Hrabstwo Nagren
-
– Będzie napierdalanka, bo jakieś zjeby przylazły. Nie ukrywam, dużo ich. – spojrzał się na rudą szmatę. – Kiedy się obudziła?
-
Orkowie wzruszyli ramionami.
- Przed chwilą. - odparł jeden z nich. - A co? To po nią? -
– A chuj wie czy po nią. Pilnujcie tej rudej pizdy, a ja idem się napierdalać.
Wyszedł z kryjówki i zaczął iść pod bramę. Po drodze również rozejrzał się za jakąś tarczą, bo tarcza ważna rzecz. -
Tarczy nie było, jeśli już, to jakiś Ork zabrał ją na własny użytek lub w ramach łupu wojennego na zabitych wrogach. Możesz w charakterze prowizorki wykorzystać jakieś drzwi, o ile nie uważasz paradowania z czymś takim za coś głupiego.
-
Drzwiami też da się zablokować cios oraz zapierdolić komuś w ryło. Wziął se drzwi i poszedł pod bramę.
-
Sądząc po bojowych okrzykach, tamci już chyba zaczęli atak. Lepiej widziałbyś, gdybyś wszedł wyżej, tam gdzie ustawili się Wasi nieliczni oszczepnicy i włócznicy. Chociaż, z drugiej strony, miałbyś stamtąd idealny wgląd na pole bitwy i możliwość rzucania tym bardziej niszczycielskich czarów.
-
Albo dostanie włócznią w ryj i tyle będzie po napierdalance. A chuj, złamali mu nos, rozjebali mu ramię, więc chuj, jebać! Wszedł na górę.
-
Tak jak myślałeś, do ataku ruszyła chłopska milicja, a wraz z nimi kilku najemników prowadzących atak, rozpoznałeś ich po lepszym wyposażeniu. Prowadzili atak około sześćdziesięciu wojowników, jeśli tak można nazwać tę zbieraninę, dzięki temu prości chłopi zdołali nawet sformować jakiś szyk i osłaniać się jakoś tarczami, przez co towarzyszący Ci na górze oszczepnicy i łucznicy nie byli tak skuteczni jakby chcieli być.
-
Poczekał, aż podejdą odpowiednią odległość i zaczął nakurwiać błyskawicami w najemników. Chłopów łatwo rozpierdolić, ale taki najemnik to już tyćke większy problem.
-
Nie wiedziałeś, czy sami posiadają Maga, ale to, że Orkowie jakiegoś mają, na pewno zdziwiło najemników, a chłopów wprawiło w przerażenie. Kilku nawet rzuciło się do ucieczki, ale pozostali przy życiu najemnicy zdołali jakoś opanować panikę i poprowadzić dalej atak. Zabiłeś w ten sposób jeszcze dwóch, gdy niesione przez chłopów drabiny zostały oparte o palisadę i pierwsi śmiałkowie ruszyli do ataku.
-
Zaprzestał napierdalania błyskawicami, bo jeszcze się zmęczy i nie będzie mieć siły na bitkę. Poczekał, aż powchodzą na drabiny i w odpowiednim momencie będzie strącać tych wieśniaków za pomocą topora.
-
Pierwszemu zamaszystym ciosem strąciłeś głowę z barków, a korpus spadł na wspinających się za nim, wzbudzając niemałe przerażenie. Kolejnego rozpłatałeś na pół od czubka głowy do klatki piersiowej, ale na tym skończyło się łatwe mordowanie, pierwszy chłopski milicjant znalazł się już na górze i ruszył biegiem w Twoją stronę z nastawioną poziomo włócznią i szczelnie osłonięty tarczą.
-
Ustawił się ze swoją prowizoryczną tarczą i zaczął biec w kierunku milicjanta. Siła i masa, jaką Ork posiada, powinna bez problemu powalić tego kurwia, a wtedy będzie mógł go bez problemu zajebać.
-
I tak też się stało, wyszło nawet lepiej, niż zakładałeś, bowiem chłop był tak cherlawy, że nie dość, że go powaliłeś, to jeszcze się po nim przeszedłeś, nim wytraciłeś impet. Musisz mu jednak przyznać, że jest wytrwały, bo pomimo tego już zaczynał się podnosić, aby kontynuować walkę.
-
A chuj! Nie da mu się podnieść! Zajebał mu solidnego kopa, a potem zmiażdżył mu kark solidnym nadepnięciem na szyję.
-
Nie tylko efektowny, ale i efektywny oraz okrutny sposób na zakończenie życia pechowego wieśniaka, którego pewnie siłą wyciągnięto z chaty, zagrody czy pola i kazano ćwiczyć z bronią w ręku, aby zginąć przy takiej okazji jak ta. Niestety dla Ciebie, tym pozytywnym akcentem skończyłeś zabijanie na chwilę obecną, bo najemnicy i chłopi zaczęli uciekać. Nic dziwnego, ci ostatni dość szybko spanikowali, szykowano ich pewnie do walki z dzikimi zwierzętami, może mniej groźnymi potworami lub okazjonalnie bandytami, ale nie doświadczonymi w boju, dobrze wyposażonym, brutalnymi i przerażającymi Orkami.
-
Skoro ma chwilę przerwy, to sprawdził czy tarcza, którą miał wieśniak, nadaje się do dalszego użytku, a samego wieśniaka wypierdolił poza mur, bo jak zacznie gnić, to będzie kurwić gorzej niż Zawhdrug.
-
Jeśli wziąć pod uwagę siły, które tamci mogą rzucić do ataku, oraz fakt, że teraz jedynie badali bojem Waszą obronę, to raczej nie zanosi się na to, żebyście utrzymali wioskę na tyle długo, aby gnijące trupy zaczęły być problemem. Tarcza zaś, choć kiepsko wykonana i o wiele za mała dla Orka, jakoś spełniała swoje zadanie.
-
Lepsza mała tarcza niż jakieś drzwi wyrwane z chaty, które mogą się rozpierdolić przy pierwszej okazji. Wróci do Ghadugh i sobie kupi jakąś zajebistą tarczę i może nawet swój oręż wymieni na coś lepszego. W końcu coś tam Agrag mówił o odbiciu zamku, a nowe wyposażenie się przyda. No ale dosyć tego rozmyślania, trzeba się przygotować do kolejnej walki, bo pewnie te ludziki szybko nie odpuszczą. Zszedł na dół i oznajmił Agragowi:
– Paru próbowało wejść, ale żeśmy spierdolili ich z drabin, a jednego żem nawet butem rozpierdolił! Reszta spierdoliła i pewnie później znowu zaatakują, ale większymi siłami. -
- A nie mówiłem? - odparł, wyraźnie zadowolony z tego, że zmysł taktyczny go nie zawiódł. - A tera idź po tamtą kobitę i przyprowadź ją tutaj, jak nie zaatakujo, to przyjdo pogadać.