Miasto Hammer
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
//Kasuss, Gilgasz, Nowe Gilgasz.//
Więc wyszła.Karczma, jak karczma: nic niezwykłego. Ale goście, to już coś innego. Byli to głównie mieszczanie, kupcy, podróżni, nieliczni strażnicy i kilku najemników. Z tej szarej i nieciekawej masy wyłowiłaś jednak dwie ciekawsze osobistości:
Przy jednym ze stołów siedział postawny mężczyzna, o wielkich muskułach i szeroki w barach, wysoki na przynajmniej dwa metry, choć mogło to być więcej. Nie miał na sobie żadnego pancerza, a nawet broni. Choć, gdy dobrze się przyjrzałaś, zauważyłaś młot bojowy obok krzesła i buzdygan przy pasie. Jego towarzysz był zgoła inny: Miał może z metr siedemdziesiąt wzrostu, nie był też tak postawny, ale ubrany w żółte i czerwone szarawary, tak charakterystyczne dla pustynnego Nirgladu. Również brak włosów na twarzy i czaszce pasowałby to do mieszkańców tego kontynentu, gdyż podczas wędrówek przez pustynie zarost jest niepotrzebny. O ścianę za jego plecami opierała się długa włócznia z barwnym proporczykiem i mała tarcza. Natomiast przy skórzanym pasie z wielką, srebrną zapewne, klamrą posiadał dwa bułaty. Jedyny co łączyło tych mężczyzn była skóra, gdyż każdy z nich był opalony i ogorzały. Jednak nawet trunki zamówili inne, gdyż mięśniak raczył się piwem, a ten drugi wybrał wino. -
-
-
-
Kuba1001
Niestety, było tylko jedno krzesło. Siadając na nim, byłaś naprzeciw obu mężczyzn. Obiekt Twojego zainteresowania jedynie skinął niezauważalnie, ale mężczyzna z pustyni wstał ukłonił się nisko. Gdyby miał włosy, pewnie zamiótł by nimi teraz podłogę.
‐ Witaj, piękna pani. ‐ rzekł. ‐ Jestem
Zimitarra Czerwona Klinga, a to mój ochroniarz i pomocnik, Rodo. ‐ przedstawił się i wskazał na swego towarzysza, a ten znów lekko skinął głową.
Jednak, patrząc na jego arsenał i postawę prawdziwego wojownika (a także szlachcica i dżentelmena) ochroniarz nie był mu zbytnio potrzebny. -
-
-
-
-
-
-
-
-