‐Powiedźmy, że może chcieć was do dyspozycji, gdyby przyszło zdobyć wiadomości, bądź też jeńców. Chociaż sam nie wiem, o co może prosić. A waga nagrody zawsze będzie taka, żebyście nie czuli się oszukani. Będzie zrównoważona z wagą zadania.
Pokiwał powoli głową, choć widać po jego wyrazie twarzy, że kompletnie nic nie zrozumiał z tego, co też do niego mówiłeś, w końcu to Gnoll, proste stworzenie.
‐Taki, który za obrazę może się odpłacić. A zarazem taki, który wie, że jego Pan zna wasze możliwości i pośle was na zadania, na których dacie sobie radę.
W odpowiedzi uniósł jedynie palec wskazujący do góry, gdzie utworzył widoczną z daleka chmurę z pocisków Mroku, w której postarał się utworzyć strzałę w dół, sygnalizującą to miejsce.
Gnolle nie miały pojęcia, o co chodzi, ale dość szybko zwarły szyk i chwyciły za broń, gdy pojawili się towarzyszący Ci Urukowie, również gotowi do walki, bo po to w końcu ich wezwałeś, a przynajmniej w mniemaniu samych Uruk‐Hai.
Gnoll splunął, a później odszedł wraz ze swoją bandą i tyle ich widziałeś. Cóż, skoro negocjacje masz za sobą, można już wracać do Kresu Nadziei, prawda?
Otóż nie tym razem, gdyż zlekceważył Ciebie, nie umowę, bo wcześniej jasno twierdził, że chętnie pozna konkrety tej współpracy, ale z ust innego dyplomaty.