Hrabstwo Nagren
-
- Ta, dlatego zapierdalaj na górę i bij piorunem, jakby który próbował co odwalić, a gadanie zostaw mnie.
-
Przytaknął i wlazł na górę. Przypatrzył się tym, co lezą. Są to jakieś rycerzyki z herbami, w płytowych zbrojach czy jakieś obskórne fiutki?
-
Dwóch rycerzyków w pełnych zbrojach płytowych, wraz z nimi odziany w zbroję skórzaną z naszytymi nań płytkami żelaza najemnik. Najwidoczniej ten, kto dowodził, a dowodził pewnie jakiś lokalny szlachcic, a może i sam hrabia, nie miał zamiaru nadstawiać swojego karku, więc wolał posłużyć się podwładnym.
-
A, no to jak pierdolnie piorunem w rycerzyka, to będzie problem z głowy. No nic, czekał, aż te rycerzyki zaczną coś gadać czy coś.
-
Zaczęli, a było to tak nudne i pierdołowate, że nie sposób było słuchać wszystkiego. Dlatego większość ich słów wleciała jednym uchem, a wyleciała drugim, w końcu na co słuchać i zapamiętywać w chuj tytułów jakiegoś szlachcica, który nasłał na Was tę armię? No właśnie. Później zrobiło się ciekawie, bo zaczęli proponować warunki. Żądali oddania kobiety, wioski, wszystkich jeńców i łupów, w zamian proponowali okup w złocie i gwarancję przemarszu aż do granicy z Waszym Księstwem. Ale każdy Ork, nawet najgłupszy, wyczułby w tym podstęp, więc ani Agrag do nich nie wylazł, ani nie pozwolił im wejść do środka.
-
W szlachcica to on chuja wbija i mu koło dupy latają te wszystkie tytuły. Gdyby tam był na dole, to by sobie pożartował z tych tytułów. Będzie napierdalanka, skoro nie doszło do żadnego porozumionka. Może nie teraz, ale na pewno w najbliższym czasie.
-
Miałeś rację, bo tamci jeszcze próbowali coś negocjować, ale Agrag kazał im spierdalać. Dobrze wiedząc, jak poszedł ostatni atak, choć był to tylko atak czysto kontrolny, to jednak nieudany, postanowili Was oblegać. Niegłupie, bo nikt nie wpadł na to, żeby racjonować żywność, a do powrotu Waszych pracodawców pewnie minie jeszcze sporo czasu i prędzej zdechniecie z głodu lub pozabijacie się nawzajem, niż oni zaatakują bez powodu, wsparcia czy planu.
-
A mógł nie zrzucać tamtego truchła, bo byłoby trochę więcej żarcia… No ale chuj z tym, jakoś sobie poradzą. Rozkazał jakiemuś Orkowi, aby miał pilnował terenu z góry, a on sam zlazł na dół.
-
- No i chuj negocjacyje strzelił, ale to i tak dobrze dla nas. - mruknął Agrag na Twój widok. - Będziem ich jebać tak jak ich nigdy żadne inne Orki nie jebały! - dodał o wiele głośniej, aby usłyszeli go inni, na co zareagowali entuzjastycznymi okrzykami bojowymi oraz wzniesieniem w górę pięści czy oręża. Ale domyślałeś się, że Agrag był zbyt doświadczonym wodzem i wojownikiem, żeby wierzyć w to, co mówi, chciał tylko podtrzymać pozostałych na duchu.
-
Ryknął razem z tłumem, aby inni nie myśleli, że jest złej myśli czy co tam kurwa te Orki myślą. Poczekał, aż okrzyki ucichną i jego pobratymcy broni się rozejdą i wtedy podszedł do Agraga.
– To co robimy z tym rudym kurwiszczem? Trzymamy, ruchamy, a potem zabijamy czy masz inny plan? -
- Jak jej kurwa włos z głowy spadnie, to Wam trzem debilom też spadną, ale kurwa łby, jasne? Dopóki ją mamy, to jeszcze coś można kombinować, żeby siem z tamtymi dogadać, jakby nie szło siem wybronić.
-
– Dobra, dobra. Co mam teraz, kurwa, robić? Pilnować jej czy upiec jakiegoś wieśniaka?
-
- Kurwa, jełopie, Ty to tylko jedno byś we łbie miał! Daj ją tamtym dwóm debilom i niech sobie radzom, a Ty siedź na dupsku na górze, póki mamy Maga, to im trudnij będzie się do nas dostać, ta?
-
Coś tam burknął, coś tam mruknął, coś tam warknął, ale zrobił tak, jak mu kazał. Nie chce mu się teraz z nim kłócić, bo jeszcze zaczną się napierdalać. Odniósł to rude kurwiszcze, a potem wlazł na mur i usiadł sobie na jakimś krzesełku czy też stołku.
-
Stołka nie było, ale w sumie jakiś trup pechowego wieśniaka spełniał swoje zadanie. Widziałeś ze swojego miejsca jak tamci puszczają konie na popas, przygotowują obozowisko i tak dalej. Nie byli też głupi, zaczęli ścinać drzewa i kopać doły oraz wycinać darń, najpewniej spodziewali się długiego oblężenia i nie chcieli, żeby skończyło się po Waszym jednym nocnym wypadzie.
-
No to, kurwa, za ciekawie to nie wygląda. Jak będą tak siedzieć na dupie w tej wiosce, to będą musieli w końcu coś zrobić. Albo zaatakować, albo żywić się wieśniakami i czekać, aż te ludki przybędą i zabiorą tych wieśniaków. Agrag nie jest taki głupi i pewnie coś wymyśli. W końcu oni wszyscy siedzą w tym samym bagnie pewnego zielonego Ogra.
-
Sam też mógłbyś ruszyć mózgownicą, poza Agragiem Wybebeszaczem jesteś tu jedynym kompetentnym Orkiem, który da radę popchnąć ten burdel na kółkach do przodu, gdyby było trzeba.
-
No może i jest konomonopentnenym… no kurwa, może i ma coś pod czachą, ale Agrag pewnie będzie miał w chuju jego ewentualny plan, nawet jeżeli z perspektywy Narhbuba będzie on zajebisty. No ale wbije chuja w powidła i pomyśli, co można by zrobić. Można by zaatakować, ale teraz, od razu zanim te kurwy się na dobre rozstawią, ale chuj wie czy Agrag na to pójdzie. Zostawienie tych wieśniaków tutaj i spierdolenie z tej wiochy pod osłoną nocy też pewnie nie wchodzi w grę. Ludki nie są na tyle głupie, by trzymać Orków głodem, a tym bardziej, że mają przy sobie wieśniaków i tę rudą szmatę. Nawet tych ludków będzie kosztować takie długie siedzenie na dupie. A chuj, jak się prześpi trochę, to może mu coś wpadnie do tego łba.
-
Ano, może i wpadnie: Pomysł albo i jaka strzała, jakby tamci zaatakowali, gdy śpisz… Ale nim zdążyłeś się nad tym dobrze zastanowić, to już zasnąłeś, a budząc się wieczorem, nie zauważyłeś, aby coś się zmieniło, poza tym, że tamci już pobieżnie ufortyfikowali obóz i rozpalili ogniska, z których niósł się smak smażonego mięsa… Zaczął się koszmar oblężonego.
-
No to mu się drzemło, kurwa. Rzucił okiem na wiochę, w której przesiaduje. Czy Orkowie robią jakieś fortyfikacje albo przygotowują się w jakiś sposób czy coś?