Miasto Linest
-
- I czego chcesz w zamian? Uwierz, że wbrew pozorom, nie zarabiam najlepiej, dlatego nie mam asystentów, chyba że przy cięższych zabiegach, które siłą rzeczy wymagają więcej, niż jednej osoby.
-
Keter “Magister” Escepek
-Nie wymagam wiele sir, jedynie miejsca do noclegu. - Odparł. - Na pokarm mogę sam zarobić, w końcu nie obca jest mi walka, więc i bezpośrednio miastu mogę się przysłużyć. -
- Nie wiem, czy będziesz miał aż tak dużo zleceń, bo ostatnio, po wybyciu Wilkołaków i bandy Orków jest tu spokojnie. I jest taki jeden Elf, Kalandil, najlepszy łowca nagród w mieście, a może i całym Verden.
-
Keter “Magister” Escepek
-Coś zawsze może się znaleźć - odparł. - Lecz, czy istnieje w Linest coś takiego, jak ochotnicza straż miejska? -
- Jeśli nie wszedłeś do miasta przez mury ani nie zrobiłeś podkopu, to widziałeś pewnie tych kilku uzbrojonych gości pod bramą, prawda? To właśnie nasza straż miejska.
-
Keter “Magister” Escepek
-Tak… tylko mnie interesowało, czy tworzą ją ochotnicy, czy wojsko. -
- To zwykła straż miejska, nie Milicja. - odparł, licząc, że właśnie to miałeś na myśli. Później zaprosił Cię do swojej pracowni. - Pokaż mi swoje rany, muszę się im przyjrzeć na dobry początek.
-
Keter “Magister” Escepek
Grzecznie zaczął wykonywać jego polecenia. -
Skrzywił się lekko na widok ran, ale później zajął się swoją robotą, zaczynając od podania Ci sporej ilości wina w ramach znieczulenia, przez lekkie zabiegi chirurgiczne, na maściach i bandażach skończywszy. Nie był Magiem czy Alchemikiem, więc wszystko zajęło mu o wiele więcej, niż komuś z takim talentem. Mimo to, wyrobił się w mniej niż godzinę.
- Powinno być dobrze, ale jeśli przez dwa dni się nie poprawi, to daj znać. -
//Płacę drugi raz? ///
-
//Mój błąd, poprawione.//
-
Keter “Magister” Escepek
Pokiwał głową.
-A co do pracy, to coś się znajdzie, czy szukać w mieście? -
- O ile pokażesz mi, co potrafisz, i wciąż utrzymujesz, że chcesz jedynie noclegu, a nie złota, za swoje usługi, to jestem skłonny się zgodzić.
-
Keter “Magister” Escepek
-Więc, co mam robić? -
- Skoro znasz się na Alchemii, to mi to udowodnij.
-
//Ojejku, to już trzy dni temu dałem tę kartę? Ależ ten czas leci…
Kolejnym przystankiem na drodze Erdona i Dodo było miast Linest. Ucieszył się niezmiernie na widok miasta - ciągłe przemieszczanie lasów i równin w niezmąconej ciszy niejednego może zanudzić. Tym bardziej, kiedy za towarzystwo masz smoka, z którym nie da się normalnie pogadać… Obecnie chował gadzika pod szatami, jak to zwykle robił przed wejściem do miasta. Nie wiedział, czy by go wtedy puścili, a teraz nie ma ochoty tego sprawdzać. Co innego, gdyby nie pragnął znaleźć w jakimś wygodnym łóżku, jak teraz. -
- Stać. - powiedział jeden ze stojących pod bramą strażników, co nie było zbyt potrzebne, skoro jednocześnie skrzyżował swoją włócznię z orężem kompana, blokując Ci przejście. - Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia i cel przybycia do miasta?
-
Keter “Magister” Escepek
-Gdzie pański sprzęt, więc? -
Skinął głową i zaprowadził Cię do swojej pracowni. Było tam niewiele składników, a jeszcze mniej przyrządów, jedynie proste sprzęty do gotowania, destylowania, rozcieńczania i tym podobne. Bardziej przypominało to pracownię bimbrownika niż Alchemika.
-
- Erdon Trias, pochodzę z bezimiennego lasu na krańcach, należącego do milej rodziny. Przyszedłem tu w poszukiwaniu odpowiedzi na moje pytania, których wolę nie zdradzać. Na pewno nie zaszkodzą one miastu.