Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Nie odchodził. Czekał najwyraźniej na zapłatę za napoje. I prawdopodobnie na napiwek.
Wyciągnął 10 sztuk złota. ‐Proszę, za wszystko.
Nieco zaskoczony taką hojnością zabrał złoto i odszedł zabierając puste talerze.
Zjadł posiłek w swobodnym czasie, bez pośpiechu. Popił wodą.
Elfka też zjadła i wypiła. Karczmarz zabrał brudne naczynia, a Twoja towarzyszka ziewnęła cicho.
‐Idź się położyć. Ja jeszcze trochę zostanę.
‐ A gdzie mój pokój? ‐ zapytała.
‐Schodami na górę i dziewiąte drzwi na prawo. Do zobaczenia jutro.
Kiwnęła głową i poszła do pokoju.
//Za kolacje zapłacone rozumie się? Wyszedł na świeże powietrze, ubrał maskę.
//Tak.// Świeże nocne powietrze, świece świecące się w latarniach i strażnicy chodzący parami po ulicach miasta.
Poszedł szukać stajni, gdzie można kupić konia.
Stajnia była. Zdążyłeś na chwilę przed tym jak właściciel ‐ Elf już ją zamykał.
‐Witam.
‐ Raczej dobry wieczór. Niech pan się streszcza, zaraz zamykam.
‐Chce kupić konia. Do podróży.
‐ Jakieś specjalne życzenia? Ogier? Klacz? Maść? ‐ zapytał lekko zdenerwowany.
‐Klacz, co do maści nie mam żadnych specjalnych wymagań.
‐ Ma pan szczęście. Mam taką jedną. Przyprowadzić tutaj czy odbierze pan potem?
‐Mogę odebrać jutro z rana. Ile pan chce za klacz?