Dość szybko dotarliście w dane miejsce, a przewodnik wskazał Ci na kępę zarośli, w których można nie tylko się ukryć przed zwierzyną, ale i doskonale ją obserwować.
Najwidoczniej z jednych krzaków postanowił przejść do drugich, ale jakoś mu się to nie udało, gdy z głośnym warknięciem zniknął z powrotem w krzakach, z których wylazł i zostały po nim tylko ślady pazurów na ziemi.
‐ Według mnie to on wyglądał, jakby jego coś tam z powrotem wciągnęło, a nie sam wlazł. ‐ powiedział myśliwy, pozwalając sobie na śmiałość, aby poddać w wątpliwość stwierdzenie swego wodza.