Trujący Szczyt
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Prowadził Cię coraz wyżej, gdzie z każdym stopniem czułeś więcej ciepła, świeżego powietrza i gwaru towarzyszącemu wielkim miastom. Ostatecznie trafiłeś do jednego z nich, nie wiedziałeś, że Nagowie, wyglądający bardziej na żyjących w zgodzie z naturą prymitywów, są w stanie zbudować tak wspaniałe miasta o kamiennych domach, brukowanych, szerokich i czystych ulicach, wysokich wieżach i grubych murach. Dostrzegłeś tam dziesiątki Nagów pełzających tu i tam, zajętych własnymi sprawami, a pośród nich również wielu niskich ludzi, którzy nie przypominali żadnej znanej Ci karłowatej rasy, jak Hobbity czy Krasnoludy, które czasem miałeś okazję dostrzec na własne oczy.
-
-
Kuba1001
Również ci ludkowie przyglądali Ci się, choć niestety, podobnie jak Nagowie, raczej z wrogością, choć w przeciwieństwie do gadów, najwidoczniej nie wszyscy byli tutaj do Ciebie wrogo nastawieni.
Idąc przez miasto, trafiłeś pod okazały pałac, największą budowlę, jaką widziałeś w życiu, wysoką jak przynajmniej pół tuzina chat, takich jak Twoja, ustawionych jedna na drugiej, a przy tym o wiele szerszy i pojemniejszy niż zwykłe rybackie domostwa. Do pałacu prowadziły schody, ale też płaskie i strome powierzchnie, po których wchodzili Nagowie (coś jak wjazdy dla wózków przed niektórymi budynkami). Co ciekawe, nie weszliście do środka, zatrzymaliście się przed wrotami i okazałą kolumnadą, która stylizowana była na wielkie węże. Najwidoczniej nikt nie chciał widzieć Cię w środku i to tylko dlatego ten sam wódz Nagów, z którym rozmawiałeś wcześniej, a także dwóch jego gwardzistów, w pancerzach chroniących ciało od pasa w górę, hełmach, z halabardami, tarczami i mieczami u pasa, czekali na Ciebie tutaj. -
Radiotelegrafista
Na każdym kroku Morzywał coraz bardziej zadziwiało to miejsce. Miasto, ludkowie, wielki pałac ‐ czy wężoludy miały jakieś królestwo z dala od brzegów Verden?
Przemyślenia rybaka przerwał wódz Nagów. Po pierwszym, raczej złym wrażeniu, dobrze było by zadbać o lepszy wizerunek podczas drugiego spotkania. Skłonił się nisko, choć nieco niezdarnie, jako, że wciąż był obolały. -
-
-
-
-
-
Radiotelegrafista
// A już się bałem, że nie załapiesz aluzji.//
— Na moją łódź i sieci, nie! — Szybko zaparła się Morzywał, coraz bardziej panikując w głębi duszy: — Bo jak oni tak kręcili, to wysłali szpiega! — Niemalże krzyknął.
-
-
-
-
-