Hrabstwo Nagren
-
- A myślisz? Chujnia i tyle. Ale ta, dawaj.
-
– No to ja widzę dwa wyjścia, kurwa. Zaatakować ich pod osłoną nocy, podpalić kurwy, wyrżnąć każdego w pizdu, zabrać całe żarcie i wrócić tutaj. Albo po prostu, kurwa, przeczekać. Wiedzą, że mamy rudą szmatę i wieśniaków i w końcu zaczniemy ich zjadać, bo nie będziemy mieli co opierdolić. Oni wieczność czekać nie będą, więc albo pierwsi nas zaatakują, jak będziemy chude pizdy, albo nas zagłodzą. Ich też to będzie, kurwa, kosztować to wszystko, więc całą wieczność nie będą siedzieć na dupie. – zaprzestał tego paplania na chwilę i pozbierał myśli. – Albo zapierdolmy tę rudą szmatę, utnijmy jej łeb i wyślijmy im jakiegoś wieśniaka z tym rudym łbem. Nie wiem, kurwa, ludziki powinny coś wymyśleć, a nie sobie spierdoliły stateczkiem.
-
- Pierdolce. - skomentował, mając na myśli Waszych pracodawców. - Oni wiedzo, że my spróbujem wyjść, dlatego nie możem wyjść… Chyba żeby tak jakoś siem przekraść tyłem czy co i wtedy ich obejść i jak nie przypierdolić… Noo, to to jest plan. A oni to se mogą czekać, inne chopy to siem zatrzymały daleko stąd, jak poszli se na własną rękę napadać, to nam ze pomoco nie przyjdo. A ja zdechnąć z głodu to nie chcem. A jak zbijem kurwę to oni nas też rozpierdolo, ona musi mieć jakomś… no… wartość dla nich.
-
— Albo się przekradamy, albo wyrżniem tych wszystkich kurwiów w nocy. Ja tak to widze i innego wyjścia no nie ma.
-
- A ja Ci mówiem, że to chuj i siem nie uda. Że to gupie i oni tylko na nas czekajo. Także chuj, idziem.
-
— Spierdalamy? Co z chłopami i tą dziwką? Bierzem czy puszczamy?
-
- Idziem siem napierdalać, jełopie! Na pozycje, ta? Jak siem ściemni jedziem z tymi ludzkimi kurwami, ja już żem z nie takimi walczył i wygrywał, ta?
-
— Ta! Idę się nażreć, przygotuje się i na twój znak ruszymy po zmroku. Mam wybrać se chłopów czy największą ilością tam leziemy?
-
- Wszystko albo nic, kurwa, ni ma co się pierdolić, kilku frajera zostanie, reszta siem idzie napierdalać.
-
— Coś jeszcze?
-
- Jak siem zjebie, to spierdalamy, nie ma rady. Jak zdechnem albo co to weź tam zatłucz tych małych chujków, co nas wzieli i wrobili w te robote, a potem sam zbierz chopa i idź w góry, zajeb kurduple, odbij moje zamczycho. Jak nie ja, to inny Ork, ale żaden kurwa pokurcz tam panem nie bedzie, jasne?
-
— Nie zdechniesz kurwa, nie pierdol mnie tu farmazońsk. Rozjebiemy tych ludzików i tych drugich też, bo to kurwa się w chuju nie mieści, a potem rozjebiemy te krasnoludzkie ścierwo w zameczku.
-
Pokiwał głową i machnął ręką, odsyłając Cię. Widać, że brał udział w wielu bitwach i nawet jego prosty, orczy umysł potrafił ocenić, kiedy szanse na zwycięstwo są niewielkie. Mimo to chyba nie ma już zamiaru tak więcej mówić, bo sianie pesymizmu we własnych szeregach tuż przed bitwą to raczej kiepski pomysł.
-
Jaka jest teraz pora dnia? Jeżeli ma trochę czasu, to się nażarł jakiegoś mięsa, ale nie za dużo, bo się porzyga i sprawdził swoją zbroję, czy wszystko elegancko leży i się nie rozpadnie w trakcie walki.
-
Wszystko było gotowe i na miejscu, Tobie zaś nie przyszło walczyć na głodniaka, bo zresztą co to za walka? Tak czy siak, zapadał powoli zmrok, a Agrag zebrał w centrum wioski niemalże wszystkich wojowników, tłumacząc im cały plan.
-
No to już za chwilę będzie napierdalanka. Wstał i zbliżył się do Agraga i przecisnął się między Orkami, aby lepiej słyszeć, co ma do powiedzenia.
-
Poza tym, żeby “bić kurwy i mienczaków” i jak ma wyglądać cała akcja, to niewiele.
- A jak siem posypie, to wracajta do wiochy. A jak wiochy nie utrzymacie, to wszystkich ludziów zabić, jak czasu starczy, to i spalić to gówno, a potem spierdalać. Im wiencej łupów weżmieta, tym wolniej będzieta uciekać, to i Was mogą złapać. Spróbujta zapierdalać albo na stepy, albo gdzieś dalej do Cesarzyków, może siem Wam uda najemniora podłapać czy co. Pytania, głupie chuje? -
Spróbował podnieść Orków na duchu i uniósł w górę topór i drąc mordę do tego:
— A tam, kurwa! Wyrżniemy tych skurwysynów w pień i nasramy im do gardeł! -
Pozostali zareagowali podobnie i ruszyli, byli już gotowi, teraz tylko jakoś się tam zakraść, nie dać się zauważyć i zrobić swoje. No i wygrać lub chociaż przeżyć, tak przy okazji.
-
Szedł na przodzie i najlepiej niedaleko Agraga. Agrag to ważny chłop, który ma coś we łbie i lepiej będzie, jak będzie pilnować pleców Agraga, gdy Orkowie wpierdolą się w ludzkie namiociki z impetem. Jak ktoś go zajebie, to wtedy na niego spadnie cały ciężar myślenia, gdy uda im się rozpierdolić ludzików i wrócić do wiochy.