rozgląda się wokół, czy są jacyś gapie jednocześnie podchodząc bliżej tego strażnika. Cóż, magiem leczenia to ona nie jest więc może być problem przy jakieś próbie ratunku. O ile mężczyznę da się jeszcze uratować. W sumie to… jeśli on nie miałby nic przeciwko to może skrócić mu cierpienia. I to nawet w całkiem… niekonwencjonalny sposób… -
Kuba1001
Rafael:
Szlachetny to gest, ale ten debil najwidoczniej wyzionął ducha, nie wiedząc, co traci.
Zero:
Za sobą usłyszałeś metodyczne stukanie drewnianej laski o drewnianą podłogę, co może sugerować, że ktoś (najpewniej właściciel tego przybytku) usłyszał Twoje wołanie i pobiegł jakoś temu zaradzić.
Max:
Wątpliwe, bo nawet najbliższa miejsca zbrodni znajdowała się dość daleko, do tego w obrębie zabudowań wsi, a tutaj potwór się, podobno, nie zapuszcza.Ciężko było go nie dostrzec, właściwie wystarczyło wrócić się w okolice głównej bramy, którą tu w końcu wszedłeś.
-
-
-
Kuba1001
Rafael:
//Kły, zęby, oczy… Niektórzy mogą chcieć kupić też futro, zawsze można wcisnąć im jakiś kit albo chociaż będą mogli opowiadać na starość, jak to właściciela skóry ubili.//
Max:
I wróciłeś, trafiając na tego samego wieśniaka, co wcześniej, który również kończył robotę.
‐ Łoch… Szybko się żeście z tym uporali, panie łowca. Co to było? ‐ spytał, najwyraźniej uważając sprawę za zakończoną.Na korytarzu to on stać raczej nie będzie, zaś sam korytarz… Kolejne miejsce, w którym nie dość, że musisz giąć kark, to jeszcze giąć kark idąc bokiem… Dlaczego ludzie są tacy cherlawi i robią wszystko na swoją miarę?
-
Rafael_Rexwent
Purpurowa Wilczyca
Cóż, a mógł umrzeć w cudowny sposób o jakim nawet by nie śnił. Ale jego wybór. Niemniej stwór został ubity i wypada zdobyć tego jakiś namacalny dowód. Dlatego korzystając z tego, że już raczej nic mi nie grozi i mogę się skupić, staram się wytworzyć coś w rodzaju “dymnego ostrza”, którego rozpędzone cząsteczki mogłyby zadziałać niczym ostrze kata i uciąć stworzeniu łeb. Bo trochę szkoda brudzić sobie dłonie. To takie nieeleganckie… -
-
Kuba1001
Rafael:
O ile stworzenie czegoś takiego większym kłopotem nie będzie, to już uzyskanie pozwolenie od miejskich strażników chyba tak.
Max:
‐ Ja sam mam chatynkę małą, ale spytaj pan, panie łowca, wójta. ‐ wyjaśnił, wskazując chyba na jego chatę, bo i największą oraz najbardziej zadbaną.Korytarz Ci nie odpowiedział, dość dziwnie jak na korytarz.
-
maxmaxi123
Arion
Skierował się więc we wskazane miejsce. Jeżeli wójta nie było na zewnątrz, to zapukał.Gyolmir
//Oj, akurat nie wiedziałem/ zapomniałem o tym, że korytarz pusty.//
Skierował się więc w głąb korytarza, licząc, że albo spotka kogoś po drodze, albo że drzwi mają oznaczenia w języku, jaki on zrozumie.