Wszyscy zakrzyknęli jednogłośnie, co zapewne oznaczało potwierdzenie. Podczas, gdy reszta zbierała już obóz i szykowała się do drogi, Wy opuściliście obóz. Po przejściu kilkunastu metrów wszyscy się zatrzymali.
‐ To gdzie go widziałeś? ‐ spytał Pwent.
‐Miejsce będzie oznaczone wbitym ostrzem, możliwie spróbuję nas tam zaprowadzić.‐ Postarał się iść w odpowiednim kierunku, w którym zapamiętał ustawienie ostrza.
‐No to wypada to przesunąć lub zniszczyć.‐ Powiedział, a następnie postarał się wytworzyć w środku głazu metalowe coś, które miało się powiększać i tym samym kruszyć skałę przez te coś.
‐Dobra, nie mam pomysłu na użycie magii. Wspólnymi siłami raczej to przepchniemy?‐ Powiedział podchodząc bliżej skały i ustawiając się tak, by móc go przesunąć.
Pozostali również to zrobili, a on zwyczajnie ją przeniósł kilkanaście metrów dalej, używając swej Magii. Odsłonił Wam też jakieś przejście prowadzące wgłąb…
‐No i mamy jaskinię tego czegoś.‐ Powiedział tworząc przed sobą piorun kulisty, który posłał w głąb wejścia, by je oświetlić, a następnie zszedł na dół.
Piorun posłusznie się tam skierował, ale Ty miałeś pewien problem: O ile tunel był odpowiednio szeroki, to jego wysokość pozostawiała wiele do życzenia, więc musisz wejść tam co najmniej na czworaka.
‐Żartujecie chyba, że się tam wcisnę… Było zostać magiem ziemi…‐ Powiedział jeszcze do siebie, a następnie postarał się ową metodą iść dalej rozświetlając sobie przejście.
Ruszyłeś więc, a po Tobie ruszył Wilkołak pół krwi, który, sądząc po rozlicznych przekleństwach w kilku językach, miał podobne problemy. Natomiast Krasnoludy i Goblin radziły sobie nader dobrze.